Turcja – rywal ambiwalentny jako przetarcie przed Euro


Przeciwnikiem reprezentacji Polski w ostatnim meczu przed mistrzostwami Europy 2024 będzie Turcja

9 czerwca 2024 Turcja – rywal ambiwalentny jako przetarcie przed Euro
supersport.com

Najmocniejszy ze średniaków lub najsłabszy z czołówki. Turcja przez lata przyzwyczaiła do swojej nieprzewidywalności, która mocnym rywalom każe się z nią liczyć, a jednocześnie słabszym pozostawia iskierkę nadziei na pozytywny wynik. Stochastyczność – słowo klucz w kontekście tej kadry w długoterminowym ujęciu. W jakim miejscu rozciągniętej sinusoidy jest poniedziałkowy rywal reprezentacji Polski? O tym i o podejściu Turków do spotkania z „Biało-czerwonymi” piszemy w poniższym tekście.


Udostępnij na Udostępnij na

Kolejka górska

Starsi kibice reprezentacji Turcji na pewno z niejednego pieca chleb jedli, a w kontekście kadry ich ulubieńców można znaleźć argumenty niemal pod każdą tezę. Z jednej stron brązowy medal mundialu 2002 – po pokonaniu niechlubnej Korei Południowej – oraz półfinał Euro 2008. Z drugiej natomiast absolutne rozczarowanie na turnieju w 2021 roku oraz brak kwalifikacji na mistrzostwa świata od 22 lat. Aktualna sytuacja wcale nie jest spokojniejsza. Po przyjściu Vincenzo Montelli Turcja świetnie dokończyła kwalifikacje Euro, by parę miesięcy po nich przegrać towarzysko z Węgrami i zebrać srogie lanie od Austrii.

Czego spodziewać się po meczu z Polską? A przede wszystkim – w jaki sposób rywale „Biało-czerwonych” podejdą do spotkania? Krzysztof Gerlak – miłośnik tureckiej piłki – twierdzi, że Vincenzo Montella powinien obawiać się o swoich czołowych zawodników. Ekspert stworzył dla nas zestawienie personalne, którego spodziewa się w meczu z Polską. Prezentujemy je poniżej:

Skład został ustawiony w formacji 4-2-3-1, która jest regularnie ogrywana przez Vincenzo Montellę. W tym przypadku dwójkę zawodników w środku pola mają tworzyć Kaan Ayhan oraz Hakan Çalhanoğlu. Każdy z konkretnie przypisanymi do siebie zadaniami. Pierwszy będzie obciążony większą liczbą zadań defensywnych. Natomiast będący chodzącą legendą – mimo tylko 30 lat na karku – Hakan weźmie na siebie odpowiedzialność za kreowanie

– Montella ze swojego kapitana raczej nie zrezygnuje w tym meczu. Tym bardziej że (jak zwykle) nie jest w wybitnej formie reprezentacyjnej. Nad Bosforem jest on odzwierciedleniem Piotra Zielińskiego – w Interze jest liderem, ale w kadrze zawodzi. Marnuje nawet rzuty karne, co w klubie mu się po prostu nie zdarza – komentuje Krzysztof Gerlak.

Ostateczny sprawdzian

Dla obu ekip zbliżające się spotkanie będzie ostatnie przed wyjazdem do Niemiec na fazę grupową mistrzostw Europy. W kontekście takich spotkań można powiedzieć – co trener, to ideologia. Niektórzy dobierają sobie słabego przeciwnika i wystawiają pierwszy skład, by podbić morale wysokim zwycięstwem. Inni szukają jeszcze pierwszego garnituru i kombinują. Są również tacy ze sceptycznym podejściem, którzy wystawiają rezerwową jedenastkę, by zminimalizować ryzyko potencjalnej kontuzji któregoś z kluczowych piłkarzy.

– Trener w meczu z Polską powinien wystawić taki skład, by jak najbardziej zminimalizować straty personalne. Nawet kosztem wyniku. Biorąc pod uwagę kontuzje i słabą formę części powołanych graczy, Montella nie ma jeszcze wykrystalizowanej podstawowej jedenastki. Będzie próbował i testował, zatem z Polską może zagrać jeden wielki miszmasz. Selekcjoner może zaryzykować i wystawić pierwszy garnitur, ale ewentualna utrata kolejnego z liderów będzie niewyobrażalnie kosztowna.

– Ze składu wypadło już dwóch stoperów: Çağlar Söyüncü i Ozan Kabak, który doznał kontuzji w meczu z Włochami. Ponadto nie zagra Enes Ünal z Bournemouth, który był pewniakiem do gry na szpicy. Świeżo po kontuzji jest najlepsza „szóstka” w drużynie, czyli Ismail Yuksek. Na niego również trzeba dmuchać i dać mu się w pełni zregenerować – bez niego pozycja defensywnego pomocnika wygląda biednie. To samo tyczy się Irfana Can Kahveciego, który opuścił końcówkę sezonu przez uraz i dopiero wraca do formy – kontynuuje Krzysztof Gerlak.

Turcja ma naprawdę twardy orzech do zgryzienia. Trener boryka się z licznymi problemami personalnymi, co zdecydowanie utrudni mu zarówno ten mecz, jak i całe mistrzostwa. Nawet jeżeli jego kadra będzie na nich występowała na pozycji czarnego konia.

Dywersyfikacja sił

W tej chwili w reprezentacji Turcji trudno jest znaleźć jedną postać, która ciągnęłaby grę zespołu. Teoretycznie mógłby nią być Hakan Çalhanoğlu, ale jak już wspomniał nasz ekspert – nie przekłada on formy klubowej na mecze reprezentacyjne.

Przeogromny potencjał ma dwóch nastolatków grających w ofensywie: Arda Güler i Kenan Yıldız. Mimo 19 lat na karku obaj grają już w najlepszych europejskich klubach – Realu Madryt i Juventusie Turyn. Na ten moment mają jednak problem z regularnymi występami na boisku, co niejednokrotnie jest uniemożliwiane przez urazy. Ta dwójka potrafi wyczarować coś z niczego, aczkolwiek wydaje się, że ich najlepszy czas w reprezentacji Turcji dopiero nadejdzie.

Turcy nie mają zatem takiej postaci, jaką dla kadry Polski od dawna jest Robert Lewandowski. Niemniej na ogół nie mają oni też formacji, która wyraźnie odstawałaby poziomem od pozostałych i byłaby uważana za słaby punkt.

Za czasów Stefana Kuntza, czyli poprzedniego trenera reprezentacji, największą kulą u nogi była gra defensywna. Niemiec zwolniony został we wrześniu 2023 i w pierwszych miesiącach od tego czasu było widać automatyczną poprawę. Jednak teraz obrona również może się okazać problemem, ale wyłącznie poprzez kontekst urazów powodujących niedobór personalny.

Vincenzo Montella zaczął od bardzo radykalnej zmiany i mianował innego bramkarza na pozycję jedynki. Merta Günoka w tej roli zastąpił Uğurcan Çakır. Pierwszy z wymienionych natomiast najprawdopodobniej spadł nie na drugie, ale na trzecie miejsce w hierarchii. Albowiem w ostatnim meczu kwalifikacji, w którym Turcja grała z Walią, gdy Çakır musiał zejść z boiska w 33. minucie to zastąpił go Altay Bayındır. Co prawda w tym meczu nie grała o jakiś większy cel, ale to może świadczyć, że Montella nie boi się podejmować zaskakujących dla ogółu decyzji. A należy pamiętać, że Turcy bywają bardzo fanatyczni – jednego dnia potrafią kochać, by następnego mieszać z błotem.

Konkluzja

Słowem podsumowania – wydaje się, że w poniedziałkowy wieczór naprzeciw siebie staną dwie równorzędne reprezentacje. Uwzględniając najlepszy możliwy skład, Turcja personalnie wypada delikatnie lepiej. Jednak biorąc pod uwagę całe spektrum sytuacji w obu kadrach, wspomniana zaleta jest niwelowana.

O teoretycznym wyrównaniu poziomów Polski i Turcji świadczy chociażby ranking Elo, który w ujęciu liczbowym odzwierciedla siłę drużyny. W nim Turcja zajmuje 19. miejsce w Europie z dorobkiem 1757 punktów. Natomiast „Biało-czerwoni” są na 22. lokacie i mają 1738 oczek.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze