Szczepaniak – „Góral” z Lubina robi furorę w ekstraklasie


29 listopada 2015 Szczepaniak – „Góral” z Lubina robi furorę w ekstraklasie

Mateusz Szczepaniak. To nazwisko przynajmniej połowie fanów sportu kojarzy się z przeciętnym żużlowcem jeżdżącym aktualnie w barwach Polonii Bydgoszcz. Niebawem jednak może się to zmienić, bo w futbolowej ekstraklasie pojawił się inny sportowiec o takim samym imieniu i nazwisku. Ba, to za mało powiedziane. Ten piłkarz robi furorę i rozpycha się łokciami. Niedługo może nawet wyrosnąć na czołowego snajpera rozgrywek.


Udostępnij na Udostępnij na

W Bielsku-Białej przed sezonem z napastnikami było krucho. W kadrze znajdowali się przeważnie zawodzący w minionym sezonie Robert Demjan, równie nieskuteczny i posiadający prezencję recydywisty Maciej Korzym, a całość miał uzupełniać młodziutki Kamil Jonkisz, który nie miał jeszcze szansy zadebiutować w ekstraklasie. Dariusz Kubicki uważał, że ta trójka wystarczy, żeby osiągać wyniki, które pozwoliłyby mu utrzymać się na stanowisku trenera Podbeskidzia. W ostatniej chwili przed inauguracją ligi ktoś jednak doszedł do wniosku, że Korzym jest w tak fatalnej formie, że nie nadaje się do regularnych występów. Wtedy zaczęło się gorączkowe poszukiwanie wzmocnień ataku. Grono kandydatów było bardzo niewielkie. W konsekwencji z Miedzi Legnica wypożyczono Mateusza Szczepaniaka. – Górski klimat mi odpowiada, ludzie są bardzo życzliwi. Cieszę się, że trafiłem właśnie do Bielska. Podbeskidzie było bardzo konkretne. Nie było owijania w bawełnę. Szybko ustaliliśmy wszystkie szczegóły i jestem zawodnikiem Podbeskidzia – cieszył się sam zainteresowany. Nikt od niego nie oczekiwał cudów. Miał być przyzwoitą alternatywą dla Demjana i gwarantować maksymalne zaangażowanie w trakcie spotkań. Swoje zadania wykonał w stu, a może jeszcze więcej, procentach.

12 września 2015. Wszędzie mówi się o zwolnieniu trenera Kubickiego. Potencjalnych kandydatów na przejęcie drużyny jest kilku. Dariusz Wdowczyk, Robert Podoliński, ale jako faworyta w tym wyścigu podaje się Mariusza Rumaka. Napięcie jest bardzo duże. W jednym z ostatnich spotkań pod wodzą 52-letniego Kubickiego Podbeskidzie podejmuje znajdującego się w głębokim kryzysie mistrza Polski, Lecha. Zawodnicy mają świadomość, że stawką w tym meczu jest posada ich sternika. Poziom jest bardzo niski. Obie drużyny prezentują zachowawczy i nieco bojaźliwy futbol. Wyróżnia się jedna osoba – Szczepaniak. Bez strachu i respektu ogrywa stoperów Lecha. Jego starania nie idą na marne. W 57. minucie pakuje futbolówkę do bramki rywala i daje oddech swojemu trenerowi, który ściska go życzliwie w geście radości. Kubicki już wtedy wiedział, że z tego chłopaka może być dobry materiał na piłkarza.

Mateusz Szczepaniak
Mateusz Szczepaniak – robi furorę w Podbeskidziu. Jest już gwiazdą? (fot. Twitter)

Dwa miesiące po rozpoczęciu sezonu ligowego w Polsce w Bielsku-Białej już nic nie było takie samo. Z klubem pożegnali się całkowicie bezproduktywny Maciej Korzym i Dariusz Kubicki. Na miejsce tego drugiego przyszedł Robert Podoliński z nowym pomysłem na zespół. Chciał wprowadzić pewne zmiany w składzie, ale wiedział już również jedno – na kim oprzeć drużynę. Od początku pracy z popularnymi „Góralami” jako jednego z liderów nowej ekipy wybrał Szczepaniaka. Imponowała mu jego pewność siebie, szybkość, dynamika i siła. On odwdzięczył mu się kolejnymi golami i efektywną grą. Jest najlepszym strzelcem bielszczan z dorobkiem pięciu bramek. Przy nim również dużo lepiej prezentuje się Robert Demjan, który znajduje się w jego cieniu, ale kiedy trzeba, potrafi z niego wyjść i umieścić piłkę w bramce rywala. Co ciekawe, Słowak w swoich najlepszych sezonach na naszych boiskach musiał mieć ustawionego obok siebie innego snajpera. Tak było w I lidze, kiedy pomagał mu Adam Cieśliński, a kiedy zostawał królem strzelców, grał w duecie z Fabianem Pawelą. Trzeba jednak przyznać, że z trójki „pomagierów” Demjana najlepiej prezentuje się osoba Szczepaniaka.

maxresdefault
Mateusz Szczepaniak miał okazję wziąć udział w programie Turbokozak

24-latek z Lubina dużo nauczył się we Francji. W wieku 17 lat zdecydował się na wyjazd na zachód i już dziś bez wahania może powiedzieć, że była to jedna z najlepszych decyzji w jego karierze. Zobaczył inny świat, szkolenie z prawdziwego zdarzenia i przede wszystkim rozwinął swoje umiejętności. Tam praca z młodzieżą wygląda zupełnie inaczej. Większą wagę przykłada się do indywidualnej pracy z każdym zawodnikiem, co owocuje w przyszłości. Każdy adept poważnych piłkarskich szkółek we Francji swoje największe zalety ma wyćwiczone do perfekcji, dzięki czemu może zaistnieć w świecie futbolu. W Auxerre nie przebił się jednak do pierwszego składu i musiał wrócić do Polski. Rodzime Zagłębie przyjęło go z otwartymi rękoma, ale ekstraklasa okazała się zbyt trudna. Ogłady boiskowej nabrać miał w I lidze. W Miedzi był wyróżniającym się zawodnikiem, co zauważyły kluby z najwyższego szczebla rozgrywkowego. W ten właśnie sposób trafił do Podbeskidzia, gdzie pokazuje, że przeskok z zaplecza do ekstraklasy wcale nie musi okazać się brutalną weryfikacją umiejętności. – Nie miałem obaw przed ekstraklasą. Pierwsza liga to doskonałe przetarcie przed krokiem do najwyższej ligi, szczególnie dla napastnika. W pierwszej lidze nie miałem na boisku tyle miejsca co w ekstraklasie. Na zapleczu zespoły grają bardzo twardo. Trzeba grać na jeden kontakt, nie ma miejsca na holowanie piłki. W ekstraklasie jest wygodniej – zapewnia Szczepaniak.

Najlepszy napastnik w Bielsku-Białej już prezentuje niezły, ligowy poziom. Pięć bramek po rundzie jesiennej to przyzwoity wynik. On jednak dopiero się rozkręca. Poznaje rozgrywki i realia występów. Na razie wszyscy się nim zachwycają, ale jak w życiu każdego piłkarza może przytrafić mu się kilka gorszych występów i czar pryśnie. Pierwsza krytyka, irytacja kibiców i trenera. Nie każdy wytrzymuje presję. Dlatego Mateusz Szczepaniak musi ciągle potwierdzać swoją dobrą formę. W polskim świecie piłki nożnej w jeden wieczór z bohatera można stać się absolutnym zerem. Na razie jednak 24-latek jest największym odkryciem ligi. Oby jak najdłużej ta łatka towarzyszyła jego osobie…

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze