Po bramce Ondreja Celustki Trabzonspor zdobył trzy punkty w swoim debiucie w Lidze Mistrzów. Cały mecz rozegrał Arkadiusz Głowacki.
Trabzonspor w swoim debiucie w Lidze Mistrzów trafił na najcięższą artylerię. Inter Mediolan to jeden z najbardziej utytułowanych klubów w Europie, który zna smak pojedynków w elitarnych rozgrywkach. Turcy do Ligi Mistrzów dostali się kuchennymi drzwiami. W eliminacjach musieli uznać wyższość Benfiki Lizbona i szykowali się do występów w Lidze Europy. Niespodziewanie turecki związek piłki nożnej wykluczył z Ligi Mistrzów mistrza kraju Fenerbahce Stambuł w związku z aferą korupcyjną i na jego miejsce wskoczył Trabzonspor. Zaistniała sytuacja jest dobra dla polskich kibiców z bardzo prostego powodu: w Trabzonie gra aż czterech Polaków. Arkadiusz Głowacki i Adrian Mierzejewski są pewnymi punktami zespołu, natomiast Paweł i Piotr Brożek muszą jeszcze udowadniać swoje umiejętności trenerowi Senolowi Gunesowi. W rywalizacji z Interem na boisko wybiegł tylko Głowacki. Mierzejewski nie zagrał z powodu czerwonej kartki otrzymanej w meczu z Benfiką, Piotr Brożek jest kontuzjowany, a Paweł przesiedział cały mecz na ławce rezerwowych. Natomiast od pierwszej minuty desygnowano Głowackiego. Zawieszenie dotknęło również innego podstawowego zawodnika tureckiego klubu. Najlepszego strzelca, Buraka Yilmaza, odsunięto na trzy mecze.
To spotkanie stało pod znakiem debiutów nie tylko ze strony tureckiej. Szkoleniowiec Interu, Gianpaolo Gasperini, jeszcze nigdy nie słuchał hymnu Ligi Mistrzów z ławki trenerskiej. Zadanie miał utrudnione, bo nie mógł skorzystać z usług Diego Forlana. Urugwajczyka nie zgłoszono do fazy grupowej rozgrywek. Jego miejsce w ataku zajęli Mauro Zaraze i Giampaolo Pazzini. Zgodnie z przewidywaniami, oba zespoły spokojnie rozpoczęły to spotkanie. Długa wymiana podań i próba utrzymywania się przy piłce pozwalająca na wybadanie przeciwnika towarzyszyły temu widowisku przez dłuższy czas. Trabzonspor starał się przejąć inicjatywę w środkowej strefie, ale to zadanie okazało się zbyt trudne i z minuty na minutę to Inter prezentował się lepiej. Jednak z przewagi optycznej nie wynikało żadne poważne zagrożenie.
Pierwszą sytuację Inter stworzył dopiero w 19. minucie. Głowacki niefrasobliwie zagrał piłkę do partnera, futbolówkę przejął Zarate, który popędził w pole karne rywala, lecz w ostatniej chwili piłkę sprzed nóg wybił mu Didier Zokora. Sytuacja to chyba zbyt duże słowo, ale w spotkaniu zdominowanym przez defensywnych pomocników i brak pomysłów w ofensywie każda bardziej żywiołowa akcja jest godna odnotowania. Dość powiedzieć, że największą ochotę do namieszania pod bramką Trabzonsporu miał obrońca Nagatomo. Japończyk na tle kolegów wyglądał świeżej i często podłączał się do akcji ofensywnych.
W 28. minucie pierwszy strzał na bramkę Julio Cesara oddali goście. Marek Cech kropnął z 30 metrów równie mocno, co niecelnie i brazylijski golkiper spokojnie odprowadził piłkę wzrokiem. Cztery minuty później Zarate przejął piłkę w narożniku pola karnego, minął obrońcę i uderzył płasko na krótki słupek. Tolga Zengin wyczuł intencje strzelca i końcami palców wybił piłkę na rzut rożny. 60 sekund później kolejną szansę zmarnował Zarate, przegrywając pojedynek z Zenginem. Przez kolejny kwadrans przebieg gry nie uległ zmianie. Mnóstwo niecelnych podań z jednej i drugiej strony, bardzo źle wykonane stałe fragmenty gry i żółte kartki towarzyszyły do końca pierwszej połowy.
Zawodników Interu żegnały gwizdy. Mówi się, że zespół gra tak jak lider. Wesley Sneijder był cieniem samego siebie, więc Inter nie mógł grać dobrze. Na odmiennym biegunie znajdował się Trabzonspor. Turcy wzięliby przed meczem remis w ciemno. 0:0 to dla nich idealny wynik, bo na więcej nie liczyli i więcej nie potrafili zdziałać. Jeśli ktoś myślał, że zawodnicy obu drużyn usłyszeli w szatni wiele gorzkich słów i rozpoczną druga odsłonę z wysokiego c, to się mylił. Wielość niedokładności i nieprzemyślanych akcji musiała przyprawiać o zawrót głowy. Zwłaszcza ze strony fanów gospodarzy. Inter nie potrafił przejść w żaden sposób obok Colmana i Didiera Zokory. Dzięki tym panom Trabzon potrafił jednym podaniem przejść z obrony do ataku, choć i z tego niewiele wynikało.
W pewnym momencie Trabzonspor miał większy procent posiadania piłki niż utytułowany rywal. Inter prezentował się fatalnie w każdym miejscu boiska w odległości 35 metrów od własnej bramki. Dostrzegł to Gasperrini i dokonał podwójnej zmiany w 55. minucie. Z boiska zeszli Pazzini i Obi kosztem Diego Milito i Ricardo Alvareza. Milito był aktywny, ale dopiero w 72. minucie doszedł do sytuacji bramkowej i ją zmarnował, strzelając z dziesięciu metrów wprost w bramkarza. Chwilę później Argentyńczyk znów zagroził bramce strzeżonej przez Tolgę Zengina. Milito minimalnie chybił po uderzeniu głową z dośrodkowania Javiera Zanettiego.
Od tego momentu mecz nabrał rumieńców. Trabzonspor wywalczył pierwszy rzut rożny, czego wynikiem było uderzenie w poprzeczkę beznadziejnego w tym meczu Halila Altintopa. Do odbitej piłki doskoczył młody defensor Celustka i wpakował piłkę do siatki obok bezradnego Julio Cesara. Inter zasłużył na karę za swoją ofensywną indolencję. Trabzonspor szanował piłkę do samego końca i nie dał sobie wydrzeć zwycięstwa. Zengina próbowali jeszcze pokonać Coutinho, Sneijder i znów Milito. Jednak wynik nie uległ zmianie i outsider w paszczy lwa zgarnął pełną pulę. Tylko że tego dnia lew był potulny jak baranek.
Oceny za mecz (skala 1-6)
Inter Mediolan
Julio Cesar 3
Zanetti 3
Lucio 3
Ranocchia 2,5
Jonathan 2,5
Nagatomo 3
Sneijder 2,5
Cambiasso 3
Obi 2
Pazzini 2
Zarate 2,5
Weszli po przerwie:
Alvarez 1
MIlito 3,5
Coutinho – grał za krótko
Trabzonspor
Tolga Zengin 5
Cech 3,5
Głowacki 4
Kacar 3
Celustka 5
Serkan 3,5
Zokora 4,5
Colman 4,5
Alanzinho 2
Altintop 2
Paulo Henrique 2,5
Weszli po przerwie:
Aykut – grał za krótko
Sapara 3
Vittek 3
Brak słów, spotkanie bardzo nudne. Wydaję mi się
że to początek końca wielkiej marki pod szyldem
"Inter Mediolan". Trener wzięty znikąd, czołowi
zawodnicy się starzeją, gwiazda odeszła. A w
dodatku transfery (z wyjątkiem Forlana) bez
większego wpływu na zespół. Zajeżdża to
troszkę naszą macierzystą ligą. Brawa dla
Trabzonu za świetne szachy, i konsekwencje w grze.
Turecka piłka idzie w dobrym kierunku....
Zgadzam się z tobą,ale jeszcze dodam że Liga
Włoska jest coraz słabsza.
Też się z tobą zgadzam. Nie wiem ale kiedyś
podczas losowania w LM bądź Pucharze Uefa każdy
się modlił żeby nie trafić na zespół z Serie A.
A dzisiaj? Może to co napiszę będzie krzywdzące
dla fanów "Niebiesko-czarnych" ale tylko Milan
trzyma fason na dzień dzisiejszy.....
Pozostał wstyd i rozczarowanie