Joel Tshibamba niespodziewanie znalazł się w pierwszym składzie Lecha w meczu przeciwko Manchesterowi City. Strzelił jedyną bramkę dla „Kolejorza”, która zarazem była jego pierwszą w niebiesko-białych barwach.
– Długo czekałem na tę pierwszą bramkę w barwach Lecha. To jednak nie jest ważne, bo przecież przegraliśmy mecz – mówił Joel Tshibamba po meczu z Manchesterem City.
Napastnik wybiegł na boisko od pierwszej minuty, choć nic na to nie wskazywało. Ostatnie mecze w polskiej Ekstraklasie zaczynał z ławki rezerwowych. Sam zawodnik również był zaskoczony decyzją trenera. – To, że znalazłem się w podstawowym składzie, było dla mnie niespodzianką. Wiadomo, że na tej pozycji w pierwszym składzie gra Artjoms Rudnevs. Tym razem mecz zaczął na ławce. Prezentowałem się dobrze na treningach, więc liczyłem, że również dostanę szansę.
Lechita żałuje także niewykorzystanej sytuacji, z której była szansa na doprowadzenie do remisu. – Miałem jeszcze jedną okazję, by strzelić bramkę. Powinienem wtedy uderzyć celnie – wyznaje napastnik.