W historii futbolu było wiele przypadków, kiedy wydawało się, że wynik meczu jest już rozstrzygnięty i wtedy drużyna przeciwna zaczęła odrabiać straty. Wszyscy pamiętają pamiętny finał Ligi Mistrzów ze Stambułu czy ostatni mecz eliminacji do mistrzostw świata pomiędzy Niemcami a Szwecją. Podobnej sztuki w rozgrywkach I ligi dokonali piłkarze olsztyńskiego Stomilu. Drużyna „Dumy Warmii” ze stanu 0:3 doprowadziła do wyrównania, a miała jeszcze szanse na wygranie tego pojedynku.
Była 10. minuta spotkania, gdy Paweł Smółka podwyższył wynik na 3:0. Mało kto spodziewał się wtedy, że stomilowcy wywiozą jakikolwiek punkt ze stadionu w Brzesku. Nawet sam trener Kaczmarek: – Po dziesięciu minutach byliśmy w szoku. (…) wyglądało, że jest po meczu. Stało się jednak inaczej. Szybka strzelona bramka oraz czerwona kartka na początku drugiej połowy za faul w polu karnym całkowicie odmieniły przebieg pojedynku. Po stracie drugiej bramki okocimscy zupełnie cofnęli się do obrony, goście nieustannie atakowali. Czasu starczyło im tylko na wyrównanie. Takim oto sposobem wynik 3:0 zmienił się w 3:3.
I tu rodzi się pytanie, dlaczego piłkarze Stomilu grać w piłkę zaczęli dopiero po utracie trzeciej bramki? Zlekceważenie przeciwnika? Raczej nie. Przecież to właśnie z Okocimskim Brzesko w poprzednim sezonie w drugiej lidze olsztynianie zdecydowanie ulegli w walce o pierwsze miejsce w tabeli. Brak należytej koncentracji? Zdecydowanie tak, bo jak inaczej wytłumaczyć utratę trzech bramek już po dziesięciu minutach?
Patrząc na grę beniaminka, można stwierdzić, że Stomil ma dwie twarze – olsztynianie potrafią stawić czoła, a nawet urwać punkty faworytom (Cracovia, Flota), zdecydowanie ograć drużyny z większym stażem pierwszoligowym (ŁKS, Sandecja), ale także bez walki oddać mecz (Zawisza) lub tracić punkty z drużynami porównywalnymi lub nawet słabszymi (Polonia, Dolcan, Kolejarz). Taki obrót sprawy na początku sezonu przewidywał były zawodnik „Dumy Warmii”, Maciej Terlecki: – Olsztynianie grają przede wszystkim o utrzymanie. Nie mają wielkich pieniędzy, ale chcą uzyskać stabilizację oraz stworzyć młody zespół. Należy się spodziewać, że raz będzie lepiej, a raz gorzej.
Tak właśnie się dzieje – raz jest lepiej, raz gorzej. Jednak jednego podopiecznym Zbigniewa Kaczmarka odmówić nie można – charakteru. Po meczu w Brzesku mówił o tym sam trener: – Muszę powiedzieć, że zespół pokazał dzisiaj charakter. Dzisiejszy wynik to takie nasze moralne zwycięstwo. Piłkarze Stomilu do końca sezonu bić się będą o pozostanie na zapleczu ekstraklasy. Dla porównania: w tym samym czasie w zeszłym roku inna drużyna z Warmii walcząca w I lidze miała na koncie osiem punktów – o cztery mniej niż Stomil dziś. Wiadomo, jak to się skoczyło – elblążanie z hukiem spadli z I ligi. Innego obrotu sprawy spodziewają się fani Stomilu i mają ku temu powody.
Patrząc na grę podopiecznych Zbigniewa Kaczmarka, można dopatrzyć się kilku pozytywnych aspektów. Bardzo dobrze wygląda wyprowadzanie kontr. Brylują w tym przede wszystkim skrzydłowi Stomilu. Przyzwoicie też prezentuje się środek pola. Jegliński i Kalonas grają naprawdę na niezłym poziomie. Na drugim biegunie znajduje się gra obronna olsztynian. Niestety, gra w defensywie Stomilu jest wręcz katastrofalna. Widać to szczególnie po stałych fragmentach gry. Zawodnicy „Dumy Warmii” gubią krycie, nie potrafią skutecznie wybić piłki oraz są bardzo niefrasobliwi. Piłkarze Stomilu aż pięciokrotnie dostawali czerwone kartki, osłabiając tym samym własną drużynę. Wielokrotnie sytuacje ratował bramkarz, Tomasz Ptak, ale dwudziestolatkowi zdarzają się jeszcze niekiedy błędy. Jeżeli stomilowcy poprawią te mankamenty, ich konto punktowe będzie się powiększać.
Patrząc na liczby, można dojść do wniosku, że przed zespołem ze stolicy Warmii jest jednak przyszłość. Średnia wieku pierwszej jedenastki w meczu z Okocimskim Brzesko wynosiła nieco ponad 25 lat. Jeszcze lepiej wygląda średnia kadry pierwszej drużyny – 22,4. Czyli szczyt umiejętności piłkarskich jeszcze przed zawodnikami Stomilu. Co więcej, patrząc na kadrę olsztynian, w której jest wielu zawodników poniżej 18 roku życia i którzy grają i osiągają sukcesy w młodzieżowych reprezentacjach Polski (Żwir, Mroczkowski), fani „Dumy Warmii” mają nadzieję, że dobre czasy olsztyńskiej piłki jeszcze nadejdą.