Zgodnie z planem zakończyły się mecze dwóch faworytów pierwszej fazy eliminacji Ligi Europy. Holendrzy wygrali z ekipą UE Santa Coloma 6:0, a Norwegowie nie dali szans drużynie Crusaders, pokonując ją na jej własnym stadionie 3:0.

Ekipa Twente Enschede była oczywiście zdecydowanym faworytem meczu z UE Santa Coloma. Andorska drużyna najzwyczajniej w świecie nie miała szans, no bo w jakim świecie półamatorski zespół z zagubionego w Pirenejach kraju może zawalczyć z drużyną klasy Twente? Przebieg meczu szybko potwierdził te bardzo odkrywcze przypuszczenia. Po pierwszej połowie było 2:0, a oba gole strzelił Robbert Schilder. Gracze Santy Colomy nie istnieli i z pewnością cieszyli się, że Ivan Perianez futbolówkę z siatki wyjmował tak rzadko. Druga połowa była już znacznie bardziej brutalna dla gości z Andory, którzy ostatecznie zakończyli mecz z bagażem sześciu goli. Bramki zdobywali jeszcze Glyson Plet (dwie), Dusan Tadić oraz Joshua John. Przyjezdni mecz kończyli w dziesiątkę, w 84. minucie drugą żółtą kartkę zobaczył bowiem Salvat. Stwierdzenie, że dla Holendrów rewanż będzie formalnością, nie jest chyba ryzykowne.
W drugim z najciekawszych dzisiejszych meczów eliminacji Ligi Europy norweski Rosenborg grał na wyjeździe północnoirlandzką ekipę Crusaders FC. Faworytem spotkania byli oczywiście goście, ale gospodarze niespodziewanie stawiali naprawdę zdecydowany opór. Stracili gola w 19. minucie (trafił Dorsin), ale to ich nie podłamało. Ciągle dawali popis gry w obronie, dotrwali do końca pierwszej połowy, rozpoczęli drugą i trzymali wcale nie tragiczne 0:1 do 71. minuty. Wtedy po podaniu Pricy piłkę w siatce umieścił Dockal. A potem wszystko się posypało. Cztery minuty później czerwoną kartkę obejrzał Caddell, a kolejną minutę później Dorsin zdobył swojego drugiego gola w meczu. W 78. minucie sędzia podyktował rzut karny na korzyść Crusaders, ale Irlandczycy nawet takiego prezentu od losu nie umieli wykorzystać. Do końca meczu wynik nie uległ już zmianie. Rewanż w Trondheim będzie formalnością.