Stało się! Mesut Özil i Arsenal w końcu wzięli rozwód


Podsumowujemy pobyt Niemca na Emirates Stadium

26 stycznia 2021 Stało się! Mesut Özil i Arsenal w końcu wzięli rozwód
Flickr

To nie tak powinno wyglądać. Mesut Özil i Arsenal zamiast w zgodzie żegnają się ze sobą w konflikcie, każda ze stron uważa, że ma rację. Niemiec za porozumieniem stron rozwiązał umowę z klubem i już oficjalnie został nowym piłkarzem Fenerbahçe. W trakcie pobytu na Emirates Stadium 32-latek przeżywał wiele wzlotów i upadków. I choć końcowa przygoda powinna wyglądać lepiej, to w jej trakcie piłkarz był jednym z najlepszych zawodników w Premier League.


Udostępnij na Udostępnij na

Relacje Mesuta Özila i Arsenalu możemy porównać do rozwodzącego się małżeństwa. Obie strony zdradziły drugą połówkę, jedna z nich chce rozwodu, a druga zarzeka się, że kocha swojego partnera i zrobi wszystko, aby tego rozwodu nie było. Tak było też w przypadku Niemca i klubu z Londynu. Początek kariery 32-latka na Emirates Stadium zupełnie tego nie zwiastował.

Zaczęło się wspaniale

Mesut Özil przechodził do Arsenalu w 2013 roku z Realu Madryt. Od początku wyglądał na piłkarza, który nie ma żadnych kompleksów i obaw. W pierwszym sezonie w Premier League piłkarz strzelił pięć goli i dołożył do tego 10 asyst. Następny sezon był ciszą przed burzą, ponieważ rozgrywki 2015/2016 można byłoby nazwać imieniem Mesuta Özila.

W tym właśnie sezonie Niemiec strzelił sześć goli i zanotował 19 asyst w Premier League. Lepszy od niego był jedynie Thierry Henry, który – również dla Arsenalu – zanotował 20 ostatnich podań. 32-latek był wtedy pewnym punktem w drużynie i jednym z najlepszych piłkarzy w całej lidze angielskiej.

Oczywiście piłkarz, jak każdy inny zawodnik, miał swoje grzeszki. Z czego dokładnie możemy go zapamiętać? – Z genialnych podań, czytania gry, ale też głupiego stania, takiego w kontrze do tego, co powtarzał Dimitar Berbatov – mówi w rozmowie z naszym portalem Jan Piekutowski, redaktor Weszło i AE.

I faktycznie, trudno się z tym nie zgodzić. Mesut Özil nie znał takich słów jak defensywa czy obrona. Przy akcjach gości Niemiec głupio stał i nie włączał się do zadań defensywnych. Wszystko zawsze zostawało mu wybaczane, ponieważ kiedy przychodziło do kreowania akcji ofensywnych, na 32-latka zawsze można było liczyć.

W całej swojej przygodzie z Arsenalem piłkarz zagrał w 254 meczach, w których udało mu się strzelić 44 gole i zanotować aż 77 asyst. Niestety, im dłużej Mesut Özil przebywał w Arsenalu, tym grał coraz gorzej. Ostatnie dobre mecze grał tak naprawdę przed podpisaniem nowego kontraktu.

Konflikt, w którym nikt nie jest winny

I to właśnie od podpisania nowego kontraktu wszystko zaczęło się walić. Na początku 2018 roku Niemiec podpisał nową umowę z Arsenalem, dzięki której zarabiał aż 350 tysięcy funtów tygodniowo. W tym jeszcze sezonie, po złożeniu podpisu, 32-latek zdobył w Premier League dwie bramki i zanotował jedną asystę.

Sezon 2019/2020? Zaledwie 18 meczów w Premier League, zakończonye jednym golem i dwiema asystami. Mesut Özil był cieniem samego siebie, który nie mógł odnaleźć się już ani pod wodzą schyłkowego Wengera, ani u boku nowych trenerów, czyli Emery’ego i Artety.

Kibice powoli mieli dość Niemca. O ile swoim lenistwem w obronie bronił się genialnymi asystami kilka sezonów temu, o tyle teraz 32-latek nie dawał żadnych argumentów, aby na niego stawiano. Na odważny ruch zdecydował się Mikel Arteta, który w sezonie 2019/2020, po wznowieniu rozgrywek po lockdownie związanym z koronawirusem, odstawił Mesuta Özila od składu. Trener bronił się tym, że piłkarz zmaga się z kontuzją. Zawodnik Arsenalu jednak na swoich social mediach informował wszystkich, że jest zdrowy i gotowy do gry.

Od tamtego czasu nie widzieliśmy byłego piłkarza Realu Madryt na boiskach Premier League. Od ostatniego meczu Mesut Özil zarobił aż 15 milionów funtów, a mimo to Arsenal nie dał mu żadnej szansy na grę. Kto jest winny tego konfliktu? – Obie strony mają swoje za uszami i trudno to rozstrzygnąć. Jeśli musiałbym jednak kogoś poprzeć, to raczej Arsenal. Zaoferował mu cieplarniane warunki do pewnego momentu, a przejechał się bardzo mocno – mówi Jan Piekutowski.

Dawano mu szansę – próbował Arteta, wcześniej Emery. Doszli jednak do chyba słusznego wniosku, że teraz już nie ma na niego miejsca. Özil po kontuzji pleców po prostu nie był sobą, człapał jeszcze wyraźniej, nie kreował tak jak dawniej. Jego obecność na boisku byłaby po prostu nieuzasadniona i należy pamiętać, że Niemiec był rzekomo jednym z liderów frontu anty-Arteta – kontynuuje redaktor.

Nie chcę grać, tylko zarabiać

Arsenal płacił olbrzymie pieniądze człowiekowi, któremu już nic się nie chciało. Niemiec w social mediach robił po prostu dobrą minę do złej gry. Każdy zasługuje na drugą szansę i 32-latek pod wodzą Artety zapewne by ją dostał. Tak się jednak nie stało. Dlaczego? Prawdopodobnie, jak wspomniał nasz rozmówca, Niemcowi się po prostu nie chciało. Wynikami na boisku też już się przecież nie bronił.

Z sezonu na sezon było już tylko gorzej. Poprzedni sezon był już tragiczny, a w tym Mesut Özil nie został nawet zgłoszony przez klub do gry w Premier League. Niemiec miał wiele ofert, aby odejść z Londynu. Lukratywna oferta z Chin, USA i kilku innych dobrych europejskich klubów. Chętnych na 32-latka nie brakowało, jednak piłkarz dalej zostawał w Arsenalu i deklarował, że zrobi wszystko, aby wrócić do gry.

Tak się jednak nie stało, ale przeciągany pobyt w Arsenalu zawodnikowi się opłacił, przynajmniej pod względem finansowym. We wrześniu 2020 roku Mesut Özil dostał zapisany w kontrakcie bonus lojalnościowy, który wynosił aż 8 milionów funtów!

Pół roku później Niemiec, który przecież zarzekał się, że kocha Arsenal, kibicuje temu klubowi i sam stara się, aby odzyskać formę i wrócić na angielskie boiska, nagle rozwiązuje kontrakt i na zasadzie wolnego transferu przenosi się do Fenerbahçe. W ciągu sześciu miesięcy u 32-latka zniknęły miłość do drużyny i chęć walki o skład? Gdzie tu sens i logika. Nie wiemy, a jeśli nie wiemy, to – oczywiście – chodzi o pieniądze.

Rozstania i podsumowania przyszedł czas

Kiedy Mesut Özil oficjalnie został już zawodnikiem klubu z Turcji, możemy podsumować jego okres w Arsenalu. Nie da się jednak jednoznacznie powiedzieć, czy możemy ocenić jego przygodę z klubem z północnego Londynu pozytywnie, czy może jednak negatywnie.

Nie da się na to jednoznacznie odpowiedzieć, bo to kariera, w której nie było po prostu okej, ale albo bardzo dobrze, albo fatalnie, tak jak na końcu. Ze względu na to, że ma się z tyłu głowy przede wszystkim to, co jest teraz, przeważać może ten negatywny obraz – mówi Jan Piekutowski.

Piłkarz dał fanom Arsenalu wiele pięknych bramek i wspaniałych asyst, z pewnością tego nie zapomną. Nie zapomną też konfliktu z klubem i lenistwa piłkarza. Dobijamy tu do statusu quo, czyli na dobrą sprawę dalej nie wiemy, czy ocenić tego zawodnika pozytywnie, czy negatywnie. To tylko pokazuje, jak dziwną przygodę przeszedł Niemiec z londyńskim klubem. Nurtuje nas jeszcze jedno pytanie. Czy dało się wycisnąć z tego więcej?

– Oczywiście. Ostatnie lata to był chodzący koszmar, a przecież nie do tego Özil przyzwyczaił na początku. Chociaż należy pamiętać, że na jego sukces pracowało wiele osób: Wenger, Sanchez, cały zespół był zorientowany dookoła niego, mógł spokojnie grać na 10. Po odejściu Francuza to się zmieniło, wcześniej jeszcze poleciał Chilijczyk. Obecnie znacznie trudniej było mu się wpasować w taktykę, stał się zadziwiająco czytelny i zbyt mało ruchliwy – dodaje redaktor Weszło i AE.

Piłkarz w 254 meczach dla Arsenalu miał udział przy 121 bramkach, a my zastanawiamy się, czy z tej kariery w Anglii dało się wycisnąć jeszcze więcej. To tylko pokazuje, z jaką skalą talentu mieliśmy do czynienia. Piłkarski magik nagle zapomniał nazwy zaklęć swoich czarów. Nikt mu nie pomógł, kiedy Niemiec przeżywał kryzys formy, ale wyglądało to tak, jakby piłkarz również nie chciał od nikogo pomocy.

***

Premier League straciło wielkiego piłkarza. Arsenal odzyskuje natomiast wiele pieniędzy, które może przeznaczyć na wzmocnienia. Sam Mesut Özil przechodzi do klubu, w którym ponownie może być szczęśliwy i zapewne dostanie wiele szans na grę. Rozwód został przyznany za porozumieniem stron, każda z tych stron zyskuje i prawdopodobnie za swoją byłą połówką tęsknić nie będzie. I szkoda tylko, że Niemiec nie pożegnał się z kibicami tak, jak należy, czyli na boisku.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze