Trzy powody, dla których Wisła Płock utrzyma się w PKO BP Ekstraklasie


Przed ostatnią serią gier „Nafciarze” są w najgorszej sytuacji, ale wciąż mają szanse na pozostanie w elicie

27 maja 2023 Trzy powody, dla których Wisła Płock utrzyma się w PKO BP Ekstraklasie
Mateusz Ludwiczak / Wisła Płock S.A.

Wisła Płock liczy, że wyborna jesień, a właściwie lato, wystarczą, żeby się utrzymać.  Dobre złego początki czyli 16 punktów w pierwszych 6 kolejkach, pozycja lidera, aż do 8 kolejki, nie przełożyły się na resztę sezonu. Przez większość kampanii władze „Nafciarzy” wydawały się być naiwnie uspokojone wynikami z pierwszych spotkań. Bagatelizowanie zagrożenia zaprowadziło Wisłę  do strefy spadkowej, z której ciężko będzie się jej wydostać w ostatniej kolejce sezonu.


Udostępnij na Udostępnij na

1. Logika Ekstraklasy

Wisła Płock jest w tej chwili 16 w ligowej tabeli, tracąc 1 punkt do bezpiecznej pozycji. Praktycznie są to jednak 2 punkty, ponieważ zarówno ze Śląskiem Wrocław, jak i Koroną Kielce Wisła ma gorszy bilans meczów bezpośrednich, co przy równej zdobyczy punktowej wyrzuci wiślaków z ligi. „Nafciarze” muszą więc wygrać. Sytuacja wygląda dramatycznie. Wiosną Wisła wygrała zaledwie 2 razy w 16 meczach, do tego aktualnie trwa seria 7 kolejnych porażek  na wyjazdach. Konieczność wygrania meczu to trudna sytuacja dla „Nafciarzy”. Do tego rywalem jest Cracovia, która mimo pewnego utrzymania, prezentuje niezły poziom i nie odpuszcza. Wszystko układa się przeciw drużynie Saganowskiego. Mówiąc ogólnie, brak jest mocnych argumentów sportowych stanowiących za utrzymaniem Wisły. Przewrotna logika ekstraklasy  może przełamać jednak wszystkie złe passy i przynieść wysokie zwycięstwo dające utrzymanie np. po dwóch golach Martina Sulka – miernego wahadłowego, na którego zawzięcie stawiają trenerzy „Nafciarzy”.

Generalnie, Wiśle trafił się jednak nienajgorszy przeciwnik w ostatniej partii. Przynajmniej teoretycznie. Bezpośredni rywale w walce o utrzymanie mają przed sobą trudniejsze zadania. Śląsk jedzie do Warszawy, gdzie Legia będzie chciała zmazać plamę po porażce w Gdańsku. Korona Kielce wyrusza zaś do Łodzi, gdzie Widzew jest co prawda jedną z najgorszych drużyn wiosny, ale Koronie na wyjazdach też nie wiedzie się najlepiej (choć nie tak źle jak Wiśle).

2. Wisła ma doświadczony skład

Wisła Płock dysponuje jednym z najbardziej doświadczonych składów w tym sezonie ekstraklasy. Kręgosłup drużyny, od bramkarza Krzysztofa Kamińskiego, przez Jakuba Rzeźniczaka w obronie, tercet Wolski – Furman – Szwoch w pomocy do Łukasza Sekulskiego na froncie, złożony jest z zawodników po 30 roku życia. Średnia wieku pierwszej jedenastki zbliża się do 30 lat, którą, póki co, przekroczyła tylko Lechia Gdańsk (trzynastokrotnie!). Doświadczenie w tak kluczowym momencie może okazać się nieocenione, starszym zawodnikom nogi nie powinny drżeć przed walką o ligowy byt.

Dodatkowo, kilka dni temu do ekstraklasy został zgłoszony Krzysztof Janus. 37-letni zawodnik nie grał w ekstraklasie od 5 lat, kiedy to spadł jako gracz Arki Gdynia. Do Płocka trafił latem zeszłego roku, a konkretnie do drużyny rezerw.  W 29 kolejkach trafił do bramki rywali 7 razy. IV liga mazowiecka, czyli piąty poziom rozgrywkowy, to poziom gdzie występuje Janus. Co więcej rezerwy Wisły nie mają już szans na awans do III ligi. Dla 37-letniego zawodnika otworzyła się jednak szansa na kolejny występ w ekstraklasie. We Wrocławiu po zgłoszeniu Mariusza Pawelca Śląsk nie przestaje wygrywać. Czy analogiczny progres zaliczy Wisła z Janusem? Jeśli nie on, to kto?

Wisła ma też w składzie „amulet” w walce o utrzymanie.  Bartosz Śpiączka, bo o nim mowa, ma na koncie 3 spadki z ekstraklasy z rzędu. W sezonie 16/17 z Górnikiem Łęczna, 17/18  z Bruk-Betem Termaliką Nieciecza i 21/22  ponownie z Górnikiem.  Pozostałe sezony spędził na zapleczu elity. W zimowym okienku  Korona pozbyła się niechcianego w zespole i naburmuszonego Śpiączki. Wisła „lekceważąc” zagrożenie przygarnęła „kukułcze jajo”. Od tego momentu Korona zaczęła piąć się w tabeli, a Wisła wręcz przeciwnie. Dziś obie te drużyny są poważnymi kandydatami do spadku. O ile dzisiejsze rozstrzygnięcia nie wyrzucą z ligi Śląska Wrocław – czy  wedle scenariusza rodem z filmu science-fiction – Stali Mielec, Śpiączka dopisze do CV kolejny spadek.

 

3. Efekt nowej miotły

Marek Saganowski jest w klubie już 11 dni, z pewnością nie zmarnował ani chwili na wprowadzanie swojej myśli taktycznej w zespole. Było mu o tyle łatwiej, że paru zawodników, jak Dominik Furman czy Jakub Rzeźniczak, to byli koledzy z jednej szatni „Sagana”. Jeszcze w sezonie 15/16 ci zawodnicy wspólnie reprezentowali barwy warszawskiej Legii.

Pomysł nowego szkoleniowca było widać już w ekstraklasowym debiucie, w poprzedniej kolejce i meczu z Rakowem Częstochowa.  Szybko strzelona bramka, a potem próba utrzymania wyniku. Uważni obserwatorzy ekstraklasy dostrzegli brawurową akcję Bartosza Śpiączki z 67 minuty. Napastnik przejął piłkę na swojej połowie i pobiegł… w kierunku chorągiewki, w stylu Włodzimierza Smolarka na Mundialu w 1982 roku.  Niestety, brawurowa akcja trwała o 29 minut i 55 sekund za krótko.W końcówce dwukrotnie strzelił Kochergin, a Wisła znów przegrała.

Kolejne 7 dni treningów miało nauczyć wiślaków odpowiednio szanować piłkę i czas z nią spędzony. Być może gol Sekulskiego padł za szybko, dając przeciwnikom zbyt dużo czasu na odpowiedź. Stojący naprzeciw, świeżo upieczony mistrz Polski, okazał się zbyt mocny. Dwa tygodnie temu, we Wrocławiu podobnie, Wisła wyszła na prowadzenie, by później stracić 3 bramki i przegrać mecz. Do trzech razy sztuka. Wisła musi znowu pierwsza zdobyć gola, a potem utrzymać prowadzenie, żeby po 7 sezonach nie spaść z ekstraklasy

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze