Napastnik reprezentacji Hiszpanii pojawił się na boisku dopiero w drugiej połowie, jednak to wystarczyło mu, aby mieć dwie doskonałe sytuacje do strzelenia gola. Pomimo braku skuteczności napastnik Chelsea nie ukrywał optymizmu przed następnymi spotkaniami, podkreślając też, że starcie z Irlandią będzie kluczowe.
Korespondencja z Gdańska
Mając w głowie jeszcze swoje sytuacje, Fernando Torres dość nieobecnym wzrokiem rozpoczął rozmowę z dziennikarzami. Chwilę później wrócił jednak myślami do Gdańska i optymistycznie podszedł do remisu. Podziękował także za doping dużej grupie hiszpańskich kibiców, którzy liczebnie znacznie przewyższyli swoich rywali, co było słychać podczas meczu.

Przede wszystkim – jak skomentujesz „zaledwie” remis z Włochami? Spodziewaliście się lepszego rezultatu, albo – co ważniejsze – lepszej gry z Waszej strony?
Nie będę oryginalny – chcieliśmy wygrać. Remis jest na pewno sprawiedliwy, mecz równie dobrze mógł się zakończyć nawet 4:4, to było spotkanie pełne emocji. Było kilka okazji, każdy miał swoje szanse jeden na jednego, ale cóż, taka jest piłka. Liczy się punkt, który jest na pewno bardzo ważny.
Właśnie, jeden punkt. Poprzedni turniej zaczęliście nawet gorzej, od sensacyjnej przegranej ze Szwajcarią.
Właśnie to miałem na myśli [śmiech]. Mamy złe doświadczenia, przynajmniej wielu z nas, związane z początkiem takiej imprezy. Wtedy wyszło nam to jednak na dobre, zatem skoro teraz nie przegraliśmy w pierwszym meczu, tylko zremisowaliśmy, to teraz może być już tylko lepiej.
Następnym rywalem będzie Irlandia. To na pewno niedoceniany przeciwnik, uznawany za kopciuszka nie tylko w grupie C, ale i w całym turnieju. Jak Ty oceniasz następnego przeciwnika?
Cóż, nie ulega wątpliwości, że ten mecz będzie kluczowy. Musimy z wygrać z Irlandczykami, nie ma co do tego wątpliwości. To na pewno trudny przeciwnik, tak jak powiedziałeś – na pewno bardzo niedoceniany. Na Euro przecież nikt nie gra za zasługi. Dodatkowo wiemy, że Irlandczycy mają już w Polsce bardzo dużo fanów, nawet tu w Gdańsku ich widzieliśmy.
Przechodząc do tego tematu – dzisiaj na trybunach dominowała „La Furia Roja”, kibice Hiszpanii byli o wiele głośniejsi od tych z Italii. Czuliście to wsparcie?
Zdecydowanie! Może to zabrzmi jak banał, ale to naprawdę wiele dla nas znaczy. Byli super, dało się ich słyszeć przez całe spotkanie. Bardzo chciałem też strzelić gola, bo wszedłem akurat w drugiej połowie i atakowałem na bramkę, za którą naszych kibiców siedziało najwięcej. Chciałem zdobyć gola dla nich, niestety się nie udało.
Jak oceniasz dzisiejszych rywali? Gianluigi Buffon był dziś dla Ciebie nie do przejścia, ktoś inny zapadł Ci jeszcze w pamięć?
Fakt, miałem swoje szanse, nawet jeden na jeden, ale cóż, nie zawsze się udaje. Taka to już gra. Mam szczery szacunek dla rywali, mieli wiele atutów. Zdarza się, że wygrywają spotkanie 1:0, tego też i my się obawialiśmy. Wiedzieliśmy, że nie będą się bronić całe spotkanie, tak jak im się często zarzuca. No i wiedzieliśmy, że trzeba wyłączyć z gry Pirlo [śmiech].
A jak skomentujesz odmianę Hiszpanii w drugiej połowie? To już była zupełnie inna drużyna niż ta z pierwszej części spotkania. Nie oddawaliście już pola, Wasze podania w końcu przynosiły jakieś efekty pod bramką rywala.
Tak było, ale głównie wynikało to z tego, że obie drużyny zagrały bardziej otwarcie. Kiedy pojawiłem się na boisku, gra była już zupełnie inna, to nie był ten sam mecz co w pierwszej połowie. Mam też nadzieję, że przy następnym spotkaniu w Gdańsku warunki będą lepsze, dzisiaj murawa była bardzo sucha, to nam na pewno nie sprzyjało.
lubie torresa i dobrze że wraca do formy
zmarnował 3 sam na sam z bramkarzem !! i to sie
nazywa powrót do formy??