Przed sezonem Łukasz Tymiński przeszedł badania lekarskie w Ruchu Chorzów, które później miały zaowocować podpisaniem kontraktu z „Niebieskimi”. Jednak w ostatniej chwili zawodnik wybrał ofertę drużyny z Białegostoku i w niedzielne popołudnie rywalizował z niedoszłym pracodawcą.
Ten mecz był pewnie traktowany przez Pana z dodatkowym smaczkiem.
Był to mecz jak każdy inny. Sytuacja, kiedy wybierałem między Jagiellonią a Ruchem, niczego nie zmienia. Taką podjąłem decyzję i tak potoczyły się moje losy. Na pewno byłoby przyjemnie wygrać w Chorzowie, ale nie przyjechałem tutaj, aby coś udowodnić. Nie traktowałem tego spotkania w takich kategoriach. Muszę starać się w każdym meczu, aby grać jak najlepiej. A to, że w Ruchu były jakieś moje plany transferowe, to na pewno nie miało większego wpływu.
Wyjedziecie z Chorzowa bez pierwszego miejsca i przede wszystkim bez punktów.
Chcieliśmy przynajmniej jeden punkt wywieźć z Chorzowa. Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że będzie to ciężki mecz. Uważam, że spotkanie było wyrównane. Straciliśmy jednak bramkę po zamieszaniu i wracamy bez punktów.
Jednak mogło się świetnie zacząć dla Was. Mieliście rzut karny, mogliście prowadzić.
Na pewno wykorzystany w pierwszych minutach rzut karny mógłby inaczej ułożyć mecz. Moglibyśmy spokojniej grać, mając przewagę jednej bramki i to Ruch musiałby nas atakować, natomiast my nastawilibyśmy się na grę z kontry. Tomek niestety nie trafił. Na pewno nikt nie ma do niego żalu. Będziemy go wspierać i do następnego meczu podejdziemy jeszcze bardziej zmotywowani.
W rozmowie uczestniczył Łukasz Pawlik.