Sprzedaż AC Milan, czyli niekończąca się chińska opowieść


Chińczycy wciąż nie wykupili Milanu z rąk Berlusconiego

3 kwietnia 2017 Sprzedaż AC Milan, czyli niekończąca się chińska opowieść

AC Milan został sprzedany. „La Gazzetta dello Sport” takimi słowami poinformowała opinię publiczną w lipcu 2016 roku o planowanej zmianie właściciela słynnego mediolańskiego klubu. Transakcja z nowym chińskim inwestorem miała zakończyć się w ciągu kilku następnych dni. Jednak o dziwo od tego newsa minęło już ponad pół roku, a Milan wciąż jest w rękach Fininvest. Ostateczny „closing” po raz kolejny, kolejny, kolejny, kolejny przełożono...


Udostępnij na Udostępnij na

Nowym właścicielem AC Milan ma zostać chińskie konsorcjum Sino-Europe Sports. Ma ono pozyskać 99,93% akcji włoskiego klubu, za które zapłaci spółce holdingowej Berlusconich Fininvestowi ok. 750 mln euro. Dodatkowo Silvio Berlusconi miał dojść do porozumienia z przyszłym właścicielem Milanu, aby ten w ciągu trzech lat zainwestował w klub 350 mln euro. Ta część opowieści praktycznie nie zmienia się od lipca. Początkowo sprzedaż miała odbyć się maksymalnie do końca wakacji, ale różne sytuacje z obu stron spowodowały mocne opóźnienie transakcji.

Dlaczego były premier Włoch chce sprzedać ukochany klub? Powody są dwa. Po pierwsze, Fininvest ma do spłaty długi wynoszące ok. 200 mln euro. Po drugie, aby AC Milan mógł rywalizować z innymi czołowymi klubami w Europie, potrzebuje dopływy gotówki. Na ten moment obecne władze włoskiego klubu nie stać na walkę z najlepszymi, a jak widać w ostatnich latach po wynikach drużyny w Serie A, nawet nie stać ich na walkę z krajową czołówką.

W 2017 roku we włoskich mediach przy okazji tematu Milanu i Chińczyków najczęściej podawano informacje o kolejnym przesunięciu „closingu”. Na samym początku transakcji (jeszcze w 2016 roku) poczekano na Silvio Berlusconiego. Prezydent AC Milan był chory, a chciał osobiście brać udział w negocjacjach. Na późniejszym etapie rozmów wina za przekładanie terminu była po stronie inwestora z Dalekiego Wschodu. Przez takie zamieszanie zaczęły się nawet pojawiać plotki, że to za sprawą Berlusconiego termin jest przesuwany. Powodem tego miała być dobra pozycja Milanu w Serie A i szansa na udział w europejskich pucharach. Zajęcie dobrego miejsca w lidze rzekomo miałoby spowodować wyciągnięcie od Sino-Europe Sports większej kwoty sprzedaży. Te plotki można jednak „wsadzić sobie w buty”, bo jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Akurat w przypadku tej „telenoweli” o brak pieniędzy.

Kolejne problemy

Im dłużej trwają negocjacje, tym wypływa na wierzch coraz więcej nowych informacji. Nowym prezesem Milanu ma zostać Yonghong Li, a jego zastępcą ma być David Li Han. Silvio Berlusconiemu zaproponowano zostanie honorowym prezesem. 3 marca miało odbyć się zebranie akcjonariuszy klubu. Wydawało się wszystkim, że wreszcie saga sprzedaży „Rossonerich” dobiegnie końca i nowy właściciel rozpocznie nową erę włoskiej drużyny. Niestety okazało się, że z siedmiu członków konsorcjum Sino-Europe Sports dwóch wycofało się. Oczywiście oznaczało to kolejne przełożenie „closingu”, bo Chińczykom po wycofaniu się tej dwójki brakło kilkunastu milionów do całej kwoty potrzebnej do wykupienia Milanu. – Nie tak dawno temu odbyła się wideokonferencja pomiędzy przedstawicielami Sino-Europe Sports, które zamierza zakupić 99,93% udziałów Milanu, a włoską firmą, w czasie której Chińczycy mieli wytłumaczyć powody kolejnych opóźnień. Mówi się, że powody biurokratyczne zaważyły o tym, że trzecia zaliczka nie trafiła do portfela Silvio Berlusconiego. W całą transakcję jest podobno zaangażowany chiński rząd, który chce mieć udokumentowaną wpłatę co do eurocenta, aby nikt nie mógł się w jakikolwiek sposób przyczepić – mówi dla nas Jakub „Jacubinho 7” Balicki z ACMilan24.com.

fot. milanclubmalta.com

Ostateczny termin sprzedaży?

Przed weekendem nowy termin zakończenia transakcji ustalono na 7 kwietnia. Obie strony po rozmowach i przedstawieniu gwarancji strony chińskiej zgodziły się na ten termin. Dodatkowo jeszcze przyszły właściciel w tym tygodniu ma przelać trzecią zaliczkę na konto rodziny Berlusconich (dwie po 100 mln euro już wpłacono wcześniej). Wszystko wydawało się mieć ręce i nogi, gdy włoskie media zaczęły zgodnie podawać informacje o zdenerwowaniu obecną sytuacją Silvio Berlusconiego. Fininvest ma powoli dość i stawia ultimatum Chińczykom. Jeżeli do piątku 24 marca nie wpłynie trzecia zaliczka o wysokości 100 mln euro, to obecni właściciele Milanu przerwą rozmowy. – „La Repubblica” uważa, że nie ma powodów do niepokoju. Obie strony są pozytywnie nastawione do sprawy i mają nadzieję, że tym razem wszystko pójdzie zgodnie z planem. Są też i tacy, bodajże „Corriere della Sera” o tym wspominała, którzy mówią, że Berlusconi traci powoli cierpliwość do Chińczyków, ponieważ po raz kolejny nie dotrzymują słowa. Mówi się, że jeśli w piątek trzecia zaliczka nie trafi na konto holdingu Fininvest, to „Il Cavaliere” ma odstąpić od rozmów z Azjatami i poszukać nowych inwestorów gdzie indziej – dodaje Jakub „Jacubinho 7” Balicki. – Syn Silvio Berlusconiego przyznał zaś w jednym z wywiadów, że jeśli Sino-Europe Sports nie wykupi Milanu, to klub zostanie w posiadaniu jego ojca i będzie przez niego dalej zarządzany.

Ucierpi wizerunek „Rossonerich”?

Obecne zamieszanie wokół sprzedaży Milanu nie stawia klubu w dobrym świetle. Wystarczy popatrzeć na przypadek sąsiada zza miedzy – Interu. „Nerazzurri” również byli obiektem zainteresowanie Chińczyków. W czerwcu 2016 roku 68,55% akcji mediolańskiego klubu wykupiło konsorcjum Suning. Same negocjacje nie trwały długo i jak się okazuje, w tym przypadku chiński inwestor nie ociągał się z zamknięciem transakcji. Wróćmy do „Rossonerich” – sprawa negocjacji utrudnia wykonanie nowych wzmocnień. Już latem 2016 zakładano szybkie przejęcie klubu i szybkie transfery do wzmocnienia drużyny. Nic z tego się nie udało, a i zimą sprawa nowych właścicieli nie była jasna. Kolejne okienko transferowe było skromne, ale na szczęście bardzo nie odbiło się to na wynikach drużyny. AC Milan zajmuje 7. miejsce w tabeli Serie A ze stratą 2 punktów do miejsca premiowanego startem w europejskich pucharach. – Przesuwanie transakcji w czasie z pewnością nie jest dobrze postrzegane przez fanów, a co dopiero przez piłkarski świat. Mino Raiola, agent takich piłkarzy jak Zlatan Ibrahimović czy Gianluigi Donnarumma, przyznał w jednym z wywiadów, że to, co robi chińskie konsorcjum w Milanie, jest śmieszne, ponieważ takie przesuwanie zamknięcia transakcji sprawia, że nie jest poważnym inwestorem i na obecną chwilę przedstawia je w złym świetle. Coś w tym jest, aczkolwiek należy pamiętać, że przelanie takich kwot pieniędzy, o których się mówi w kontekście tej sprawy, nie jest czymś łatwym i do zrobienia od tak.

Kibice mają dość

Cierpliwość kibiców również zaczyna się już kończyć. Podczas ostatniego wygranego spotkania z Genoą na trybunach pojawiły się transparenty skierowany w kierunku Fininvest i wyjaśnienia sytuacji sprzedaży klubu. Fani „Rossonerich” chcą jasno wiedzieć, czy klub zostanie w rękach rodziny Berlusconich, czy będzie mieć nowego właściciela. – „La Repubblica” wspominała ostatnio o transparentach, które pojawiły się na San Siro w czasie spotkania Milan vs Genoa. Miały one nawoływać do wyjaśnienia sprawy związanej ze sprzedażą ich ukochanego klubu. Kolejne przekładanie „closingu” coraz bardziej zniechęca fanów Milanu do myślenia o tym, że w ich ukochanym klubie może cokolwiek ulec zmianie na lepsze. Kibice nie chcą już patrzeć na Milan, którego nie ma nawet w europejskich pucharach – komentuje sprawę cierpliwości kibiców Jakub „Jacubinho 7” Balicki – Niektórzy martwią się o to, że Milan zostanie potraktowany przedmiotowo, wręcz jak zabawka. Fani woleliby uniknąć sytuacji jak swego czasu z AS Monaco czy Anży Machaczkała. Inni twierdzą, że Azjaci nie zrozumieją, czym tak naprawdę jest Milan. Nie pojmą jego głęboko zakorzenionych tradycji, wartości czy bogatej historii, przez co ich ukochany klub może zatracić budowaną przez dziesięciolecia tożsamość, na którą miały wpływ różne osobistości ze świata futbolu, jak np. Cesare Maldini, Arrigo Sacchi, Marco van Basten, Franco Baresi, Paolo Maldini i wielu, wielu innych. Jeszcze inni myślą, że skoro obecnie Chińczycy mają problem ze znalezieniem pieniędzy na zakup Milanu, to jak będą wyglądać inwestycje w Milan? Żeby to nie wyglądało jak w przypadku Interu za czasów Thohira – w skrócie: bida z nędzą. Niby wielkie pieniądze, a tak naprawdę większych inwestycji brak.

***

Ostatecznie w piątek do rodziny Berlusconich wpłynęła połowa trzeciej zaliczki, a Chińczycy dostali ostateczny termin na dogadanie wszystkich spraw na 14. kwietnia. – Nowi właściciele to inna wizja klubu. Czy będzie ona korzystna dla Milanu, który od paru lat znajduje się w marazmie? Niektóre założenia, jak budowa nowego obiektu sportowego, wielomilionowe inwestycje na wzmocnienie składu, reorganizacja zarządzania klubem, tak, aby mógł na siebie zarabiać i odnosić zyski, czy rozwój kulejącego od lat skautingu czy sektora młodzieżowego, napawają optymizmem, ale czy zostaną one w ogóle zrealizowane? My, kibice, nie mamy w tym względzie nic do powiedzenia – dodaje Jakub. Niestety, to, co będzie się dziać z AC Milan za panowania nowych właścicieli (lub dalej starych), pozostaje na razie tylko w domysłach i marzeniach fanów. Tak znany i bogaty w tradycję włoski klub zasługuje na to, żeby wrócić mu dawny blask. Na zakończenie sagi sprzedaży Milanu trzeba będzie jeszcze poczekać. Jedyne, co na razie udało się podpisać z Chińczykami, to udział w turnieju wakacyjnym 2017 International Champions Cup.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze