Wymuszenia, oszustwa, pranie brudnych pieniędzy – to tylko kilka zarzutów, na podstawie których w środę wczesnym rankiem zatrzymano w Zurychu i siedzibie CONCACAF działaczy FIFA. Z drugim dniem „trzęsienia ziemi” (o pierwszym pisaliśmy TUTAJ) na światło dzienne wychodzą kolejne fakty wyjaśniające przyczyny całej akcji amerykańskiego Departamentu Sprawiedliwości i komentarze głównych graczy piłkarskiego świata.
Środowa konferencja prasowa FBI to jedno z wydarzeń roku. Prokurator Generalny Lorretta Lynch ogłosiła akt oskarżenia obejmujący 47 zarzutów wobec 14 osób, w tym wysokiej rangi działaczy FIFA oraz dyrektorów marketingu sportowego firm współpracujących z FIFA. Oskarżeni – jak podano w komunikacie Departamentu Sprawiedliwości – uczestniczyli „w trwającym od 24 lat spisku, by wzbogacić się dzięki korupcji w międzynarodowej piłce nożnej”. Natomiast szwajcarskie władze zakazały opuszczania kraju wszystkim rodakom zatrudnionym we władzach FIFA, w tym oczywiście temu najwyżej postawionemu, Seppowi Blatterowi.
Co więcej, dzięki przekazanym oficjalnym informacjom i materiałom dowodowym wiemy dziś, że FBI zajmuje się nie tylko korupcją przy organizacji nadchodzących mistrzostw świata (Rosja 2018 i Katar 2022), które przecież budzą nasze wątpliwości od dawna, ale także i mundialom w Afryce (2010) i Brazylii (2014). Departament Sprawiedliwości wziął także pod lupę słynne „rozprzedanie” reprezentacji Brazylii przez CBF. Dla przypomnienia, chodzi o zarzuty w stronę działaczy krajowej federacji, którzy przekazali zarządzanie nią w ręce sponsorów (m.in. Nike) w zamian za intratne procenty z kontraktów.
Jednak najciekawsze informacje jak zwykle docierają zza kulis amerykańskich organów ścigania. Jak podaje „New York Times”, całe śledztwo zrodziło się… przypadkiem. Autor artykułu, powołując się na anonimowe źródła, twierdzi, że trwające już czwarty rok śledztwo FBI ws. korupcji zaczęło się od niezwiązanego z tą sprawą innego dochodzenia dotyczącego rosyjskiej przestępczości zorganizowanej. Tyle lat starań Seppa Blattera o zainteresowanie Amerykanów piłką nożną i wreszcie się udało.
Walka o władzę
W wyniku zapowiedzi współpracy z Amerykanami płynącej z ust szefa Departamentu Komunikacji FIFA w prawach członków tej organizacji zostali zawieszeni wszyscy zatrzymani przez szwajcarską policję delegaci. Co ciekawe, z podobnych działań nie został wyłączony Jack Warner, co do którego FIFA wcześniej utrzymywała, że nie znajduje się w jej jurysdykcji. Były już wiceprezydent FIFA został również zawieszony przez CONCACAF. W reakcji na odrzucenie przez piłkarskie środowisko skorumpowany urzędnik zapowiedział na łamach trynidadzkiego „Guardiana”, że ujawni, w jaki sposób Sepp Blatter zdobywał głosy w trakcie kampanii. Przypomnijmy, że kluczowym świadkiem FBI jest Chuck Blazer, były współpracownik Warnera.
Zamieszanie w szeregach FIFA to oczywiście doskonała okazja dla prowadzenia anty-Blatterowskiej kampanii. Nie od dziś wiadomo, że Europa prezydenta FIFA ma po dziurki w nosie. Platini w specjalnym oświadczeniu reagującym na zarzuty korupcyjne wobec jej członków nie wykluczył bojkotu skażonych malwersacjami mistrzostw świata. Co więcej, szef UEFA wezwał swojego vis-a-vis do ustąpienia z funkcji i oświadczył o swoim przekonaniu, iż większość zrzeszonych w europejskiej federacji związków poprze kandydaturę księcia Ali Bin al-Husseina.
Dziennikarze donoszą, że sam zainteresowany w kuluarach przekonuje o sporych szansach na zwycięstwo. Książę Jordanii miał zgromadzić 60 głosów spoza Europy i do wygranej potrzebuje „jedynie” wsparcia Starego Kontynentu. Według regulaminu FIFA spośród 209 federacji członkowskich Blatter i Ali potrzebują 2/3 głosów, by zwyciężyć w pierwszej turze, lub zwykłej większości, jeśli dojdzie do drugiej lub następnych tur.
Za i przeciw
Już wiemy, że nadchodzący wielkimi krokami reformator nie będzie mógł liczyć na głosy między innymi Hiszpanii i – co oczywiste – Rosji. Sprawą zainteresował się sam prezydent Rosji. Władimir Putin sprowadza całą aferę do zakulisowych gier o władzę, które mają na celu zdyskredytowanie prezydenta FIFA. Swojego poparcia zarówno Seppowi Blatterowi, jak i samej kontrowersyjnej idei utrzymania trwającego kongresu udzieliła też Azjatycka Federacja Piłki Nożnej.
Do głównie docierających ze strony dziennikarzy i oficjeli UEFA głosów oburzenia dołączył też znany z Manchesteru United David Gill. Biznesmen ma zostać dziś nominowany wiceprezydentem w Komitecie Wykonawczym, ale zapowiedział, że zrzeknie się długo wyczekiwanej pozycji, jeśli wybory wygra Sepp Blatter. – Dołączenie do FIFA w takim momencie byłoby daremne i niewłaściwie – powiedział Gill stacji Sky.
Sytuacja staje się więc coraz bardziej napięta. Wybory na prezydenta FIFA, pomimo wyraźnego protestu i apelów o ich przełożenie przez UEFA, mają odbyć się w ten piątek.
Atmosfera robi sie nerwowa 😄😄😄 pic.twitter.com/xJgtBDbTxA
— Zbigniew Boniek (@BoniekZibi) May 28, 2015