Strachy na lachy – Warta Poznań dobrze sobie radzi, choć ma problem ze zdobywaniem bramek


Warta Poznań zdobywa punkty choć za zdobywanie bramek odpowiedzialny jest tylko Adam Zrelak

15 października 2022 Strachy na lachy – Warta Poznań dobrze sobie radzi, choć ma problem ze zdobywaniem bramek
Dawid Szafraniak

Warta Poznań co roku skutecznie zadaje kłam jakimkolwiek opiniom, jakoby była pewnym spadkowiczem. Za każdym razem świetnie odnajduje się w trudnych warunkach, gdy nikt w nią nie wierzy. W zasadzie dla niej im trudniej, im więcej problemów, tym lepiej. Czasami właśnie ta beznadziejność powodowała, że była w stanie sprawiać niespodzianki, a nawet sensacje. Pokonanie Jagiellonii jest więc możliwe.


Udostępnij na Udostępnij na

Wszyscy ich straszą, ale warciarze udowadniają, że to tylko niepotrzebne dywagacje i straszenie. „Będzie źle, okopywanie się we własnym polu karnym w końcu się zemści, swoją grę opierają na pragmatyzmie”. Takie komentarze można usłyszeć przed każdym sezonem. I tak jak faktycznie na początku swojej przygody z ekstraklasą Warta głównie starała się nie stracić bramki, tak teraz coraz częściej chce grać odważniej. I gdzie są ci, co straszyli? Warta znów świetnie sobie radzi, a i piłkarsko się rozwija pomimo wielu ubytków w każdym okienku i kłopotów ze zdobywaniem bramek. W tym sezonie spokojnie znajdziemy kilka gorszych i słabiej poukładanych drużyn, które nie sobie radzą.

Większe możliwości niż za Tworka

Na początku faktycznie Warta Poznań grała pragmatyzmie. Przeszkadzało to jednak tylko tym, którzy nie byli w stanie poradzić sobie ze skomasowaną i wyrachowaną defensywą. Ale warto zauważyć, że zespół „Zielonych” rozwija się i nie stoi w miejscu. Trudno byłoby przetrwać w lidze trzeci sezon, wyłącznie się broniąc.

Duży wpływ ma na to oczywiście Dawid Szulczek, który jako głos młodego pokolenia szuka co rusz to nowych rozwiązań. Musimy przyznać, że choć zdarzają się gorsze spotkania jak te w Warszawie, ogólnikowo Warta Poznań ofensywnie to już półka wyżej niż to, co działo się dwa lata temu. Wówczas Kuzimski z Jakóbowskim i Grzesikiem na skrzydle byli jedynymi zawodnikami, którzy byli w stanie zagrozić bramce rywala. Jednak obecna ofensywa pod względem samych nazwisk wygląda o niebo lepiej.

Warta Poznań rozwija swój pomysł na grę

Oprócz tego, że Dawid Szulczek szuka nowych rozwiązań i gra Warty nie wygląda już tak, żeby zaryglować środek pola trzema środkowymi pomocnikami i walczyć na dupskach o każdą piłkę. Nawet w tym nieszczęśliwym spotkaniu z Legią można doszukać się fragmentów, w których „Zieloni” wychodzą spod pressingu podaniami i tworzą składne sytuacje. W pierwszym sezonie po awansie stwarzali sobie zdecydowanie najmniej sytuacji w całej lidze. Obecnie mają ich więcej choćby od Cracovii, Śląska Wrocław czy chwalonej za ofensywną piłkę Miedzi Legnica. Także rywale zauważają, jak niebezpieczna może być Warta Poznań, a to chyba duża zasługa trenera i oznaka tego, że jego praca przynosi oczekiwane skutki.

– Warta jest bardzo dobrze zorganizowanym zespołem, który dobrze sobie radzi nie tylko w defensywie, ale potrafi również wyprowadzić kontrę. Oni w ostatniej kolejce zagrali nieźle przeciwko Legii, a we Wrocławiu, mając pół sytuacji, strzelili dwa gole. Dwukrotnie grałem przeciwko nim na ich stadionie i za każdym razem prezentowaliśmy im gole. Myślę, że powinniśmy częściej uderzać zza pola karnego. Na pewno nie wolno nam ich lekceważyć. Bez wątpienia pod kątem organizacji gry Warta należy do najlepszych zespołów w lidze – tłumaczył przed spotkaniem pomocnik rywali, Taras Romanczuk.

Nie ma odpuszczania

O defensywie, która jest podstawą wyników Warty jak tabliczka mnożenia u ucznia, powiedziano i napisano już wiele. Robert Ivanov, mimo że popełnia błędy, które jeszcze kilka miesięcy temu mu się nie przydarzały, wciąż jest jednym z fundamentów pomysłu Szulczka. Nawet zmiana formacji na trójkę z tyłu nie okazała się kijem włożonym między szprychy, ale jedynie pomogła ofensywie. W pomocy nie zobaczymy już trójki defensywnych pomocników, którzy jedynie wykopują piłkę do napastnika i krzyczą „próbuj”. Jeśli ktoś myśli, że tak wygląda gra Warty, to zatrzymał się w czasie.

Liderem całej tej ofensywnej formacji jest Adam Zrelak. Gdy większość myślała, że już nic z niego nie będzie, zaczął strzelać. Ale same bramki i asysty w jego przypadku to miły dodatek. Głównie cenimy go za pracę na rzecz drużyny. Nie bez przyczyny pojawiły się komentarze, że świetnie pasuje do Rakowa, bo w zespole „Zielonych” odgrywa rolę defensywnego pomocnika. Harówka, harówka i jeszcze raz harówka.

Jeśli ktoś daje sygnał do pressingu, to właśnie Słowak, jeśli trzeba wrócić pod własne pole karne, to pierwszy do tego będzie właśnie reprezentant Słowacji, jak trzeba powalczyć z trzema rywalami, to pierwszy do tego będzie Zrelak. Oprócz tego nie zapomina o swoim głównym zadaniu, czyli strzelaniu bramek. To na jego barkach leży ciężar zdobywania bramek, bo przecież jest jedynym zawodnikiem w zespole, który ma więcej niż jedną bramkę. Dawid Szulczek niezmiernie się cieszy, że ma takiego Słowaka, który daje tak wiele możliwości.

Warta Poznań wciąż ma niewykorzystany potencjał

Warta Poznań, choć zdecydowanie lepiej radzi sobie w ofensywie, niż kiedy to była beniaminkiem, to i tak wciąż odstaje od poziomu ekstraklasowego. W tym momencie ma najmniej strzelonych bramek, co nie oznacza do końca, że nie kreuje sytuacji, bo współczynnik expected goals ma już wyższy od pięciu drużyn. Oddaje najmniej strzałów celnych na mecz, ale nikt nie powie, że w kilku spotkaniach nie mogła pokusić się o więcej. Choćby w Warszawie na nodze kluczową piłkę miał Milan Corryn.

Lekiem na całe zło w tej sytuacji może okazać się Enis Destan, który dostaje jeszcze bardzo mało szans, ale za każdym razem, gdy pojawiał się na boisku, obrońcy musieli mieć się na baczności. Turek jest obdarzony darem znajdowania się w odpowiednim miejscu o odpowiednim czasie. Do tego wszystkiego ma niesamowite możliwości motoryczne. Jest niebezpieczny w powietrzu i strasznie silny. Dlatego kluczem może być odpowiednie wkomponowanie go do zespołu. Znalezienie jemu miejsca na boisku – zapewne obok Zrelaka – może okazać się zabójcze dla rywali. Tego duetu nie widzieliśmy od pierwszej minuty, ale to w końcu musi się zdarzyć.

– Nasz trener przygotowania motorycznego Tomek Olszewski poświęca Enisowi czas nie tylko na treningach, ale też poza nimi. Stworzył dla niego plan obciążeń po analizie wszystkich parametrów. Efekt jest taki, że mamy ogromną różnicę między tym, co było na początku, a co jest teraz. Kapitalną robotę wykonał też sam Enis, który był bardzo dobrze nastawiony do tego, a nie jest to normą u zawodników. Pokazał determinację, chciał poprawić swoje parametry motoryczne. Ponadto widać też, że łapie lepszy kontakt z zawodnikami, znacząco poprawił swój angielski w dwa miesiące. Do tego dochodzi to, że zaczął wdrażać w grę wiele wskazówek, które od nas dostawał, inaczej już myśli na boisku, nie koncentruje się tylko na piłce, a obserwuje też, co robi najbliższy rywal i jego partnerzy. Nie jest więc przypadkiem, że strzelił gola w lidze i teraz w grze kontrolnej, w której był zdecydowanie najgroźniejszym zawodnikiem – Dawid Szulczek o Enisie Destanie na ostatniej konferencji prasowej.

Czas odblokować paru piłkarzy

Dawid Szulczek wymyślił sobie, że za zdobywanie bramek i kreację odpowiedzialny będzie tercet ofensywny złożony ze Zrelaka i dwóch ofensywnych pomocników. Właściwie to tych dwóch to takie wolne elektrony. I tutaj zaczyna się kłopot. Miłosz Szczepański jest aktywny, często schodzi też niżej czy zagraża strzałami z dystansu, ale nijak przekłada się to na liczby. Mając na koncie 546 minuty, nie ma żadnych liczb. Podobnie sytuacja ma się z Miguelem Luisem, który nie prezentuje takiej formy jak podczas poprzedniego wypożyczenia.

W tym wszystkim nadzieją jest kolejny młody zawodnik, czyli Kajetan Szmyt. Być może nie jako opcja od pierwszej minuty, ale z ławki często wprowadzał koloryt grze Warty. Dawid Szulczek jest trenerem pomysłowym. Na każdego rywala szykuje coś specjalnego, ale dobrze by było, jakby udało mu się odkryć ofensywny potencjał jego drużyny. Tam naprawdę jest kim grać. Zrelak nie jest tak osamotniony, co pokazują statystyki. Warta Poznań nie nudzi, ale musi zacząć przekładać to jeszcze na zdobyte bramki, a wtedy utrzymanie będzie na wyciągnięcie dłoni.

– Kajtek znów ma szansę zagrać w podstawowej jedenastce. Oceniam go pozytywnie, po tym jak zrobił duży postęp w ostatnich tygodniach. Z Legią zaprezentował się dobrze, ale myślę, że jest mu łatwiej, gdy wchodzi z ławki na podmęczonego rywala. Wtedy potrafi jeszcze lepiej korzystać ze swoich atutów. Bardzo często mecze rozstrzygają się w ostatnich 30 minutach i potrzebujemy mieć wtedy na boisku zawodników, którzy potrafią zagrażać bramce rywala – tłumaczył Szulczek przed meczem z Jagiellonią.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze