Tottenham groźniejszy, niż wszyscy myślą?


Tottenham ponownie wygrał w tym sezonie. Tym razem z Brighton 1:0

9 października 2022 Tottenham groźniejszy, niż wszyscy myślą?
https://247newsaroundtheworld.com/

Tottenham dobrze wszedł w sezon 2022/2023. Ekipa Antonio Conte może zaliczyła wpadki w Lidze Mistrzów i z Arsenalem w Premier League, nie zmienia to jednak faktu, że sumując wszystko, jej dyspozycja prezentuje się zacnie. W końcu zajmują w tej chwili 3. miejsce w tabeli angielskiej ekstraklasy. Po porażce i remisie wygrała z zachwycającym Brighton 1:0.


Udostępnij na Udostępnij na

Antonio Conte przejął Tottenham z rąk Nuno Espirito Santo prawie rok temu. Od tego czasu w ekipie „Kogutów” pozmieniało się wiele, a owoce pracy Włocha możemy oglądać i podziwiać dzisiaj. „Podziwiać” jest tu jak najbardziej adekwatnym określeniem. Choć nie zawsze za jego kadencji drużyna gra widowiskowo, nie można odmówić byłemu trenerowi Interu Mediolan czy Chelsea tego, że drużynę wyprowadził na odpowiednie tory. Dziś śmiało można postrzegać Tottenham jako jednego z pretendentów do walki o TOP4. Mało tego, na dziś dzień jest w tym wyścigu jednym z najmocniejszych.

Geniusz Conte

Inaczej niż od ojca rozbudowy Tottenhamu zacząć nie można. Antonio Conte to specyficzny okaz trenera, który przez wielu ze względu na swoją aparycję, bezpośredniość i kłótliwość był niedoceniany. Powszechne były słowa, iż jest szkoleniowcem solidnym, ale tylko na chwilę. Nie przez przypadek piszę w czasie przeszłym. W „Kogutach” natychmiast zmazał z siebie ten negatywny PR, a dziś już nikt nie ma wątpliwości, że Włoch to absolutnie topowy gość w swoim fachu – wcale nie musi trwać to tylko chwilę. Jest to typ trenera, który potrafi idealnie przemodelować zespół pod odpowiedniego przeciwnika.

Namiastkę swojego geniuszu pokazał chociażby w meczu z Brighton, które nie jest wcale drużyną do bicia. Było to wręcz spotkanie „pod wezwaniem” tego szkoleniowca. Przygotował zespół do tego meczu perfekcyjnie. „Koguty” grały dziś prawdopodobnie dokładnie tak, jak Antonio Conte oczekiwał. I to w 100 procentach. Dobrze to o nim świadczy…

Brighton Tottenham
źródło: Viaplay

Szczególnie londyńska ekipa mogła podobać się w poczynaniach defensywnych. Brighton nie oddało w tym spotkaniu żadnego celnego strzału, co już jest pokłosiem genialnie zaciśniętej obrony. Jeszcze niedawno trudno byłoby to powiedzieć, ale na dziś dzień obrona Tottenhamu jest jednym z najlepszych kolektywów w lidze. Wcześniej taki Ben Davies i Eric Dier prędzej klasyfikowali się do grona memów niżeli solidnych obrońców; dziś są uczestnikami tego jakże potężnego muru przed bramką Hugo Llorisa. Do tego jeżeli chodzi o grę na własnej połowie podczas ataku przeciwnika, trzeba pamiętać, że dosłownie każdy był zaangażowany w odbiór piłki. W mniejszym bądź większym stopniu, ale jednak. Antonio Conte pokazał, że ważniejsza od materiału ludzkiego jest dla niego praca. Bez niej ani rusz.

Son i Kane w formie to gwarancja dobrych wyników

Z legendarnego składu z finału Ligi Mistrzów w sezonie 2018/2019 w Tottenhamie została trójka zawodników. Chodzi o Hugo Llorisa, który cały czas gra na najwyższym światowym poziomie, a także Harry’ego Kane’a i Heung-min Sona. Ta dwójka ofensywnych graczy nie bez powodu dalej utrzymuje się w kadrze mimo zmieniających się trenerów i wielu milionowych ofert od innych klubów. Są to gracze posiadający bezapelacyjnie największe umiejętności w klubie. Wielu określało ich nawet mianem najlepszego duetu w Premier League. Liczby, które we dwójkę wykręcali, po prostu muszą budzić podziw. Nie oznacza to jednak, że gwiazdy „Kogutów” nie miały swoich kryzysów. Niestety obaj natrafiali na słabsze momenty, na czym cierpiał cały zespół.

Harry Kane

Zacznijmy od Anglika, bo to sprawa już dość odległa. Całość działa się w poprzednim sezonie, a konkretniej na jego początku za kadencji Nuno Espirito Santo. Umówmy się – cały zespół grał wtedy słabo. To temu napastnikowi obrywało się jednak najmocniej z racji nieudanej sagi transferowej do Manchesteru City. Kapitan reprezentacji Anglii miał być wówczas na tyle sfrustrowany całą sytuacją, że właśnie przez to miał chcieć wymusić odejście słabszą grą. Mimo że oskarżenia absurdalne, czasem można było odnieść wrażenie, że prawdziwe. Był wręcz przeciwieństwem siebie w normalnej dyspozycji. Dobrze wpłynęła na niego dopiero współpraca z Conte, który stał się dla niego mentorem i psychologiem. Wyniki się poprawiły, więc i jego gra poszybowała do góry. Tamten sezon zakończył z łącznym dorobkiem 1. bramek w samej lidze. Teraz jest dużo lepiej. Anglik cieszy się zaufaniem trenera i jest jedyną klasyczną „dziewiątką” w formacji „Spurs”. Ta rola mu odpowiada, a forma wróciła.

Heung-min Son

Czy to samo stało się z Heung-min Sonem? Trudno jeszcze powiedzieć, bo jego słabszy okres przypadł dość niespodziewanie na początku bieżących rozgrywek, a czasu minęło stosunkowo niewiele. Jeżeli jednak mielibyśmy bazować na samym starciu z Brighton, moglibyśmy z pełną śmiałością powiedzieć, iż Son wraca bądź już wrócił do łask. Koreańczyk zaliczył w tym spotkaniu efektowną asystę, a poza tym był jednym z najaktywniejszych pod bramką Roberta Sancheza. Dołożyłby również od siebie bardzo efektowne trafienie, ale niestety był na minimalnym spalonym w momencie strzału. W 30-latku było widać iskrę, której nie miał we wcześniejszych spotkaniach. Kilka meczów odsunięcia od pierwszego składu zrobiło mu najwidoczniej dobrze.

Środek pola wcale nie musi być efektowny

Jacy są pierwsi współcześni środkowi pomocnicy, którzy przychodzą na myśl przeciętnemu kibicowi piłki nożnej? Kevin De Bruyne, Bruno Fernandes, Luka Modrić, może Pedri… Można tu wymieniać i wymieniać. Zapewne większość wpierw pomyślałaby o zawodnikach, dla których przychodzi się na stadiony. Tych, którzy swoją grą po prostu zachwycają. Teraz pytanie: czy kogoś takiego w środku pola ma w ogóle Tottenham? Odpowiem krótko – nie. Ale czy ktoś taki jest w ogóle potrzebny Antonio Conte? Okazuje się, że nie. Włoch w tej tercji boiska dużo bardziej ceni sobie walczaków, którzy po prostu nie odpuszczają na krok swojego przeciwnika, a także biegają po całej długości boiska. To Hojbierg czy też Bentancur w statystyce przebiegniętego dystansu w Tottenhamie zwykle plasują się na czele z dość dużą przewagą nad resztą.

Nie są i pewnie nigdy nie będą to gracze klasy premium, którzy w każdym elemencie będą kompletni. Nie można jednak wykluczyć tego, że są to piłkarze po prostu użyteczni i niezwykle niewygodni do gry dla przeciwników. Są oni nastawieni przez trenera Conte na ciągły doskok, przez co oponent nie ma zbyt wielu opcji rozegrania i naraża go na stratę. Środek pola Tottenhamu Antonio Conte sprawia, że niejednokrotnie mecze są wręcz zabijane, co działo się z Brighton. Trio Bentancur – Hojbierg – Bissouma działało bez żadnych zarzutów, mimo że żaden z nich nie stanowi kreatywnej części „Kogutów”. Od tego są inni. W dużym uproszczeniu mają oni za zadanie biegać i przeszkadzać.

W co celuje Tottenham?

Tottenham zachwycał w okienku transferowym, w którym przeprowadził kilka ciekawych ruchów. Sezon zdaje się potwierdzać jego przedsezonowe ambicje o grze w Lidze Mistrzów w kolejnym sezonie. Spokojnie może dalej się na tym celu skupiać, bo sytuacja jest bardzo komfortowa. Na tę chwilę lepsi w Anglii na papierze wydają się tylko Arsenal i Manchester City. Czy w tej batalii „Koguty” pozostają jednak bez szans? Wydaje się, że nie. Margines błędów jest niewielki, więc przy potknięciu któregoś z pretendentów do mistrzostwa to one mogą sprawić niespodziankę.

Tym bardziej jeżeli spojrzymy sobie na mistrza w wygrywaniu majstra na ławce trenerskiej „Kogutów” – Antonio Conte. Ten facet potrafi z niczego zrobić coś wielkiego. Niewykluczone, że coś takiego powiedzie się w ekipie „Spurs” za jego batutą. Tak dobrze dawno nie było. Kiedy trzeba przepchnąć wynik – przepychają. Kiedy trzeba dostosować się do rywala, aby ostatecznie wygrać – oni to po prostu robią. To sprawia, że są pewniakami do znajdowania się w czołówce ligi, a przy dobrych wiatrach jednymi z pretendentów do gry o mistrzostwo kraju.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze