Tuszyński i Dzalamidze odchodzą do Turcji – dobra decyzja?


28 lipca 2015 Tuszyński i Dzalamidze odchodzą do Turcji – dobra decyzja?

Odkąd Jagiellonia odpadła z Ligi Europy, wiadomo było, że kadra zespołu jest nieco za szeroka na ekstraklasę. Dość szybko okazało się, że transfery do klubu dokonane na początku letniego okienka to poniekąd grunt szykowany pod odejście kluczowych zawodników. Znamy już nazwiska dwóch piłkarzy, którzy chcą spróbować swoich sił za granicą.


Udostępnij na Udostępnij na

Mowa o Patryku Tuszyńskim i Nice Dzalamidze. Obaj dalej będą kolegami klubowymi, wybierają się bowiem do tureckiego Rizesporu, a więc ekipy, którą w zeszłym sezonie reprezentował Ludovic Obraniak. Owa transakcja jest bardzo interesująca z prostego względu – wszystkie trzy strony mogą na niej wiele wygrać, tyle samo mogą również stracić. Konkrety?

Jagiellonia Białystok

TME Legia Warszawa - Jagiellonia Białystok
Nika Dalamidze (fot. fot. Grzegorz Rutkowski;)

Wygrywa: pieniądze. Co innego mogłaby zyskać? W ciągu roku uczyniła z Gruzina i Polaka ligową czołówkę, nie byli to przecież zawodnicy z pierwszych stron gazet. Michał Probierz pokazał, że dzięki odpowiedniemu podejściu da się wycisnąć z zawodnika maksimum w bardzo krótkim czasie. Tuszyński w reprezentacji? Nikt nie protestuje. Pomyślcie o takiej sytuacji rok temu – trener Nawałka naraziłby się na lincz. Dzalamidze i Tuszyński to lokaty roczne z ogromnym oprocentowaniem (mówi się o kwocie rzędu 1 500 000 euro za obu piłkarzy).

Odejście dwóch zawodników wyjściowej jedenastki wiąże się również z tym, że ktoś ich musi zastąpić. Dlaczego kolejni dwaj gracze nie mieliby odpalić petardy i ruszyć śladami poprzedników? Kolejna znakomita inwestycja, nie tacy przecież już odchodzili.

Traci: gdyby to było tylko takie proste. Nowi zawodnicy w wyjściowej jedenastce niekoniecznie od razu wkomponują się w drużynę. Odejście kluczowych graczy wiąże się z pogorszeniem gry, w konsekwencji również – słabszymi wynikami. Te z kolei zmniejszają szanse na wypromowanie kolejnych piłkarzy. Pogmatwane. Tak czy inaczej, Jagiellonia ryzykuje sporo. Tuszyński nie jest dla klubu tym, kim był Radović dla Legii, ale nie ma pewności, czy Łukasz Sekulski również będzie w stanie strzelić te piętnaście bramek w sezonie. Z Dzalamidze sytuacja jest nieco lepsza, skrzydłowych w klubie nie brakuje.

Rizespor

Wygrywa: dwóch solidnych zawodników. Dzalamidze jest błyskotliwy, gdyby nie kontuzje, zapewne wyjechałby wcześniej. Tuszyński to twardo stojący na nogach napastnik, umiejący w odpowiednim momencie włączyć piąty bieg. Jeśli się zaaklimatyzuje, powinien dać sobie radę.

Traci: przed momentem padło magiczne słowo. Aklimatyzacja. Patryk Tuszyński nigdy za granicą nie grał, Turcja to jednak swego rodzaju szok kulturowy. Liga też jest mocniejsza, a Rizespor do potentatów nie należy. Dzalamidze teoretycznie powinien mieć łatwiej – pod względem klimatu Turcja nie różni się znacząco od jego rodzimej Gruzji, ale Nika też się w Polsce zasiedział. Dobrze znamy charakter ludzi z kraju nad Bosforem: jeśli obaj nie wpasują się w zespół w krótkim czasie – zostaną odesłani do rezerw. To z kolei bezsensownie obciąży listę płac w klubie. Niejeden zawodnik z polskiej ligi szybko skończył w podobny sposób.

Dzalamidze i Tuszyński

TME Legia Warszawa - Jagiellonia Białystok
Patryk Tuszyński (fot. fot. Grzegorz Rutkowski;)

Wygrywają: zarobki. Obaj mogą liczyć na kilkukrotnie wyższe pensje niż w Jagiellonii i dzięki temu szybko ustawić sobie życie. Do tego przechodzą do ligi o wyższej renomie, mają więc okazję do dalszego podnoszenia swoich umiejętności – ta liga nie stanie się dla nich za ciasna. Gruzin może liczyć na powrót do kadry, bo ostatnio przestał być powoływany; Polak liczy na poważną szansę od selekcjonera naszej kadry. Jeśli będzie strzelał bramki – może się szybko przesunąć w hierarchii reprezentacyjnych napastników na miejsce numer trzy.

Tracą: twardy grunt pod nogami. Gra w drużynach z Turcji to stąpanie po cienkim lodzie (mimo upałów). Po dwóch meczach w klubie kochają cię wszyscy – koledzy z zespołu, działacze, kibice. Przyjdzie jeden słabszy mecz i nagle przestają widzieć w tobie dobrego zawodnika, mieszają cię z błotem. Trzeba być na to odpornym. Mimo pieniędzy i klasy sportowej liga turecka wydaje się jednak mniej profesjonalna pod tym względem – nawet od naszej ekstraklasy.

Nie ma się co dziwić Jagiellonii, że zaakceptowała korzystną finansowo ofertę Turków. Nie jest żadnym zaskoczeniem, że piłkarze przystali na warunki zarobkowe w Rizesporze. O tym, czy była to dobra decyzja, przekonamy się w najbliższych miesiącach.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze