Niespodzianką sobotnich meczów Scottish Premier League był rezultat na Celtic Park, gdzie mistrz kraju tylko zremisował ze słabym Saint Mirren 1:1.
Gordon Strachan na konferencji prasowej żałował niewykorzystanych sytuacji, a trzeba przyznać, że przewaga „The Bhoys” była ogromna. Już przed przerwą powinni prowadzić różnicą kilku bramek, ale nie potrafili pokonać świetnie broniącego Smitha. Goście rzadko kiedy opuszczali własną połowę boiska, a i piłkę zdarzało im się przejąć niezwykle rzadko. Ponad pięćdziesiąt tysięcy kibiców przeżyło więc szok, gdy w 74 minucie McGinn dał „Świętym” prowadzenie. Miejscowym udało się wyrównać dopiero na pięć minut przed końcem za sprawą akcji rezerwowych Evandera Sno i Dereka Riordana, którą skutecznie wykończył ten drugi. Spotkanie zakończyło się więc rezultatem remisowym, co najbardziej ucieszyło Glasgow Rangers (piłkarze Waltera Smitha muszą wygrać swój mecz i wtedy zostaną nowym liderem SPL). W składzie zabrakło obu Polaków; Artur Boruc ze względów zdrowotnych będzie pauzował przez kilka najbliższych spotkań i prawdopodobnie dopiero w nowym roku wróci do treningów; z kolei Maciej Żurawski całe spotkanie oglądał z perspektywy ławki rezerwowych, do czego jednak zdążyliśmy się już przyzwyczaić.
Bardzo wyrównane spotkanie oglądali kibice zgromadzeni na Pittodrie Stadium, gdzie Aberdeen szczęśliwie pokonało Kilmarnock 2:1. Goście jako pierwsi wyszli na prowadzenie już w dwudziestej siódmej minucie za sprawą Fernandeza, który pokonał Langfielda. Przez ponad pół godziny wynik nie ulegał zmianie i kibice „The Dons” martwili się, że ich drużyna będzie musiała przełknąć gorycz porażki. Słabe widowisko rozruszało się nieco po godzinie gry – najpierw Nicholson z rzutu karnego dał gospodarzom wyrównanie, a dwanaście minut później Lee Miller udowodnił, że w tym sezonie jest najlepszym napastnikiem „The Dons” i dał prowadzenie miejscowym. Do końca meczu wynik nie uległ już zmianie i gospodarze dopisali do swojego konta trzy punkty (zajmują szóste miejsce); Kilmarnock spadł na dziesiątą lokatę.
Falkirk rozbił Dundee United 3:0 udowadniając, że goście nie potrafią grać w meczach wyjazdowych. Już w piątej minucie Grzegorza Szamotulskiego pokonał Moutinho, który rozegrał tego dnia świetne zawody. Tuż pod koniec pierwszej części meczu na 2:0 podwyższył Barrett, a rezultat spotkania ustalił w 66 minucie Michael Higdon. Dla angielskiego napastnika było to pierwsze trafienie od 'niepamiętnych’ czasów i jest nadzieja, że w końcu zacznie regularnie trafiać do siatki. Dzięki wygranej Falkirk awansowało na dziewiąte miejsce (kosztem „The Killies”); Dundee zajmuje piątą lokatę.
Po raz pierwszy w tym sezonie prawdziwym bohaterem Inverness został Marius Niculae. Rumuński napastnik w sobotę dwukrotnie pokonał MaKalambay’a, a dzięki temu Caledonian Thistle pokonali Hibernian 2:0.
Nieoczekiwanie Heart of Midlothian przegrał w Edynburgu z Motherwell 1:2. Gospodarze szybko, bo już w dwunastej minucie, objęli prowadzenie, ale jak się okazało były to tylko miłe złego początki. Piłkarze „Serc” sprawiali lepsze wrażenie na boisku, ale najpierw stracili bramkę po strzale Portera, a niedługo potem samobójczym trafieniem popisał się Zaliukas i to goście zdobyli komplet punktów. Wygrana pozwoliła awansować Motherwell na bardzo wysokie trzecie miejsce.