Z obrońcą Podbeskidzia Błażejem Telichowskim bezpośrednio po zakończeniu meczu z Lechem Poznań rozmawiamy o przyczynach sukcesy przy Bułgarskiej, szansach na utrzymanie się w lidze oraz kibicowaniu „Kolejorzowi”.
Gratuluję wygranej, cały czas jesteście w grze. Lech, aby zachować szansę na mistrzostwo, musiał wygrać, a mimo to Wy zdobywacie komplet punktów. Jak ten mecz wyglądał z perspektywy murawy?
Mecz mógł się podobać. Szczególnie pierwsza połowa, w której było dużo sytuacji z jednej i drugiej strony. Przyjechaliśmy tutaj skazywani na porażkę, ale wewnątrz drużyny byliśmy bardzo skoncentrowani i zmobilizowani. Wiedzieliśmy, że jeśli zagramy uważnie w defensywie, blisko siebie, to będziemy w stanie wygrać. Tak też się stało. Wiedzieliśmy, że Lech ma jeszcze szansę na mistrzostwo i będzie chciał wygrać, ale koncentrowaliśmy się tylko na sobie i w jakimś stopniu nam się to udało.
Czy przed meczem znaliście wynik spotkania Lechia Gdańsk – GKS Bełchatów?
Przyznam się, że ja znałem wynik, ale nie wiem jak pozostali koledzy w drużynie. Gdzieś tam usłyszałem, że jest remis. Musimy jednak patrzeć na siebie. Gdybyśmy przegrali w Poznaniu, to bylibyśmy bardzo daleko od naszego celu, którym jest utrzymanie. A tak nadal jesteśmy w grze.
Jak się dzisiaj grało przeciwko tak wymagającym skrzydłowym jak Lovrencsics i Tonew?
Można powiedzieć, że to jedni z najlepszych skrzydłowych w Polsce. Dlatego w naszym zespole była bardzo duża współpraca pomiędzy wszystkimi formacjami. Szczególnie pomiędzy obroną i pomocą mocno sobie pomagaliśmy. Lech nie strzelił bramki, myślę, że to jest naszym małym sukcesem.
Jest Pan emocjonalnie związany z Poznaniem, kibicuje na pewno Lechowi. Z jednej strony radość po wygranej przy Bułgarskiej, z drugiej strony smutek, bo przyczynił się Pan do mistrzostwa dla Legii Warszawa.
Szczerze mówiąc, nie myślałem o tym na boisku. Dotarło to do mnie dopiero po meczu. Na pewno w rozgrywce między Lechem a Legią byłem zdecydowanie za Lechem. Mieszkam w Poznaniu, więc nie mogło być inaczej. Pracuję teraz w Bielsku-Białej, walczymy o życie, więc dzisiaj musiałem zrobić wszystko, aby Podbeskidzie wygrało.
Pozostały dwie kolejki do końca. Co mógłby Pan powiedzieć kibicom Podbeskidzia?
Trzeba wierzyć do końca. Najbliższy mecz rozgrywamy na własnym stadionie z Pogonią Szczecin i chociaż w poprzednich meczach u siebie różnie to wyglądało, to teraz nie mamy nic do stracenia. Będziemy walczyć do końca, tak jak w meczu z Lechem.