Wielu piłkarzy trafiło w tym sezonie do naszel ligi. Niektórzy w swoich klubach nie zaistnieją, a inni będą pierwszymi wyborami w składzie. Niektóre transfery mogą szokować. Mało tego, mamy kilku piłkarzy z potencjałem na gwiazdę ligi. Nie wszystkich też ściągano za wielkie pieniądze. Są też tacy, którzy zmienili klub w obrębie ligi. Są kluby, które swoich transferów nie przemyślały.
Na początku chcielibyśmy zaznaczyć, że w zestawieniu nie braliśmy pod uwagę transferów piłkarzy takich jak np. Paweł Wszołek albo Maik Nawrocki. Pierwszy z nich gra w Warszawie od kilku lat, z półrocznymi wakacjami w Berlinie. „Najlepszy wahadłowy Unionu” powrócił jednak do stołecznego klubu w styczniu na wypożyczenie, a teraz podpisuje już z nim kontrakt. Z kolei Nawrockiego Legia wykupiła po bardzo udanym wypożyczeniu. Także przejdźmy już do miejsca 10.
10. Marko Poletanović
Serb jest zawodnikiem doskonale znanym z naszych boisk, na które trafił niecałe cztery lata temu, i to jego już czwarty klub w naszym kraju. Jednak z jego transferów gotówkowy był tylko ostatni – do Zagłębia Lubin. Wcześniej prezentował swoje umiejętności w Jagielloni, Rakowie, aż wreszcie w Wiśle Kraków. Gdy „Biała Gwiazda” pożegnała się z ligą, jasne było odejście 28-latka. Z tej okazji skorzystało Zagłębie Lubin, które za wyróżniającego się w lidze pomocnika zapłaciło zaledwie 90 tysięcy euro. Niska kwota, wysoka jakość i pewny plac w drużynie, transfer Poletanovicia na papierze przemyślany w 100%.
9. Grzegorz Tomasiewicz
Piast Gliwice zrobił naprawdę świetny biznes, ściągając do siebie 26-letniego pomocnika. Polak był najważniejszym graczem Stali Mielec, mózgiem środka pola. Bez niego będzie Stali jeszcze trudniej o utrzymanie. Tomasiewicz przeszedł do Gliwic na zasadzie wolnego transferu. Pomocnik może w mistrzu Polski z 2019 roku odgrywać naprawdę ważną, choć niedocenianą rolę. Piast na pewno potrzebował pomocnika do rywalizacji, a Tomasiewicz będzie miał ambicję na pierwszy skład.
8. Angelo Henriquez
Bez wątpienia największe nazwisko zasilające tego lata ekstraklasę, choć w ostatnim czasie zdecydowanie bez formy. Chilijczyk, 13-krotny reprezentant kraju. Złoty medalista Copa America 2015. Co prawda od tamtego czasu zaliczył zjazd, bo gdyby tak nie było, teraz mógłby grać w klubie na poziomie np. Romy, jednak nadal robi to wrażenie. Henriquez to zawodnik, który ma w CV Manchetser United czy Dinamo Zagrzeb. Co prawda w poprzednim klubie nie wiodło mu się najlepiej, stąd taki spadek wartości rynkowej, ale w lidze meksykańskiej, a nawet w Dinamie szło mu dobrze. Może odbudować się w Legnicy, chociaż do formy okresu wygrywania Copa America już zapewne nigdy nie powróci. Ma wciąż 28 lat, więc może w Legnicy pokazać, że nie zapomniał, jak gra się w piłkę.
7. Giorgi Tsitaishvili
Drugi na tej liście piłkarz, który grał w barwach spadkowicza z poprzednich rozgrywek – Wisły Kraków. Gruzin przechodzi do Lecha Poznań na wypożyczenie z Dynama Kijów, jednak na standardowych zasadach, a nie tych związanych z wojną w Ukrainie. Lech zapłacił Dynamu 100 tysięcy euro. Skrzydłowy w rundzie wiosennej grał w Krakowie i było to dla niego świetne okno wystawowe, gdyż teraz trafił, co by nie było, do mistrzów Polski. Zawodnik już debiut ma za sobą. Prezentował się obiecująco, lubi wchodzi w dryblingi, ale przed nim jeszcze dużo pracy do wykonania. Niemniej Lech Poznań może mieć z niego użytek.

6. Martin Konczkowski
Polak przez pięć lat był filarem Piasta Gliwice, trafił teraz do Śląska Wrocław. Warto tu też zaznaczyć, że zrobił to po wygaśnięciu kontraktu. Śląsk poprzedni sezon miał bardzo słaby, zwłaszcza że jeszcze wcześniejsze rozgrywki zakończył na miejscu pucharowym. Po bardzo nieudanych poprzednich rozgrywkach „Wojskowi” dokonują reformacji w zespole, chociaż niektóre ruchy są co najmniej niejednoznaczne. Jednak nie należy do nich ściągnięcie tego bocznego obrońcy. Konczkowski jest gwarantem dobrej gry obronnej i może dać jedne z najlepszych dośrodkowań w lidze. Wrocław na pewno skorzysta na tym graczu.
5. Benjamin Kallman
Fin nie jest oczywistym piłkarzem w tym zestawieniu. Tak jak nie był to oczywisty transfer. Jednak jest to reprezentant kraju i król strzelców ligi fińskiej z poprzedniego sezonu, w którym grał w Interze Turku. Fińscy zawodnicy pokazali już w Polsce, że umieją grać w piłkę i Kallman może być jednym z nich. 24-latek został ściągnięty do Cracovii, w której będzie mógł zastąpić, w razie potrzeby, Patryka Makucha, gdyż są to różni napastnicy. Daje też możliwość gry dwójką w napadzie. Jesteśmy pewni, że pod wodzą fachowca, jakim niewątpliwie jest Jacek Zieliński, Kallman rozkwitnie w ekstraklasie.
4. Patryk Makuch
23-latek świetnie prezentował się na zapleczu ekstraklasy w fenomenalnej Miedzi Legnica. Do siatki rywali trafiał 14-krotnie. „Pasy” ściągnęły do siebie napastnika z potencjałem na dziesięć bramek w lidze, jeżeli nie więcej. Wydaje się, że po odejściu z Radomiaka Angielskiego i możliwym odejściu Zwolińskiego z Lechii to właśnie Patryk Makuch będzie najlepszym polskim strzelcem w ekstraklasie. Polak jest bardzo wysoki i silny, jednak nie brakuje mu zwinności. Wraca do najwyższej ligi po trzech latach i ma coś do udowodnienia, bo wtedy zagrał tylko trzy mecze. Zdecydowanie najlepszy transfer Polaka w Ekstraklasie tego lata.

3. Afonso Sousa
Być może ten transfer nie będzie miał już dla Lecha takiego znaczenia, jakby w Poznaniu chciano. Być może w tej chwili już by go nie dokonano. Miał pomóc w eliminacjach Ligi Mistrzów, jednak włodarze Lecha przeprowadzili go zbyt późno i teraz może co najwyżej zagrać w eliminacjach Ligi Konferencji. Faktem jest jednak, że młodzieżowy reprezentant Portugalii ma wszelkie papiery, by stać się gwiazdą ligi. Bardzo dobre podania prostopadłe czy przegląd pola. Na razie nie miał okazji tego pokazać, bo zagrał tylko 17 minut starcia z Rakowem, w którym drużyna została zdominowana. 22-latek będzie mógł przyspieszyć akcje ofensywne Lecha.
2. Makana Baku
Niemiec oczarował społeczność ekstraklasy swoimi występami w Warcie Poznań w sezonie 2020/2021. Teraz, po rozczarowującym sezonie w tureckim Goztepe, wraca do Polski, konkretniej do Warszawy. Były młodzieżowy reprezentant Niemiec przeniósł się do stolicy za 350 tysięcy euro. Wszyscy go znamy, ale trzeba powiedzieć, że to bardzo dobry, szybki skrzydłowy, lubiący drybling i schodzenie na prawą nogę.
1. Jeronimo Cacciabue
Może nie był to podstawowy zawodnik Newells Old Boys, ale ma 24 lata i ponad 80 występów w tym zespole. Teraz zostaje wypożyczony do… Miedzi. Nie do Rakowa czy innej Legii, ale do beniaminka ligi. Zawodnik wyceniany na ponad 2 miliony euro. Podobno trafił do Legnicy, bo jego agent szukał mu okna wystawowego na Europę, gdzie jednak będzie miał pewność grania. Jest to zawodnik niski jak na defensywnego pomocnika, mierzący tylko 173 centymetry wzrostu. Nadrabia to jednak sprytem i dobrym ustawianiem się. Potrafi też zagrać bardzo ładne podanie czy to przerzut, czy podanie prostopadłe. Naszym zdaniem jest to najlepszy, na papierze, z dotychczasowych transferów ekstraklasowych.