Steven Naismith – dobra dusza Szkocji


– Trzeba udowodnić swoją wartość, kiedy otrzymuje się szansę na grę. Udało mi się to i mam nadzieję, że moja przyszłość rysuje się teraz w jasnych barwach – takimi słowami Steven Naismith skomentował strzelenie przez siebie hat-tricka. I to nie byle komu, bo przecież drużynie prowadzonej przez Jose Mourinho. Czy w meczu z Polską stać go będzie na podobny popis?


Udostępnij na Udostępnij na

Bohater Evertonu to piłkarz, którego Artur Boruc na pewno doskonale kojarzy. Obecny zawodnik „The Toffees” występował w Glasgow Rangers, czyli w klubie odwiecznego rywala Celticu. Nie od dziś wiadomo, że obie drużyny łączy bardzo silne uczucie, jakim jest nienawiść. Nawet teraz, mimo że Rangersi rozgrywają obecnie swoje mecze w niższej klasie rozgrywkowej – Scottish Championship. W przypadku Naismitha pamiętnym „Old Firm Derby”, czyli spotkaniem pomiędzy wymienionymi wyżej drużynami, było te z 2011 roku, kiedy to jego klub rozgromił swoich odwiecznych rywali wynikiem 4:2. Wtedy w bramce „The Bhoys” stał już Fraser Forster, a Szkot strzelił mu dwa gole. Pierwszego w 23 minucie, zaś drugiego w doliczonym czasie gry. Był wtedy najlepszy na boisku i to właśnie wtedy zaczęła rodzić się jego sława, o której dowiedziano się także poza Wyspami Brytyjskimi.

https://youtu.be/pAaJ45SZdo8

Nie każdy wie, że klub z Glasgow zakontraktował Szkota na 19 sekund przed zamknięciem okienka transferowego. Kosztował niespełna 2 miliony funtów. Ostatecznie strzelił dla Rangersów 33 bramki w 140 występach. Przygoda z klubem, do którego przywiązanie od zawsze deklarował, nie skończyła się dobrze. Zawodnik odszedł w dość niemiłych okolicznościach do angielskiego Evertonu. Miało to miejsce w 2012 roku. Dwa lata później piłkarz został kluczowym graczem drużyny z niebieskiej części Liverpoolu, a obecnie jest w wyśmienitej formie. Ostatni mecz z  Chelsea i perfekcyjny hat-trick, którym się popisał, jest najlepszym i chyba niepodważalnym na to dowodem.

Steven Naismith obok Scotta Browna jest obecnie najbardziej wyrazistą postacią w szkockiej kadrze narodowej. Jest także jej najmocniejszym punktem. Posiada dar zaskoczenia przeciwnika  potrafi wyrosnąć jak spod ziemi i wykorzystać nadarzającą się okazję. Często jego gole są kluczowe, ale ma jednak pewne wady. Niekiedy biega dość chaotycznie, bezsensownie. Czasami wydaje się, że nie ma go w ogóle na boisku. A jednak potrafi zabłysnąć i zdobyć wspaniałą bramkę. Może ta jego wada jest – wbrew pozorom  jego niepowtarzalną zaletą?

Dobry człowiek

Naismith prywatnie jest wspaniałym człowiekiem, bo jak inaczej określić osobę, która angażuje się w akcje charytatywne całym sobą?

– Mam szczęście w życiu. Mam pracę i robię to, co kocham. Właściwie to hobby, a nie prawdziwa praca. Pomyślałem, że jestem coś winny światu. Nie musiałem się zastanawiać. Robię to z przyjemnością. Będę szczęśliwy, jeśli zdziałam wiele dobrego – te słowa padły po tym, jak piłkarz zafundował bilety dla bezrobotnych fanów Evertonu.

Co ciekawe, jego rola nie zakończyła się na ich sfinansowaniu. Postarał się o to, by wejściówki trafiły w ręce ludzi, którzy znaleźli się na dnie, ale robią wszystko, by się z niego odbić. Jest to bez wątpienia skuteczna pomoc, która napędza ludzi do działania. Od dawna też wiadomo, że Szkot wspiera walkę z dysleksją. Sam borykał się z tą przypadłością przez lata.

https://youtu.be/i3hhqJVIOAk

Dzisiejszy mecz na Hampden będzie starciem dwóch drużyn, które wiedzą, na co je stać. Reprezentacja Polski jest w najlepszej formie od lat i ma szansę na to, by już tego wieczoru awansować do mistrzostw świata rozgrywanych we Francji. Ekipa Gordona Strachana na pewno nie odda zwycięstwa bez walki, a Naismith i spółka mają potencjał, by przeszkodzić nam w dzisiejszej celebracji. Ale czy tak się stanie? Tego dowiemy się już za kilka godzin.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze