Klub z Londynu zerwał umowę z Timem Sherwoodem, dotychczasowym szkoleniowcem zespołu, po sześciu miesiącach od momentu objęcia przez niego tej posady. Były pomocnik miał pracować z drużyną przez 18 miesięcy po tym, jak przejął w grudniu stery po Andresie Villasie-Boasie, jednak „Koguty” postanowiły przerwać pobyt Sherwooda w zespole.
Były już szkoleniowiec Tottenhamu nie bał się krytykować publicznie swoich piłkarzy i od momentu, kiedy rozpoczął pracę, nieustannie stawał się celem pytań o swoją przyszłość.
W oficjalnym piśmie Daniela Levy’ego, prezesa zespołu, można przeczytać: – Mianowaliśmy Tima w połowie sezonu z tego powodu, że i my, i piłkarze go znamy. Zgodziliśmy się na 18-miesięczną umowę z klauzulą, że możemy zerwać ten kontrakt na końcu sezonu i właśnie to egzekwujemy. Od kiedy mianowaliśmy Tima na asystenta szkoleniowca pierwszej drużyny w 2008 roku, a potem jako technicznego koordynatora w 2010 oraz szefa rozwoju w 2012, wspieraliśmy go podczas zmian następujących w tym okresie. W imieniu klubu chciałbym oficjalnie podziękować za wysiłek i pracę włożoną w ciągu lat przez Tima. Życzymy mu wielkich sukcesów w karierze menedżera.
Kontynuując, sezon już się zakończył i wyruszymy na poszukiwania nowego szkoleniowca. Mamy utalentowanych, młodych zawodników, którzy lada moment pojawią się w zespole. Musimy wyciągnąć wnioski z tego roku, rozwijać swój potencjał i inspirować takie wyniki, na jakie klub zasługuje.
Ostatnie tygodnie piastowania stanowiska przez Sherwooda były wręcz przepełnione doniesieniami o tym, kto miałby zastąpić Anglika w roli szkoleniowca. Najpoważniejszymi kandydatami wydają się być Louis van Gaal, z którym Levy spotkał się w styczniu, oraz Frank de Boer, który otwarcie przyznawał, że jest zainteresowany posadą w Tottenhamie.
Mniej prawdopodobne, aczkolwiek nie niemożliwe, są także kandydatury Mauricio Pochettino, aktualnego szkoleniowca Southamptonu, oraz Rafaela Beniteza z Napoli.