Już za moment z pewnością uświadczymy pierwszych roszad na ławkach trenerskich w naszej „prawdziwkowej” pod tym względem lidze. W ruch oczywiście pójdą ponownie te same nazwiska, o których już wielokrotnie mogliśmy usłyszeć w poprzednich latach. Trudno się dziwić samym zainteresowanym, w końcu miejsc jest niedużo, a kandydatów całkiem sporo. Chociażby w takiej I lidze, gdzie już teraz bez większych problemów dalibyśmy radę wskazać postaci, których umiejętności warto sprawdzić na najwyższym poziomie. Zerknijmy na kilka kandydatur.
W naszym krótkim zestawianiu postaraliśmy się o drobne filtry, celowo pomijając takie osobowości, jak: Marcin Brosz, Kamil Kiereś czy Ryszard Tarasiewicz. Dla nas jest to po prostu logiczne, że cała trójka szkoleniowców ma nie tylko papiery na prowadzenie zespołu w ekstraklasie, lecz także co istotniejsze, doświadczenie. Wszyscy porządnie posmakowali gry na tym poziomie, zresztą jesteśmy pewni, że nie po raz ostatni. Skupmy się natomiast na tych, którzy jeszcze swojej pierwszej poważnej oferty wystąpienia przed kamerami nc+ nie otrzymali.
Dariusz Dźwigała (Podbeskidzie)
Do tej pory w ekstraklasie kojarzony głównie z roli asystenta Tomasza Hajty. Niektórzy wówczas twierdzili, że to właśnie on w głównej mierze odpowiadał za treningi zespołu zamiast eksperta Polsatu Sport i Eurosportu. Czy rzeczywiście? Trudno orzec. Inna sprawa, że obecny trener „Górali” ma ciekawe papiery, jest wyrazistą postacią o dość sprecyzowanej, ofensywnej filozofii futbolu. Paradoksalnie ten ostatni atut na poziomie I ligi jest równocześnie wadą. Zaplecze to specyficzne miejsce, gdzie wielokrotnie dobrą grę trzeba poświęcić w zamian za wynik. I być może w tym tkwi dotychczasowy brak większych sukcesów trenera Podbeskidzia. Dźwigała próbował swoich sił w Arce i Dolcanie. O pracy w Trójmieście raczej już chciałby zapomnieć, zaś w Ząbkach nieźle wyglądający projekt zastopowano wycofaniem się z rozgrywek. Wydaje się jednak, że trzecie podejście, tym razem w Bielsku, może być właśnie tym najbardziej miarodajnym testem kompetencji.
Ireneusz Mamrot (Chrobry Głogów)
Specjalista od awansów, do kompletu brakuje mu tylko promocji do najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce. Człowiek, którego nigdy nie zwolniono z pracy. W Głogowie kieruje klubem blisko sześć lat. Nie boi się stawiać na młodych zawodników, wszak to w jego zespole rok temu pierwsze skrzypce grali Szymon Drewniak i Maciej Górski. Co jakiś czas dostaje kilku nowych zawodników, którym trzeba pomóc się odbudować. I za każdym razem swój cel osiąga. Cóż, Mamrot ma ciekawe CV, z którym mógłby wystartować do walki o posadę w ekstraklasie. Przeciwnicy jednak mogą stwierdzić, że tak naprawdę nigdy jeszcze nie dostał szansy w klubie o większych ambicjach. Trener na mniejsze projekty? Dopóki nie otrzyma szansy, dopóty odpowiedzi nie uzyskamy.
Jacek Paszulewicz (Olimpia Grudziądz)
Być może zbyt wcześnie umieszczamy tu byłego zawodnika m.in. Wisły Kraków. Być może powinniśmy się wstrzymać, dopóki nie zobaczymy efektów jego dłuższej pracy. Ale nie zmienia to faktu, że do tej pory Paszulewicz na krótko dostawał dwie szanse ratowania Olimpii. Za każdym razem jego zespół prezentował efektowny i skuteczny futbol. Dlatego też warto zerkać na Grudziądz w tym roku, przynajmniej nie tylko z powodu Tomasza Golloba i zespołu żużlowego.
Dominik Nowak (Wigry Suwałki)
Już kiedyś wykręcił fenomenalny rezultat z Flotą Świnoujście. Że na koniec drużyna nie awansowała do ekstraklasy, a Nowaka ostatecznie zwolniono? Cóż, trudno nie dostrzec, że tam chyba nie do końca zagrały elementy pozaboiskowe. Później trener miał okazję pracować m.in. w Lublinie, skąd zwolniono go zimą tego roku, mimo iż pozostawił klub na pierwszym miejscu w tabeli. Interesujący, inteligenty człowiek, dobrze radzi sobie w telewizji w roli eksperta. Możliwe, że jeszcze kiedyś o nim w ekstraklasie usłyszymy.
Inne kandydatury
To oczywiście nie jest koniec listy. Sami szczególnie jesteśmy ciekawi projektu Jacka Magiery w Sosnowcu, gdzie otwarcie wszyscy oczekują awansu do ekstraklasy. Od zwycięstwa ligę rozpoczął również Dariusz Banasik, za którym już m.in. praca w grupach młodzieżowych Legii. Nie zapominamy też o innych postaciach, które także spróbowały już swoich sił, np. o Radosławie Mroczkowskim lub Jerzym Brzęczku. W przypadku tych ostatnich, podobnie jak i o trójce wspomnianych nazwisk na początku tekstu (Kiereś, Brosz, Tarasiewicz), posiadamy co nieco wiedzy o ich warsztacie. Dlatego przy typowaniu skupiliśmy się głównie na, przepraszamy za to określenie, żółtodziobach.
Jak widać, miejsc w ekstraklasie jest mało, a i w I lidze nie brakuje tych, którzy podświadomie marzą o powrocie do elity.