Spodek nie odleciał… ale było blisko! [KOMENTARZ]


Były gwiazdy, były atrakcje, były emocje. Spodek Super Cup znowu okazał się strzałem w dziesiątkę?

12 stycznia 2025 Spodek nie odleciał… ale było blisko! [KOMENTARZ]
Marcin Bulanda / PressFocus

W tym roku o Spodek Super Cup zrobiło się naprawdę głośno w ogólnopolskich mediach. Niestety głównie z uwagi na brutalny faul Lukasa Podolskiego w meczu z Wisłoką. Temat ten od wczoraj zdążyli przemielić już chyba wszyscy. Szkoda, że jednocześnie zapomina się o pozytywnych aspektach imprezy, która po raz kolejny spełniła oczekiwania widzów.


Udostępnij na Udostępnij na

Lubię wracać tam, gdzie byłem już – brzmiał niegdyś legendarny Zbigniew Wodecki. To i my wróciliśmy. Do katowickiego Spodka, po niespełna rocznej przerwie. Przed halą widowiskowo-sportową pojawiliśmy się na około godzinę przed startem imprezy. Przywitały nas tłumy ludzi w różnym wieku. Miało to jednak związek z tym, że równocześnie w MCK-u odbywały się Międzynarodowe Targi Gołębi Pocztowych. Niemniej pełnych trybun spodziewano się także podczas wydarzenia piłkarskiego. W końcu dzień wcześniej hucznie ogłoszono sold out.

Gdy odebraliśmy to, co mieliśmy do odebrania od organizatorów, od razu udaliśmy się na płytę główną. Tam rozgrywany był już pokazowy mecz w amp futbolu. Kibice stopniowo wypełniali halę. Pojawiały się pierwsze zorganizowane grupy, między innymi z Zabrza czy Ostrawy. Całe widowisko rozpoczęło się punktualnie – po krótkiej przemowie i przedstawieniu składów przez prowadzących.

O samych wynikach nie ma co się rozpisywać. Jak powtarzali zgodnie uczestnicy, nie one były w sobotę najważniejsze. – Zawsze gra się po to, żeby wygrać, ale tym razem też w dużej mierze dla zabawy i żeby każdy z nas mógł trochę poczuć tę atmosferę – tłumaczył pomocnik GKS-u Katowice Bartosz Nowak.

Udział w turnieju był dużym przeżyciem zwłaszcza dla najmłodszych zawodników i tych grających na co dzień w niższych ligach. – Atmosfera jest nie do opisania. Jest to zupełnie inne granie niż na stadionie. Kibice stworzyli tutaj coś wspaniałego. Przyjemnością jest występowanie przy takiej publiczności, dwukrotnie większej niż przed rokiem. Wielki szacunek dla wszystkich, którzy się tu dzisiaj zgromadzili – mówił Jan Janik, kapitan ROW-u Rybnik. – Jest gorąco. Ma się wrażenie, że ten Spodek zaraz odleci – wtórował mu inny zawodnik czwartoligowca.

Legendy świetnie uzupełniły stawkę

Jedną z głównych atrakcji tej drugiej edycji był występ drużyny Superbetu. Brzmi niewinnie, ale w jej kadrze aż roiło się od gwiazd i byłych reprezentantów Polski. Białkowski, Mierzejewski, Peszko, Świerczewski czy Wasilewski – swoją grą ponownie mogli cieszyć kibiców. Radość ta związana była głównie z sentymentem, bowiem piłkarsko nieco odstawali oni na tle rywali. Zwłaszcza w dwóch pierwszych spotkaniach.

Spartak zaskoczył nas swoją dyspozycją… Albo to my tak słabo wyglądaliśmy. Nie ukrywajmy, że najstarszy uczestnik turnieju jest w naszej drużynie. To jestem ja. Wyszli na nas młodzi chłopcy, głodni sukcesów. My natomiast jesteśmy emerytami, którzy chcą bawić się w piłkę – stwierdził Piotr Świerczewski. Gdy zapytaliśmy go o to, czy stawiał sobie jakieś cele indywidualne przed rozpoczęciem turnieju, odpowiedział z humorem: – przeżyć!

Wszystko podobało mi się do rozpoczęcia naszego pierwszego meczu – żartował natomiast Radosław Majewski. – U nas tylko kilku zawodników gra jeszcze profesjonalnie w piłkę na szczeblu centralnym. Reszta już nie. I mimo że tego się nie zapomina, to tutaj jednak potrzebne jest zdrowie fizyczne, bo dynamika jest naturalnie większa z uwagi na mniejsze boisko – mówił 38-latek. Jego zespół przełamał się dopiero w ostatnim spotkaniu grupowym, z ROW-em Rybnik.

Spodek miejscem wspomnień, anegdot i spotkań po latach

Spodek Super Cup był fajnym wydarzeniem także dla pozostałych piłkarzy. Nie chodzi już nawet o to, że mogli – jeszcze przed wyjazdami na zimowe zgrupowania – spróbować swoich sił w piłce halowej. Ale wielu z nich w Spodku spotkało swoich dawnych znajomych.

Była chwila, by zamienić ze sobą kilka słów. I tak już na samym początku imprezy przyuważyliśmy rozmowę Bartosza Nowaka z Erikiem Janzą. – To fajna okazja do spotkania się i porozmawiania z ludźmi, z którymi na co dzień spotkać się nie zawsze mam czas – zaznaczył później pomocnik GKS-u Katowice.

Z innych smaczków, Dominik Szala przez ładnych kilkanaście minut dyskutował z Łukaszem Trepką (kiedyś grali razem w juniorach GKS-u), a Mateusz Mak odnalazł wspólny język z Łukaszem Szukałą. Bardzo fajnie się to wszystko obserwowało z boku.

Jak całościowo wypadła druga edycja turnieju?

Już po jej zakończeniu zapytaliśmy o to Grzegorza Górskiego. – Z tego, co widziałem, a byłem już trochę zmęczony, to chyba wyszło dobrze. Zarówno pod względem sportowym, kibicowskim, jak i całego odbioru wydarzenia. Już teraz spływają do nas fajne opinie na temat imprezy – powiedział.

Gdy ogłoszono, że druga edycja odbędzie się już po roku, mieliśmy pewne obawy, czy uda się utrzymać zainteresowanie i dorównać pierwszej. Koncepcja turnieju została przecież nieco skrócona. Ponownie natomiast miło się zaskoczyliśmy. Były emocje, były atrakcje, były zwroty akcji. Nie zawiedli także fani.

A jaka będzie przyszłość Spodek Super Cup? – Wszystko wskazuje na to, że trzecia edycja odbędzie się już w przyszłym roku. Chwilę odpoczniemy po tej, zbierzemy się ekipą i będziemy zastanawiać się nad kolejną – zapewnił nas na koniec organizator halowego turnieju.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze