Szukajmy pozytywów. Kamil Piątkowski pokazał się z dobrej strony w ostatnich meczach kadry


Mimo tragicznych okoliczności warto wspomnieć o tym, jak na ostatnich zgrupowaniach kadry zaprezentował się Kamil Piątkowski

19 listopada 2024 Szukajmy pozytywów. Kamil Piątkowski pokazał się z dobrej strony w ostatnich meczach kadry
Oskar Foltyński

Nie ma co ukrywać, to zgrupowanie nie mogło się gorzej skończyć. Przegrywamy dwa ostatnie spotkania w najnowszej edycji Ligi Narodów, przez co polska kadra spada do niższej dywizji. Jednakże nawet w najmroczniejszych chwilach można dostrzec trochę światła. W tym przypadku promykiem nadziei jest Kamil Piątkowski. Obrońca wrócił do kadry po trzech latach i w ciągu trzech spotkań pokazał Michałowi Probierzowi, że warto na niego stawiać.


Udostępnij na Udostępnij na

Jeszcze parę lat temu Kamil Piątkowski był uznawany za jeden z największych talentów w polskiej piłce. W wieku 19 lat imponował swoimi umiejętnościami w ekstraklasie, co szybko zauważył pewien austriacki klub. RB Salzburg znany jest z rozwijania utalentowanych zawodników, dlatego transfer Piątkowskiego odbił się głośnym echem wśród polskich kibiców.

Obrońca doczekał się powołania do polskiej reprezentacji jeszcze za czasów, gdy grał w Rakowie Częstochowa. Niestety, zarówno pierwsze mecze Piątkowskiego w kadrze, jak i pierwsze lata gry w Austrii nie potoczyły się po jego myśli. Od tych wydarzeń minęły już ponad trzy lata i wiele zmieniło się w kwestii 24-letniego obrońcy.

Zasłużony powrót po latach

Śmiało można powiedzieć, że jest to na razie przełomowy sezon dla Kamila Piątkowskiego. Nareszcie udało mu się wywalczyć miejsce w podstawowym składzie Salzburga. Dodatkowo jest notorycznie chwalony za swoje występy nie tylko w lidze austriackiej, lecz także w Lidze Mistrzów. Ostatnio popisał się niesamowitą interwencją, w której dwukrotnie zasłonił bramkę własnym ciałem. Świetną dyspozycję Piątkowskiego dostrzegł Michał Probierz.

Selekcjoner reprezentacji Polski postanowił powołać 24-letniego obrońcę na wrześniowe spotkania Ligi Narodów. Oznaczało to powrót Kamila Piątkowskiego do kadry po trzech długich latach. Z jakiegoś powodu Michał Probierz nie zdecydował się wtedy na wpuszczenie zawodnika na boisko. Kamil Piątkowski oglądał spotkania ze Szkocją oraz Chorwacją z ławki rezerwowych. Można powiedzieć, że polski szkoleniowiec testował cierpliwość obrońcy.

Szansa od selekcjonera

Mimo braku gry w ostatnich spotkaniach kadry Michał Probierz zdecydował się na ponowne powołanie Kamila Piątkowskiego w październiku. To zgrupowanie było już bardziej wartościowe dla 24-latka. Co prawda obrońca znowu musiał oglądać całe spotkanie z ławki rezerwowych, jednak jego praca została wynagrodzona w meczu przeciwko Chorwacji. Kamil Piątkowski pojawił się na boisku w 38. minucie w miejsce kontuzjowanego Pawła Dawidowicza. W tamtym momencie Chorwacja prowadziła z nami 3:1, a więc 24-letni zawodnik wszedł w bardzo trudnej sytuacji.

Wpływ Kamila Piątkowskiego na przebieg tego spotkania można było zauważyć nawet bez oglądania meczu. Przed jego wejściem reprezentacja Polski straciła trzy bramki, natomiast po zejściu kontuzjowanego Dawidowicza Chorwacja nie strzeliła już żadnego gola. Co więcej, nasi przeciwnicy mieli duże bramki z samym dojściem do groźnej sytuacji podbramkowej. Kamil Piątkowski zapewnił nam w tym meczu wiele spokoju i opanowania. Świetnie sobie radził nie tylko w defensywie, lecz także w wyprowadzaniu akcji. Sama druga połowa była bardzo dobra w wykonaniu naszej reprezentacji, ale warto docenić ogromną poprawę gry naszej defensywy po wejściu Piątkowskiego.

Kamil Piątkowski najlepszym z najgorszych

Po tym jak Kamil Piątkowski dał bardzo dobrą zmianę z Chorwacją, Michał Probierz postanowił obdarować go większym zaufaniem. Na ostatnie spotkanie z Portugalczykami obrońca wyszedł w wyjściowej jedenastce obok Jana Bednarka oraz Jakuba Kiwiora. Trzeba przyznać, że to trio zaprezentowało się naprawdę dobrze. Przez pierwsze 45 minut reprezentacja Portugalii nie była w stanie przeprowadzić żadnej niebezpiecznej akcji pod naszą bramką. Kamil Piątkowski ponownie wyróżniał się wielką swobodą w rozegraniu oraz orientacją w defensywie.

W przerwie na boisko wszedł Sebastian Walukiewicz, zmieniając Jana Bednarka. W tym momencie cała defensywa reprezentacji Polski się posypała i w niecałe pół godziny straciliśmy aż pięć bramek. Drugie 45 minut było bardzo słabe również w wykonaniu Kamila Piątkowskiego. Uważam, że zaprezentował się lepiej od Kiwiora oraz Walukiewicza, nadal jednak popełniał karygodne błędy i był z łatwością mijany przez portugalskich napastników. Sama postawa Kamila Piątkowskiego w pierwszej połowie pokazuje jednak, jaki ma potencjał i umiejętności.

Piękny gol ozdobą dobrego występu

Poniedziałkowy mecz ze Szkocją jest podsumowaniem tego, w jakim momencie jest nasza reprezentacja. Natomiast można wyróżnić kilka małych pozytywów. Jednym z nich bez wątpienia jest występ Kamila Piątkowskiego. 24-letni obrońca ponownie wyszedł w wyjściowym składzie i znów obok siebie miał Sebastiana Walukiewicza. Tak samo jak w przypadku meczu z Portugalią Kamil Piątkowski był bezwzględnie lepszy od swoich partnerów w defensywie. Kilkukrotnie asekurował niepewnego Walukiewicza oraz dobrze radził sobie z akcjami na swojej stronie. Ponownie wielokrotnie angażował się w rozegranie i to właśnie od zawodnika Salzburga zaczęło się kilka groźnych akcji. To właśnie też po jego świetnym podaniu górą Karol Świderski miał szansę na zdobycie bramki.


Dekoracją występu Kamila Piątkowskiego bez wątpienia jest jego bramka, strzelona w 58. minucie. Myślę, że to trafienie będzie przez lata wspominane jako jeden z ładniejszych goli strzelonych przez reprezentację Polski. Obrońca Salzburga uderzył z pierwszej piłki sprzed pola karnego, nie dając żadnych szans szkockiemu bramkarzowi. Niestety, po strzelonej bramce Kamil Piątkowski dostosował się poziomem do kolegów z drużyny. Wszyscy polscy zawodnicy zaczęli grać bardzo pasywnie, co było widać również po 24-letnim obrońcy. Ostatecznie Szkocja spuściła nas do niższej dywizji.

Czy Kamil Piątkowski powinien na stałe wrócić do kadry?

Z ostatnich dwóch spotkań polskiej kadry możemy wyciągnąć wiele wniosków. Ile z nich jest pozytywnych? Niewiele, ale jednym z nich jest na pewno to, że Kamil Piątkowski powinien być podstawowym obrońcą drużyny Michała Probierza. W ostatnich trzech spotkaniach to właśnie on prezentował się najlepiej z całej defensywy. Świetnie radzi sobie z pressingiem oraz potrafi podać przed siebie (w przeciwieństwie do reszty polskich obrońców). Jak też już zauważyliśmy, potrafi również uderzyć z dystansu. Polski selekcjoner nie ma obecnie powodu, by odsunąć 24-latka ze swojego wyjściowego składu.

Już nie patrząc na samego Piątkowskiego, pomyślmy nad tym, jaką ten zawodnik ma konkurencję. Paweł Dawidowicz praktycznie w każdym meczu kadry zawodzi, na przykład w ostatnim spotkaniu z Chorwacją. Sebastian Walukiewicz również radzi sobie coraz gorzej ze spotkania na spotkanie. W ostatnich dwóch meczach pokazał, że nie może grać jako centralny środkowy obrońca w trójce. Nie wyobrażam sobie scenariusza, w którym to właśnie obrońca Torino zajmuje miejsce Piątkowskiego. Zawodnik Salzburga to gracz, na którego Michał Probierza powinien stawiać, kiedy tylko może.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze