I liga potrafi być bardzo sprzyjającym środowiskiem dla starzejących się piłkarskich "dinozaurów". Minione sezony w wykonaniu takich ofensywnych graczy jak Maciej Kowalczyk czy Arkadiusz Aleksander tylko zdawały się potwierdzać tę tezę, a podczas trwających rozgrywek już mogliśmy oglądać asysty Marcina Burkhardta rodem z Copacabany i niesamowity początek przygody Sylwestra Patejuka w Wiśle Puławy.
Od razu zaznaczmy. Były piłkarz Podbeskidzia nie trafił do jakiegoś sensacyjnego beniaminka, który siłą rozpędu zdobywa pierwszoligowe salony. Każda jego bramka stanowi nieocenioną wartość dla zespołu z Lubelszczyzny, zwłaszcza gdy daje zwycięstwo z Olimpią Grudziądz lub remis ze Stomilem Olsztyn. Nawet teraz, gdy drużyna dołuje i m.in. przegrywa z kleconym na szybko Zniczem Pruszków, to właśnie Sylwester Patejuk daje sygnał kolegom, że jeszcze da się coś ugrać. Siedem goli w dziewięciu meczach musi robić wrażenie, zwłaszcza gdy to twoja pierwsza runda w nowym klubie i wcale nie jesteś „dziewiątką”.
Jak za dawnych lat
Mimo niespełna 34 lat na karku rodowity Mazowszanin pokazuje dyspozycję podobną do tej, gdy szturmem wchodził do ekstraklasy, liderując drużynie Podbeskidzia. To była niezwykła historia, gdy gość, który jeszcze niedawno pracował jako elektryk, swoją grą zasłużył na transfer do ówczesnego mistrza Polski z Wrocławia. I to strzelając takie bramki jak ta poniżej, zdobyta przy Łazienkowskiej przewrotką.
Późniejsze lata to powolny regres od „dżokera” w Śląsku przez Podbeskidzie do gry w upadającym Zawiszy Bydgoszcz. Niezaprzeczalnie w każdym zespole stanowił wartość dodaną, ale takiej eksplozji formy w Puławach nie spodziewał się nikt, pewnie włącznie z bohaterem naszego tekstu.
Takiej eksplozji formy w Puławach nie spodziewał się nikt, pewnie włącznie z bohaterem naszego tekstu.
Najwięcej goli w sezonie na szczeblu centralnym Patejuk strzelił sześć lat temu, gdy jako zawodnik „Górali” zdobył okrągłe dziesięć bramek na pierwszoligowych boiskach. Teraz mamy połowę września, a do wyrównania tego osiągnięcia brakuje mu zaledwie trzech. Czy ma szansę utrzymać tę formę?
Na pewno na to liczą kibice Wisły. Po dobrym okresie na samym starcie rozgrywek przyszła seria gorszych wyników i „Duma Powiśla” musi szybko się obudzić, by nie zagrzebać się w strefie spadkowej. Na razie puławian dzieli od niej jedno miejsce w tabeli, choć nikt w drużynie nie myśli o powrocie do II ligi. Nie po to ściągali Patejuka.