Zbawiciel Palermo, bezkompromisowo walczący z patologiami włoskiego futbolu, czy zwykły szaleniec, który z sycylijskiego klubu uczynił dom wariatów i pośmiewisko na całą Europę? To pytanie w kontekście Maurizio Zampariniego zadają sobie wszyscy w Italii od wielu lat. I tak jak wciąż pozostaje ono bez odpowiedzi, tak ekscentryczny prezes nie przestaje szokować
W niedzielny wieczór Palermo przegrywa 0:3 z Lazio, kolejny raz prezentując się fatalnie. Taki wynik był wyrokiem śmierci dla Waltera Novellino, który z zespołem pracował od połowy marca. W czterech spotkaniach zdobył zaledwie jeden punkt. Kilka godzin później wszystko jest już jasne. Nowym-starym szkoleniowcem sycylijskiej drużyny zostanie Davide Ballardini, który pracował w tym sezonie przez sześć kolejek na Stadio Renzo Barbera.
To już ósma zmiana na stanowisku trenera w klubie z południa Włoch! Szokuje to tym mocniej, że zespół zajmuje 18. miejsce w tabeli Serie A, desperacko będzie walczyć o utrzymanie w lidze i potrzebuje właściwie jednego – spokoju. Ale nie dane mu to będzie z twórcą sycylijskiej teorii chaosu – Maurizio Zamparinim.
Sycylijski Midas
Kiedy w 2002 roku odkupił za 20 mln euro Palermo, wszyscy związani z klubem mieli mieszane uczucia. Z jednej strony milioner (dorobił się fortuny, zakładając sieć sklepów o nazwie „Emmezeta” z elektroniką, meblami) był jedyną szansą na to, by wyciągnąć drużynę z wieloletniej zapaści, ale obawy budził jego temperament. Zamparini jawił się jako człowiek, który po dwóch latach może zabrać swoje zabawki, zamknąć za sobą drzwi, a klub pozostawić na pastwę losu.
Tak też zresztą zrobił z Venezią, której właścicielem był od 1987 roku. Zirytowany zachowaniem władz miasta opuścił drużynę, skazując ją na bankructwo. Należy jednak pamiętać, że przez 15 lat rządów zespół występujący w Serie C wprowadził najpierw do najwyższej klasy rozgrywkowej, a potem do europejskich pucharów. Skuteczności w działaniach nie można mu było odmówić.
Podobnie było z zespołem „Rosanero”. Dzięki zainwestowaniu wielu milionów klub w dwa lata wszedł do Serie A. Na przestrzeni 2006 i 2007 roku dwukrotnie zajmował piąte miejsce w lidze, ocierając się o grę w Lidze Mistrzów. Zespół z Renzo Barbera szybko ugruntował sobie pozycję w czołówce ligowej stawki. W sezonie 2009/2010 w drużynie grali Javier Pastore, Edinson Cavani, Antonio Nocerino, Federico Balzaretti i Salvatore Sirigu. Tamta ekipa uczyniła z Sycylii niezdobytą twierdzę, nie przegrywając ani jednego spotkania u siebie! Skończyli na przeklętym piątym miejscu, tracąc dwa oczka do Sampdorii.
Wtedy żaden kibic nie mógł narzekać, że właścicielem jest ekscentryczny Maurizio Zamparini. Od początku lat siedemdziesiątych Palermo spędziło w Serie A 12 sezonów, z czego 11 za rządów milionera. O tym, że przez kilkadziesiąt lat gra w europejskich pucharach była dla Sycylijczyków jedynie marzeniem, chyba nie trzeba wspominać. Podobnie jak to, że w charakterystycznej, różowej koszulce będą występować piłkarze pokroju Pastore i Cavaniego. Problem tylko w tym, że w parze z sukcesami lub porażkami od lat idą również kolejne ekscesy właściciela.
„Pożeracz trenerów”
„Mangiallenatori” w wolnym tłumaczeniu oznacza „pożeracz trenerów”. Mimo że to określenie powstało kilkadziesiąt lat wcześniej, dziś zarezerwowane jest właściwie tylko dla Zampariniego. Odkąd jest w Palermo, zwolnił już 35 szkoleniowców, a łącznie z rządami w Venezii ich liczba wzrośnie do ponad 50.
Gdybyśmy mieli wejść w umysł ekscentryka, to w zakładce „fetysze” jedynym zapewne byłoby wyrzucanie trenerów. Zamparini potrafił wyrzucić Davide Ballardiniego w dniu jego 52. urodzin, kilku zwolnił po wygranym meczu, a paru nie dał nawet zadebiutować. Ostatnio bardzo modne stało się przywracanie do pracy poprzedników np. Giuseppe Iachini zasiadał na ławce Palermo już dwukrotnie w tym sezonie z kilkumiesięczną przerwą. W przypadku Zampariniego normą jest także zwalnianie szkoleniowców po miesiącu pracy. Totalne szaleństwo!
Oczywiście rozstania z kolejnymi ofiarami rzadko kiedy odbywają się w pokojowej atmosferze. Gdy żegnał się z Delio Rossim, stwierdził, że doświadczony trener „nie ma jaj”. Tylko w tym sezonie określił Iachiniego mianem idioty, a o Ballardinim mówił w mediach, że „popełnił sportowe samobójstwo”. Oczywiście następnego dnia tamta dwójka żegnała się ze Stadio Renzo Barbera.
Swego czasu życiowym hobby „Zampy” było na przemian zwalnianie i zatrudnianie Francesco Guidolina. W latach 2003-2008 czterokrotnie dawał szansę „ulubionemu” szkoleniowcowi. Podobną relację miał z wyżej wspomnianym Delio Rossim, którego najpierw wyzywał w mediach, by potem powiedzieć o nim: – Delio jest jak moja żona – zawsze chcę go mieć przy sobie. Ostatnio ekscentryk wyjątkowo „ceni” Iachiniego, z którym rozstawał się i witał trzykrotnie w ostatnich trzech latach. Pytanie tylko, co widzą w nim trenerzy, którzy godzą się na takie traktowanie.
Mistrz kwiecistej mowy
Jak przystało na prawdziwego szaleńca ekscentryka, właściciel „Rosanero” regularnie wchodzi w konflikt z władzami ligi i innymi prezesami. Sycylijski klimat bardzo dobrze wpływa na krnąbrność języka Zampariniego, bo ten odkąd jest w Palermo, rokrocznie powinien dostawać nagrodę „Złotych Ust”.
„Zampa” nie oszczędza nikogo. Gdy rozprawi się z nieudolnymi szkoleniowcami, tematem przewodnim stają się jego zawodnicy. Kompromitująca porażka Palermo właściwie równa się tyradzie. – Utnę ich genitalia, wrzucę do sałatki i je zjem – stwierdził w 2003 roku po jednej z porażek drużyny, czym zszokował całą opinię publiczną we Włoszech.
Pal licho, gdy ruga swój zespół. Do tego jako właściciel ma święte prawo. Problemy zaczynają się w momencie, kiedy Zamparini zaczyna atakować kogokolwiek ze środowiska włoskiej piłki. Szerokim echem odbiły się jego słowa o Adrianie Mutu, który strzelił gola w spotkaniu z Palermo, gdy jeden z piłkarzy leżał na murawie.
– Mutu jest małym, przebiegłym cyganem. Oni mają w swoim DNA oszustwo, więc jego zachowanie mnie nie zdziwiło. Muszą to robić, by przetrwać – stwierdził. Skończyło się na przeproszeniu Rumuna.
Oczywiście wyjątkowo drażliwym tematem dla Zampariniego są błędy sędziów. Co najmniej raz w roku właściciel Palermo ląduje na dywaniku wydziału dyscypliny, kończąc z karą grzywny za zbyt ostre komentowanie pracy arbitrów. – Powinniśmy wsadzić wszystkich sędziów do więzienia – rzucił po tym, jak arbiter uznał gola ze spalonego. W sumie racja, po co bawić się w półśrodki.
Wiele również mówi się o wrogich relacjach miedzy nim a Massimo Morattim. A wszystko zaczęło się od spotkania pomiędzy Interem a Palermo w finale Pucharu Włoch. Dla „Rosanero” była to szansa na pierwsze trofeum w historii. Zaprzepaszczona przez błędy sędziów w meczu. No i się zaczęło…
Zamparini nazwał Morattiego i piłkarzy rywali „złodziejami” i od tego czasu jest skonfliktowany z ich byłym właścicielem. W tamtym momencie prawdopodobnie bezpowrotnie zostały zablokowane transfery na linii Palermo – Inter. W końcu honorowy „Zampa” ze złodziejami interesów robić nie będzie. Do dziś przy każdej możliwej okazji ekscentryk stara się dopiec klubowi z północy Italii. – Inter to nowy Juventus – mówił w 2011 roku, nawiązując do tego, że sędziowie we Włoszech regularnie pomagali wtedy „Nerazzurrim”.
Z Palermo źle, ale bez Palermo jeszcze gorzej
– Mam 75 lat i nie chcę ciągle się rozczarowywać przez futbol. Mam inne rzeczy do roboty. Po tym sezonie chcę sprzedać klub. Byłbym szczęśliwy, gdyby nowi właściciele byli z Palermo – mówi Zamparini. W jego obliczu również widać zmęczenie długoletnim rządzeniem klubu. Nikt jednak nie obawia się, że porzuci zespół, bo wielokrotnie wyrażał się w podobny sposób. W 2012 roku chciał sprzedać „Rosanero” Katarczykom, ale do transakcji, z której śmiały się wszystkie włoskie dzienniki, nie doszło.
Kto wie, czy tym razem za szumnymi zapowiedziami nie pójdą czyny. W ostatnich sześciu latach Palermo przynosi Zampariniemu same problemy. Zespół nie osiągnął nic, a i z samym Włochem przestano się liczyć w krajowym futbolu. Kiedy sycylijska drużyna walczyła o czołowe pozycje w Serie A, jego głos miał znaczenie w ważnych dyskusjach, natomiast teraz zmarginalizowano go do roli naczelnego błazna włoskiej piłki.
O tym, czy pozostanie przy Palermo w następnych latach, ekscentryk zadecyduje po zakończeniu sezonu. Teraz będzie robił wszystko, co może, by utrzymać „Rosanero” w Serie A, czyli… będzie zwalniać następnych, niewinnych trenerów po porażkach jego ukochanej drużyny.