Tomáš Pekhart wrócił do Legii


Wielu kibiców Legii czekało na ten moment. Do stołecznego klubu wraca stary znajomy i były król strzelców

30 stycznia 2023 Tomáš Pekhart wrócił do Legii
Mateusz Kostrzewa / Legia.com

Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały, że do Legii wróci stary znajomy. Legia Warszawa pozyskała nowego (starego) napastnika. Tomáš Pekhart w piątek przeszedł testy medyczne, po których podpisał umowę ze stołecznym klubem. 33-latek wraca po nieudanej przygodzie w tureckim Gaziantep FK. To spore wzmocnienie legionistów w rundzie wiosennej.


Udostępnij na Udostępnij na

Jak poinformował Sebastian Staszewski, Tomáš Pekhart w piątek przyleciał do Warszawy. Przeszedł tam testy medyczne, po których podpisał umowę z „Wojskowymi”. 33-letni napastnik związał się z Legią na półtora roku. Jest to pierwszy transfer Legii w zimowym okienku transferowym. Wcześniej w stołecznym klubie testowany był Koreańczyk Jin-hyun Lee, jednak nie przekonał on do siebie sztabu. Czech mógł wrócić do stolicy już pół roku wcześniej, jednak wtedy nie zdecydowano się na taki ruch.

Obieżyświat

Swoją przygodę z piłką zaczynał w czeskiej Slavii Praga. Kiedy miał 17 lat, zauważyli go skauci Tottenhamu Hotspur i sprowadzili go do siebie. W „Kogutach” grał w drużynach młodzieżowych. Był wypożyczany do swojego byłego klubu, z którym w 2009 roku zdobył mistrzostwo Czech. Został wypożyczony także na zaplecze Premier League. Grał w barwach Southampton FC. W 2010 roku został wykupiony przez czeski FK Jablonec. Tam w 37 meczach strzelił 19 bramek.

Pekhart po dobrym czasie w Jabloncu w 2011 roku trafił do Bundesligi, zasilając szeregi FC Nuernberg. W barwach niemieckiego klubu zaliczył 92 mecze, strzelając 15 bramek. Po przygodzie w bawarskim klubie trafił do greckiego AEK-u Ateny. W kraju filozofów wywalczył Puchar Grecji. Strzelił tam 15 bramek w 48 meczach.

Następnie przeszedł do izraelskiego Hapoelu Beer Sheva, z którym wywalczył tytuł mistrza kraju. W 45 meczach zanotował 11 bramek. Potem w 2018 roku trafił do drugoligowego UD Las Palmas. W 33 meczach zdobył sześć goli. Po Wyspach Kanaryjskich przyszedł czas na Polskę.

 

Wszędzie dobrze, ale w Legii najlepiej

Czech jest dobrze znany wszystkim kibicom ekstraklasy. Trafił na Łazienkowską w 2020 roku. Z miejsca stał się kluczową postacią drużyny. To właśnie w Legii miał swój najlepszy okres w karierze. W sezonie 2020/2021 został królem strzelców ekstraklasy. Wówczas w barwach legionistów strzelił 22 bramki. Do tego razem z kolegami z drużyny dwukrotnie zdobył mistrzostwo Polski.

Mimo że nie kiwał wszystkich, jak chciał, miał wielką zaletę. Potrafił się znaleźć w odpowiednim miejscu i czasie. Do tego wzrost przyczynił się do wielu bramek strzelonych głową. Był gwarantem sukcesu z przodu. Sam rozstrzelał Zagłębie Lubin, któremu strzelił cztery bramki. W kolejnym sezonie nie był już tak skuteczny i zdobył zaledwie dziewięć goli. Jego dotychczasowy dorobek bramkowy w barwach „Wojskowych” to 38 strzelonych bramek.

Czech po zakończeniu rozgrywek negocjował z klubem warunki przedłużenia kontraktu. Nie doszło jednak do porozumienia w kwestiach finansowych. Trafił on do tureckiego Gaziantep FK, jednak nie zdołał tam zabłysnąć. W 13 meczach (dziewięć z ławki) zdobył tylko jedną bramkę. W listopadzie rozwiązał kontrakt za porozumieniem stron i został wolnym zawodnikiem. Dla Legii był to prezent na nowy rok. Bramkostrzelny zawodnik, który zna ligę i jest do wzięcia za darmo. Przy obecnej sytuacji „Wojskowych” to strzał w dziesiątkę.

Problemy na Łazienkowskiej

Klub z Łazienkowskiej znajduje się obecnie na drugim miejscu w tabeli. Po wygranej z Koroną Kielce (3:2) do lidera brakuje mu siedmiu punktów. Jest to różnica, którą trudno będzie nadgonić, patrząc na obecną formę „Medalików”. Obecnie najważniejszym celem wcale nie jest mistrzostwo, a stabilizacja. Perspektywa długofalowego rozwoju jest kluczowa dla właściciela i trenera. Sezon bez miejsca gwarantującego puchary i zastrzyk gotówki będzie dla legionistów porażką. Gdy popatrzymy na obecną kadrę, nasuwa się jedna myśl – potrzeba wzmocnień.

Tak przykładowo wyglądała jedenastka Legii w niedzielnym meczu z Koroną Kielce. Pierwszy garnitur prezentuje się znakomicie. Natomiast kiedy potrzeba zmian, trener Kosta Runjaic może mieć problem z zastąpieniem jeden do jednego zawodnika pod względem umiejętności. Przy absencji któregoś z liderów trzeba kombinować, aby załatać taką lukę. Kharatin to obecnie piłkarz widmo. W obecnym sezonie zaliczył dziewięć meczów (trzy w podstawowym składzie). Łącznie 285 minut. Pich nie jest pierwszym wyborem przy układaniu składu, a swojej dyspozycji ze Śląska Wrocław nie potrafi skopiować w barwach „Wojskowych”. Sprowadzenie Pekharta to załatanie jednej spośród wielu dziur w stołecznym klubie.

Pekhart lekiem dla Legii

Pekhart w obecnej sytuacji Legii może być lekarstwem na skuteczność z przodu. Legia poszukiwała zastępcy w miejsce kontuzjowanego Blaza Kramera. Rosołek i Carlitos nie spełnili oczekiwań w rundzie jesiennej (po jednym golu). Na domiar złego ten drugi w meczu z Koroną złamał rękę, co wyklucza go z gry na najbliższe tygodnie. Obecnie najlepszymi strzelcami legionistów są ex aequo Josue i Mladenović (po pięć bramek). Potrzebny więc jest napastnik, który gwarantowałby bramki. Kimś takim na pewno jest Tomáš Pekhart. 33-latek powraca do miejsca, w którym osiągnął najwięcej, i może dać pozytywny impuls.

Wydaje się świetnym uzupełnieniem dla Carlitosa i Rosołka. W parze z którymś z nich może absorbować uwagę obrońców i dawać więcej swobody drugiemu napastnikowi. Do tego świetnie grające wahadła Legii, Filip Mladenović i Paweł Wszołek, gwarantują Pekhartowi szansę częstej rywalizacji w powietrzu, w której Czech jest znakomity. Powrót Pekharta to dołożenie kolejnego klocka do całej układanki. Z jednej strony to powrót piłkarza obytego w polskiej piłce. Z drugiej strony prawdziwe wzmocnienie. Jest to pierwszy, a zarazem bardzo ważny transfer Legii w tym oknie transferowym. Zobaczymy, czy na Łazienkowską nadejdzie powiew zmian. Dobrych zmian.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze