Spartak Moskwa pokonał na własnym stadionie Benficę Lizbona 2:1 i zdobył swoje pierwszy punkty w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Gospodarzy na prowadzenie już w 3. minucie wyprowadził Carioca. Wyrównał 30 minut później Lima, jednak tuż przed przerwą samobójcze trafienie zaliczył Jardel.
Dzięki znakomitemu rozpoczęciu meczu przez Spartak, który przez pierwsze dziesięć minut praktycznie nie wypuszczał rywala z jego własnej połowy, cała pierwsza odsłona była pełna emocji. Już w 1. minucie gospodarze mogli, a może nawet powinni objąć prowadzenie. Bilialietdinow uderzał głową po wrzutce z prawej strony boiska, ale znakomicie interweniował Athur. Dwie minuty później golkiper Benfiki był już jednak bezradny. Spartak wyszedł z szybką kontrą, piłka powędrowała do Jurado, ten poczekał na nadbiegającego Cariocę, który w sytuacji sam na sam wpakował futbolówkę do siatki.
Po zdobytym golu w dalszym ciągu przeważali Rosjanie, jednak nie przekładało się to na kolejne okazje bramkowe. W 8. minucie w końcu szybciej do przodu zerwali się lizbończycy, ale akcję bez problemu przerwali defensorzy Spartaka. Sześć minut później przyjezdni mieli pierwszą klarowną okazję, ale potężny strzał sprzed „szesnastki” wybronił Rebrow. Odpowiedź gospodarzy mogła nadejść po kilku minutach. W pierwszej swojej sytuacji Ari nie dosięgnął jednak piłki, a chwilę później, gdy doszedł już do dośrodkowania, trafił w poprzeczkę. Po pół godzinie gry mocno z woleja uderzał z kolei Matić, ale na tablicy wyników po stronie gości nadal widniało zero. Bardzo szybko się to jednak zmieniło, bo w 32. minucie Lima wykorzystał dośrodkowanie z prawej strony i wyprzedzając bramkarza rywali, doprowadził do wyrównania.
Po straconym golu po raz kolejny odważniej zaczęli atakować moskwianie. Na osiem minut przed końcem groźnie strzelał Jurado, ale futbolówkę zablokował jeden z defensorów. Chwilę później potężnym uderzeniem z woleja popisał się Kombarow, ale lepszy okazał się bramkarz. Spartak w końcu dopiął jednak swego. W 43. minucie na prawej stronie uruchomiony został Makiejew, posłał piłkę wzdłuż pola karnego, a do własnej bramki futbolówkę wpakował Jardel.
Już sam początek drugiej połowy kazał sądzić, iż nie będzie to tak porywające 45 minut jak przed przerwą. Spartak grał bardziej zachowawczo, a Benfica nie potrafiła na tyle groźnie zaatakować, by mieć szansę na zdobycie gola. Kilkukrotnie piłka jednak niebezpiecznie odbijała się w polu karnym gospodarzy. W 55. minucie to Spartak mógł zaskoczyć przeciwnika. Po szybkiej akcji piętą Arthura próbował pokonać Ari, ale uderzył zbyt lekko. Na kolejną ciekawszą akcję czekaliśmy do 64. minuty. Ari podał do Makiejewa, ten zdecydował się na strzał sprzed pola karnego, ale piłka minimalnie minęła prawy słupek bramki.
Dopiero w 69. minucie pojawiła się pierwsza – można powiedzieć – stuprocentowa sytuacja Benfiki. Sprokurował ją Makiejew, który zbyt lekko podawał piłkę do swojego golkipera, ale nie wykorzystał tego Salvio, posyłając futbolówkę obok bramki. Pięć minut później przyjezdni sami stworzyli sobie ciekawą okazję, ale Lima przekombinował w dryblingu i uzyskał jedynie rzut rożny. Z każdą kolejną minutą lizbończycy coraz częściej gościli w okolicach „szesnastki” Spartaka, ale w miarę dobrze funkcjonująca linia defensywna gospodarzy nie pozwalała im na stwarzanie sobie stuprocentowych okazji.
Ostatnie kilkanaście minut pojedynku na Łużnikach to zmasowana obrona gospodarzy, którzy nawet niespecjalnie myśleli już o kontratakowaniu przeciwnika. Ten kilkukrotnie posyłał bardzo groźne podania nawet w pole bramkowe Spartaka, ale mimo to nie był w stanie doprowadzić do wyrównania. Dobre okazje zmarnowali między innymi Cardozo czy Salvio, przez co Spartak przeskakuje w tabeli lizbończyków, zdobywając tym samym swoje pierwsze punkty w tym sezonie Ligi Mistrzów.