Z naszymi zachodnimi rywalami mamy tragiczny bilans, o którym lepiej nie wspominać. Było jednak kilka meczów, o których warto pamiętać, dlatego przypominamy o nich w związku z sobotnim spotkaniem na Stadionie Narodowym.
Niemcy 1:0 Polska, czyli nie NAJlepszy początek
03.12.1933 Berlin
W takim zestawieniu nie mogło zabraknąć naszego pierwszego starcia z zachodnimi sąsiadami. W okresie dwudziestolecia międzywojennego w Polsce panowały głównie Pogoń Lwów, Wisła Kraków, zaś rok 1933 był początkiem dominacji Ruchu Wielkie Hajduki (obecny Ruch Chorzów). Reprezentację prowadził dawny napastnik Cracovii, Józef Kałuża, który w podstawowej jedenastce umieścił dwóch piłkarzy śląskiego zespołu – skrzydłowych Ewalda Urbana i Gerarda Wodarza. Ten drugi był później pierwszym Polakiem, któremu proponowano kontrakt w angielskim klubie, za sprawą wbicia czterech goli „Lwom Albionu”. Niemcom niestety nie udało się strzelić bramki i gdy wszyscy kibice zgromadzeni na stadionie w Berlinie myśleli, że spotkanie zakończy się bezbramkowym remisem, gola minutę przed końcem zdobył Josef Rasselnberg.
RFN 1:0 Polska, czyli NAJwiększe serca do walki
03.07.1974 Frankfurt
Mecz zdecydowanie bardziej pamiętany niż pierwsze spotkanie z 1933 roku. Ekipa genialnego Kazimierza Górskiego na mistrzostwach w Niemczech pokonuje najpierw Argentynę 3:2, później gromią 7:0 Haiti. Kolejni byli faworyci turnieju – Włosi – którzy ulegli naszym Orłom 2:1. Zwycięstwo ze Szwecją zapewnił nam strzelec gola – Grzegorz Lato i obrońca rzutu karnego – Jan Tomaszewski. Następnie odebraliśmy nadzieje Jugosławii, którą zwyciężyliśmy 2:1. Wszystko szło dobrze aż do spotkania z gospodarzami. Traf chciał, że przed meczem była straszna ulewa, co niekorzystnie wpłynęło na murawę. Piłkarze przewracali się, piłka im uciekała. Ba, nawet nie chciała się turlać po przypominającym bagno boisku. Tym razem nie pomógł ani Deyna, ani Lato, ani Tomaszewski. Piłkę w 76. minucie do naszej bramki pakuje niezawodny Gerd Muller. Polacy grali dobrze, piłkarze atakowali jak tylko się dało, ale w bramce niesamowicie interweniował Sepp Maier.
Polska 2:2 Niemcy, czyli NAJbardziej bolesny upadek
06.09.2011 Gdańsk
Obok meczu z 1974 roku najbardziej dramatyczne spotkanie z Niemcami. Mecz, za który Franciszek Smuda o mało nie został noszony na rękach. I nawet gdyby po ewentualnym zwycięstwie „Franz” i tak zawalił nasze Euro 2012, zostałby zapamiętany dobrze ze względu na zwycięstwo z odwiecznym rywalem. Rywalem, który mimo że był to mecz towarzyski, wystąpił w składzie dość mocnym. Z Mertesackerem, Lahmem, Boatengiem, Podolskim, Klose i wchodzącymi do kadry Schuerrle i Goetze. Przez całą pierwszą połowę trzy sytuacje „1 na 1” zmarnował Peszko, cuda w bramce zaś wyczyniał Szczęsny. W 55. minucie niemiecki bramkarz sfaulował Dudkę, zamieszanie jednak wykorzystał Lewandowski pakując futbolówkę do siatki. Później z karnego wyrównał Kroos. Pod koniec meczu arbiter ponownie wskazał na jedenastkę, tym razem dla Polaków i gola zdobył Kuba Błaszczykowski. Gdy kibice skakali na stadionie i przed telewizorami, na boisku przewrócił się Wawrzyniak… I pamiętamy jak to wszystko się skończyło.
Niemcy 2:0 Polska, czyli dwa NAJstraszniejsze samobóje
08.06.2008 Klagenfurt
Po świetnych eliminacjach Benhakkera Polska była typowana jako czarny koń rozgrywek. Już w pierwszym spotkaniu humory mieliśmy popsuć Niemcom, wyszło jednak odwrotnie. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, iż był to pierwszy mecz naszej kadry na mistrzostwach Europy, zaś dwa gole wpakował nam urodzony nad Wisłą Lukas Podolski. Do dziś pamiętamy jego smutny wyraz twarzy po każdej z bramek. Facet swoją postawą na boisku budził szacunek. Nie chodzi o same umiejętności, a o zachowanie. Podolski wcale nie cieszył się po zdobytych golach, zaś po meczu poszedł do szatni Polaków aby ich pocieszać. Ręce aż same składają się do oklasków. Co do gry Polaków – na boisku wyróżniał się praktycznie tylko Boruc, bez którego porażka okraszona byłaby dwucyfrową liczbą.
NRD 2:3 Polska, czyli NAJbardziej niedocenione zwycięstwo
10.10.1981 Lipsk
Piękne zwycięstwo nad reprezentacją NRD w Lipsku dało nam wejście na mundial w Hiszpanii rok później. I choć kadra NRD nie była aż tak silna jak zespół zachodniej części Niemiec, to zwycięstwo to budziło szacunek. Zwłaszcza, że gospodarze u siebie meczów raczej nie przegrywali, tymczasem Andrzej Szarmach i szalejący Włodzimierz Smolarek wbili rywalom aż trzy bramki! Smaczku temu wynikowi daje również fakt, iż dzięki temu meczowi NRD na mundial nie pojechało, my tak. Czemu więc mówimy, że z Niemcami nigdy nie wygraliśmy? Wschodnia część kraju była pod wpływami komunistów tak jak Polska, a o porażkach przyjaciół dużo się nie mówiło. Ponadto, jak wspominałem, sama drużyna była słabsza niż ta zza muru berlińskiego, choć nie zmienia to faktu, iż jest to spotkanie zaniedbane historycznie, o którym mało kto pamięta.
https://www.youtube.com/watch?v=VNI0PV452L8