Nie udał się debiut trenerski Jurija Szatałowa w zespole „Pasów”. Ukrainiec po porażce w derbach z Wisłą jest w bardzo trudnej sytuacji. Pomimo tego, trener ostatniej drużyny Ekstraklasy nie załamuje rąk.
Były piłkarz Szachtara Donieck i Amiki Wronki pracę trenerską podjął w rezerwach tego drugiego klubu w 1998 roku. Zasłynął jako szkoleniowiec Polonii Bytom, której nadał markę solidnego zespołu Ekstraklasy. Śląski klub opuścił tuż przed meczem z Cracovią, którą kilka dni później przejął. Po raz pierwszy podejmuje się tak trudnego zadania wyprowadzenia z ostatniego miejsca w tabeli zespołu, który już po 12. kolejkach do kolejnej drużyny w tabeli ma aż osiem oczek straty.
– Spodziewałem się, że w tak krótkim czasie nie zrobię rewolucji i że zespół nie zacznie grać jak Barcelona. Na pewno poprawiłem coś w mentalności i było to widać w meczu z Wisłą. Choć z drugiej strony trudno, żeby w derbach zabrakło determinacji i zaangażowania. Na pewno musimy trochę popracować nad umiejętnościami i taktyką – trener zespołu grającego na co dzień na stadionie przy ul. Kałuży nie załamuje rąk.
Trener Cracovii nakreślił też tymczasowy cel swojego zespołu. „Pasy” mają zdobyć w trzech ostatnich spotkaniach sześć punktów, czyli więcej, niż w dotychczasowych dwunastu potyczkach!
– Jeżeli w tym roku zdobędziemy sześć punktów, to spokojnie się utrzymamy. Potrzebuję tylko sześciu punktów. Żadna kalkulacja nie wchodzi w grę. Teraz jedziemy do Łodzi na mecz z Widzewem i będziemy walczyli tylko o zwycięstwo. Tak się nastawiamy, bo innego wyjścia nie ma – mówił w wywiadzie na stronie oficjalnej Szatałow.
Z trenera „Pasów” wręcz promieniuje pewność siebie. Byłego opiekuna Polonii Bytom nie łamie nawet fakt, że dotąd żadna drużyna z tak małym dorobkiem punktowym nie zdołała się utrzymać.
Szatałow też nie szczędził gorzkich słów pod adresem Saidiego Ntibazonkizy. Burundyjczyk, który do polskiej ligi przychodził jako zawodnik mający znacząco podnieść poziom tych rozgrywek, na razie zwodzi.
– Tego człowieka odczytałem od razu. Saidi to takie duże dziecko, które zostało źle wychowane. To nie jest gwiazda. Trzeba do niego powolutku dotrzeć. Żeby poznać człowieka, musi upłynąć trochę czasu. To tak jak z żoną. Żyje się z nią tyle lat, ale do końca jeszcze się jej nie poznało – dodał ukraiński szkoleniowiec Cracovii.