Sytuacja polskiej ligi w rankingu krajowym UEFA


1 lipca 2015 Sytuacja polskiej ligi w rankingu krajowym UEFA

Już w czwartek swoją przygodę w tegorocznej Lidze Europy rozpoczynają Jagiellonia Białystok i Śląsk Wrocław. I to właśnie jutro po raz kolejny rozpocznę swoją walkę z europejskimi rankingami, współczynnikami i rozstawieniami. Czy bardziej opłaca się nam zwycięstwo AIK Sztokholm, czy VPS Vaasa? Lepiej, żeby awansował Beitar Jerozolima czy kazachskie Ordabasy? To właśnie odpowiedzi na szereg tak ważnych pytań będę szukał w najbliższych tygodniach.


Udostępnij na Udostępnij na

Umówmy się, statystyki i liczby nie są dla wszystkich. Ja sam nigdy wybitnym matematykiem nie byłem. Jednak w jakiś, sobie tylko znany sposób zainteresowałem się również bardziej analityczną sferą piłki nożnej i wszelkiego rodzaju zestawienia zacząłem pochłaniać z niemalejącym apetytem. Dlatego chciałbym się z Wami podzielić swoimi spostrzeżeniami i zasugerować, komu NIE powinniśmy kibicować w tegorocznej edycji Ligi Europy.

Obecnie sytuacja wygląda tak, że ekstraklasa zajmuje w rankingu UEFA na przyszły sezon 19. miejsce, mając w dorobku 17 punktów bazowych. Upoważnia to nas do wystawienia w europejskich pucharach jednej drużyny w eliminacjach Ligi Mistrzów i trzech – Ligi Europy. Nie jest to szczególnie wybitne osiągnięcie, ponieważ taki parytet przysługuje wszystkim ligom poniżej 15. miejsca w rankingu. Właśnie ta magiczna 15. lokata marzy się polskim kibicom od reformy Platiniego przeprowadzonej w sezonie 2009/2010.

Polska liga w tamtym okresie zajmowała odległe 26. miejsce i trudno było o optymizm. Dobre występy Lecha Poznań w sezonie 2010/2011, a także Legii i Wisły rok później sprawiły, że już przed sezonem 2012/2013 zajmowaliśmy 21. miejsce. Od tego czasu trochę punktów nabiła jeszcze Legia, jednak, reasumując, status quo pozostał.

Na początek ostudzę zapał. Nie liczcie na to, że po tym sezonie awansujemy na miejsce gwarantujące wystawienie dodatkowej drużyny w eliminacjach LM. Rumunia okupująca tę lokatę ma ponad 23 punkty i mimo że okrętem flagowym tamtejszej piłki klubowej jest podupadająca Steaua Bukareszt, trudno sobie wyobrazić, abyśmy byli w stanie ją wyprzedzić. Do tego dochodzi jeszcze fakt, że po tym sezonie przestaną nam się liczyć punkty zdobywane przez Legię i Wisłę w sezonie 2011/2012 (ponad sześć), co znacząco utrudnia nam sprawę.

fsc_UEFA_Country_Ranking_2016 (1)
(źródło: http://kassiesa.home.xs4all.nl)

Austria, która znajduje się tuż za Rumunami, również może być poza zasięgiem, głównie z powodu Red Bull Salzburg i faktu, że może ona w tegorocznych rozgrywkach wystawić pięć zespołów, co wynika z wysokiej lokaty ligi w poprzednich latach. Tak więc pułap 21 punktów, który obecnie ma, wydaje się trudny do prześcignięcia. Na naszą korzyść może działać jedynie to, że Austriakom odchodzi jeszcze więcej punktów niż nam za sezon 2011/2012 (ponad siedem).

Przejdźmy dalej. Niżej znajdują się Chorwaci i Cypryjczycy. W tym momencie ci pierwsi mają dokładnie 19,375 punktów, a drudzy o 0,200 mniej. Patrząc więc wyłącznie na ranking, można rzeczywiście uznać, że awans o dwa miejsca jest jak najbardziej możliwy.

Obawy mogą pojawić się w momencie, gdy zobaczymy, kto w tym roku będzie reprezentował Chorwację w pucharach. Dynamo Zagrzeb będzie walczyło w kwalifikacjach do Ligi Mistrzów, co w sumie można uznać już za tradycję. W Lidze Europy ponownie wystąpi HNK Rijeka, które w zeszłym roku mocno namieszało w fazie grupowej tych rozgrywek, zdobywając dla kraju aż 11 punktów. Dla porównania zespół ze stolicy Chorwacji uciułał tylko dziewięć, a trzecie RNK Split – pięć. Te wyniki dały Chorwacji 11. miejsce w całej Europie i poważnie przyczyniły się do awansu tej ligi w rankingu.

Dynamo Zagrzeb w tym sezonie znów jest mocne i trudno spodziewać się, aby łatwo odpuściło walkę o Ligę Mistrzów. Trzeba pamiętać, że ma piłkarzy pokroju Soudaniego, Ademiego i młodego Coricia – trudno nie uznać za pewnik dużej zdobyczy punktowej. Dodatkowo HNK ponownie pojawi się w tym roku w eliminacjach LE, a punkty próbować będzie zdobywać też mocny Hajduk Split. Nie spodziewam się więc tego, aby polskie zespoły były w stanie zdobyć o dwa punkty więcej od Chorwatów, zwłaszcza że odchodzi im mniej punktów od nas za wspomniany już sezon 2011/2012.

Dlatego realne w tym momencie wydaje się prześcignięcie wyłącznie Cypryjczyków. Liga od lat jest w odwrocie. W przyszłym sezonie odejdzie im blisko 10 punktów (!), a awansu do Ligi Mistrzów Apoela Nikozja raczej trudno się spodziewać, zwłaszcza że nie będzie rozstawiony w ostatniej rundzie eliminacji. Kadra jest stara, liderami są Nuno Morais (klasycznie) i świeżo sprowadzony Semir Stilić, a o bramki ma zadbać Mateusz Piątkowski. To raczej nie wyjdzie.

W Lidze Europy szansę wyeliminowania Omonii będzie mieć Jagiellonia, więc tym bardziej może to być istotne spotkanie, szczególnie że cypryjski zespół byłby rozstawiony w trzeciej rundzie i podopieczni Michała Probierza mieliby szansę przejąć ich współczynnik.

Trzeci cypryjski zespół, Apollon, w pierwszej rundzie trafił na mołdawski Senax i trudno sobie wyobrazić, aby go nie pokonał, podobnie jak Thorshavn, na które może trafić w drugiej rundzie. W trzeciej rundzie również może liczyć na rozstawienie i wydaje się, że nie powinien mieć problemów z przejściem rywala, dlatego że w poprzednim sezonie raczej bezproblemowo dostał się do fazy grupowej, eliminując po drodze Lokomotiv Moskwa, wygrywając w dwumeczu 5:2.

https://www.youtube.com/watch?v=NUZ2uiNAj1g

Dlatego kluczem w naszych rozważaniach prawdopodobnie będzie rezultat spotkania Jagiellonii z Omonią, gdyż w ostatecznym rozrachunku różnice punktowe mogą być minimalne.

Ale uwaga! Powinniśmy też oglądać się za plecy. Obecnie za nami znajdują się Izraelczycy (16,375), którzy zeszłego sezonu w pucharach nie zaliczą raczej do najlepszych. Maccabi Tel Awiw podobnie jak Lech nie będzie rozstawiony w żadnej z decydujących rund eliminacyjnych i trudno oszacować szansę zespołu znad Morza Śródziemnego na awans do elity.

Za Izraelem znajdują się idące łeb w łeb Szwecja i Białoruś. Oba kraje zeszły sezon mogą zaliczyć do udanych, co tyczy się zwłaszcza tego drugiego. Trzy zespoły w czwartej rundzie eliminacyjnej do LE, dwa w fazie grupowej, przyznacie – niezły wynik. Czy Białorusini mogą powtórzyć ten wyczyn w tej edycji? BATE Borysów, Dynamo Mińsk i Szachcior Soligorsk gwarantują raczej zdobycze punktowe. Podobnie zresztą wygląda sytuacja u Szwedów, którzy wystawiają mocne Malmoe, IFK Goeteborg i IF Elfsborg. Wydaje się więc, że to właśnie na walce z tymi państwami powinniśmy się skupić w tym sezonie.

Koniec końców i tak wszystko będzie zależeć od piłkarzy. Jeżeli Lech i Legia zrobią swoje (czyt. awans do fazy grupowej Ligi Europy), nie powinno być tematu. Dalsze zwycięstwa traktować będę jako wartość dodaną, która uniemożliwi Białorusinom i Szwedom wyprzedzenie nas. A Cypryjczycy? Liczmy na Michała Probierza. Swoje z Irtyszem Pawłodar wycierpiał. Czas na odkupienie win.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze