Czerwiec, czerwiec. Niby lato, a jeszcze trzeba pojawić się w szkole, na uczelni czy w pracy. W jednym z najbardziej leniwych miesięcy działo się wiele, a co dokładnie? Oto szósty miesiąc w pigułce.
Jako że czerwiec jest miesiącem finałów, podsumowanie zacznijmy od tego najbardziej prestiżowego. Początek miesiąca z pewnością nie był szczęśliwy dla fanów włoskiego futbolu. Dokładnie 6 czerwca na Stadionie Olimpijskim w Berlinie FC Barcelona pokonuje 3:1 Juventus Turyn. Mecz w stolicy Niemiec zapowiadał się wspaniale. FC Barcelona, świeżo upieczony mistrz Hiszpanii, oraz „Stara Dama”, która po drodze do Berlina odpaliła Real Madryt. I jedno, co można powiedzieć, to, że wynik wcale nie odzwierciedla poziomu widowiska. Oczywiste jest, że Katalończycy utrzymywali się przy piłce, kontrolowali grę i szybko strzelili bramkę, po wyrównaniu zrobiło się gorąco, a Juventus ponownie uwierzył w zwycięstwo. Taka jest jednak piłka nożna i wygrał ten, który strzelił więcej bramek. Jeszcze raz brawa dla drużyny Messiego, Neymara, Suareza za zdobycie piątego pucharu Ligi Mistrzów.
https://www.youtube.com/watch?v=ZuM-rjA4fHw
Oprócz zwycięstwa gracze „Blaugrany” mogą też szczycić się nagrodami indywidualnymi. Neymar i Lionel Messi z 10 bramkami na koncie zostali królami strzelców Ligi Mistrzów. Argentyńczyk dodatkowo wygrał klasyfikację asyst, a Andres Iniesta uplasował się tuż pod nim. Gdyby tego było mało, najlepszą osiemnastkę turnieju również zdominowała Barcelona. Na liście znalazło się aż 10 jej piłkarzy.
Jednak nie samą Europą człowiek żyje. W Polsce może być podobnie ciekawie (a nawet i ciekawiej) niż za naszą zachodnią granicą. O ile finał Ligi Mistrzów był niespodzianką, bardziej lub mniej oczywistą, ale jednak, o tyle walka o mistrzostwo Polski była dość przewidywalna. Niby Lechowi mogła się powinąć noga, lecz tak się nie stało. Poznaniacy po odebraniu Legii lokaty lidera już jej nie oddali. Po pięciu latach ponownie wskoczyli na najwyższy stopień podium, zdobywają siódmy tytuł w historii klubu.
Po prostu MISTRZOWIE! pic.twitter.com/pYrw10JmOI
— Lech Poznań (@LechPoznan) June 7, 2015
W ogólnym rozrachunku wiemy, że pomimo wielkiej euforii i zapowiedzi gry w tegorocznych rozgrywkach Ligi Mistrzów mało co się udało. Jednak to nie ten czas, nie ten miesiąc, aby smucić porażkami w europejskich pucharach. W czerwcu pozostaje nam tylko pogratulować zawodnikom, wtedy Macieja Skorży, a dziś Jana Urbana.
Liga Mistrzów, liga polska, a działo się coś jeszcze. Turniej, na który nastawialiśmy budzik. Na gorące mistrzostwa w upalnym klimacie. W czerwcu rozpoczął się Copa America, który skradł moje serce. Z wielką chęcią zarywałem noce, żeby pooglądać inny świat. Miejsce, w którym piłka nożna stanowi coś więcej niż tylko grę dwóch drużyn. Moim zdaniem wydarzenie tego roku. Fantastyczna atmosfera, genialny futbol – wszystko to, co kibice lubią najbardziej. Nie zajmę się podsumowaniem, bo de facto rozgrywki zakończyły się w lipcu, jednak najlepsze dla mnie spotkanie odbyło się pod koniec miesiąca. Argentyna w ćwierćfinale trafiła na Kolumbię. I gdybym miał opisać mecz jednym słowem, to brzmiałoby: Ospina, bo to dzięki fenomenalnym obronom bramkarza Arsenalu Londyn mecz zakończył się remisem. Późniejsze karne to już loteria.
https://www.youtube.com/watch?v=2B9g7XRLTGM
Jakkolwiek patrzeć, czerwiec 2015 roku był dość udanym miesiącem. Dużo się działo, można było oglądać piłkę na najwyższym poziomie, ale przede wszystkim zaczęło się lato!