Napastnik reprezentacji Hiszpanii powiedział dzisiaj, że od chwili obecnej wszyscy przeciwnicy będą bardzo silni. - Musimy to wytrzymać. W grupie czeka nas jeszcze mecz z Grecją.
– Nie jesteśmy faworytami. Faworyci muszą wszystko udowadniać na boisku – ze skromnością rozpoczął swą wypowiedź El Niño. Na Mistrzostwach Europy są drużyny, które prezentują podobny poziom do naszego. Hiszpania była już kilka razy zaliczana do grona pretendentów do triumfu i w końcu nic nie osiągnęła. Należy po prostu wznieść się na wyżyny i utrzymać się na takiej wysokości przez cały turniej. Nasza obecna drużyna ma wiarę w sukces, a także wiele innych zalet.
Napastnik Liverpoolu dodaje, że teraz dla jego kadry narodowej przychodzi moment prawdy. – Głównym celem miał być awans do ćwierćfinału. To już osiągnęliśmy. Kolejnym rywalem Hiszpanów będzie druga drużyna z grupy C. – Zaakceptujemy każdego oponenta. Nie mamy żadnych szczególnych upodobań. Wszystkie teamy z tej grupy są niezwykle silne, więc każdego przeciwnika odbieramy w ten sam sposób.
W ostatnich dniach wiele mówiło się o rzekomym konflikcie Torresa z selekcjonerem Luisem Aragonesem. – Trener zawsze chce najlepiej dla wszystkich swoich piłkarzy. Wiele z nim osiągnęliśmy. Fakt, przegraliśmy z Francją w Niemczech dwa lata temu, ale teraz chcemy sobie tę porażkę powetować.
Typowany przez wielu na króla strzelców imprezy, Torres nie szczędzi pochwał swojemu partnerowi z ataku, Davidowi Villi. – Sądzę, że David zdobędzie najwięcej goli na Mistrzostwach. Jego umiejętności i skuteczność nie są dla mnie niespodzianką. Po trudnym sezonie Valencii, „El Guaje” okazał się prawdziwym fenomenem!
– Nie można myśleć, że nie zdobędzie się złotego medalu. Wszystko zależy od indywidualnych chęci. Każdy mecz jest inny – mówił Torres, tłumacząc przy okazji, że gol strzelony Szwecji jest efektem wspólnej pracy i wielu prób na treningach. Dodał przy tym, że bramki zdobywane przez Holandię z kontrataków są jego zdaniem spektakularne.
– Mam nadzieję, że najładniejszy gol turnieju jeszcze nie padł i zdobędziemy go my w finale – optymistycznie zakończył Hiszpan.