Nathaniel Organ i Mario Silva

„Smoki” jadą do szwajcarskiego piekła na St. Jakob Park, czyli zapowiedź dwumeczu Basel – Porto


18 lutego 2015 „Smoki” jadą do szwajcarskiego piekła na St. Jakob Park, czyli zapowiedź dwumeczu Basel – Porto

Raczej nie nazwiemy tej portugalsko-szwajcarskiej pary najciekawszą spośród wszystkich, które mamy w fazie 1/8 finału Ligi Mistrzów, ale na pewno nie będzie najnudniejsza. To dlatego, że oba zespoły doskonale zdają sobie sprawę, że w trakcie losowania mogły trafić na znacznie bardziej wymagające drużyny, przy których szanse na awans do kolejnej rundy nie byłyby tak duże jak w chwili obecnej.


Udostępnij na Udostępnij na

To nie będzie taki sam mecz jak rozgrywany tego samego dnia Schalke 04 Gelsenkirchen – Real Madryt, w którego przypadku wiemy już od momentu losowania, że jedna drużyna będzie się broniła, druga zaś atakowała. Tu mamy starcie jednej ekipy, która sensacyjnie wyszła ze swojej grupy kosztem słabo na jesieni dysponowanego Liverpoolu, i drużyny, która z jednej z najmniej medialnych grup trafiła do najmniej medialnej pary 1/8 finału. Wiadomo, że oba kluby razem mają pewnie mniej kibiców niż Real Madryt, ale jeśli „Królewscy” będą wysoko wygrywać już po pierwszej połowie na Arena auf Schalke w Gelsenkirchen, to może przełączycie na starcie na transmisję z Bazylei, aby ujrzeć nieco bardziej wyrównane starcie, i chociażby z tego powodu powinniście zagłębić się w zapowiedź tego starcia.

http://i58.tinypic.com/2rlylaq.png

Aktualna forma obu zespołów. Po lewej stronie wyniki Basel, po prawej zaś Porto.

Porto postara się awansować do fazy ćwierćfinału Ligi Mistrzów po raz pierwszy od sezonu 2008/2009, kiedy grało na tym etapie z Manchesterem United sir Aleksa Fergusona i odpadło nieznacznie, remisując pierwszy mecz na Old Trafford 2:2, aby później przegrać u siebie 0:1 po cudownej bramce Cristiano Ronaldo.

„Smoki” przed sezonem zatrudniły nowego trenera w osobie Julena Lopetegui, dokonując również inwestycji w drużynę, sprowadzając Brahimiego, brązowego medalistę mistrzostw świata w Brazylii, Bruno Martinsa Indiego, a także Casemiro z Realu Madryt. W klubie z Porto nie mają wątpliwości, że losowanie dało im znakomitą okazję do pierwszego od sześciu lat awansu do grona ośmiu najlepszych ekip w Europie.

Ekipa z Estado Dragao mimo wszystko wyżej w kwestii priorytetów i celów na bieżący sezon stawia sobie wygranie rodzimej ligi, w której – po wcześniejszym trzyletnim panowaniu – w zeszłym sezonie straciła dowodzenie i rozgrywki wygrał wielki konkurent „Smoków”, czyli Benfica Lizbona.W tym momencie po 21 kolejkach (w sumie jest ich 34) Porto ponownie znajduje się na lokacie wicelidera, cztery punkty za Benficą, i to mimo remisu zespołu Jorge Jesusa w niedawnych derbach Lizbony ze Sportingiem (1:1). Co ciekawe, zespół prowadzony przez Julena Lopetegia ani razu nie wygrał z zespołami z Lizbony, a w tym sezonie podejmował trzy takie próby – dwie ze Sportingiem Lizbona (w pucharze zakończone porażką oraz remisem w lidze) i jedną z „Orłami”(porażka na własnym obiekcie 0:2).

http://i59.tinypic.com/2mcg21z.jpg

Aktualna tabela ligi portugalskiej 

Basel w całej swojej historii tylko dwukrotnie miało szanse mierzyć się w fazie pucharowej Ligi Mistrzów, a wcześniej jej odpowiednika, czyli Pucharu Europy. Pierwsza taka okazja miała miejsce w 1974 roku, czyli kiedy żaden z obecnych piłkarzy mistrza Szwajcarii nie był jeszcze obecny na świecie. Druga okazja obfitowała w mieszane uczucia. Na początku były radość, sensacja, generalna euforia. Wszystko zostało zmiecione w drugim spotkaniu przez typowy niemiecki blitzkrieg, ustawiający w szeregu i niszczący wszelkie złudzenia i nadzieję

Do czego nawiązuje ten opis? Do dwumeczu w 1/8 finału, jaki FC Basel rozegrał wówczas z Bayernem Monachium. W fazie grupowej sezonu 2011/2012 Szwajcarom udało się pokonać Manchester United i kosztem Wyspiarzy awansować do fazy pucharowej. Na St. Jakob’s pod koniec lutego przyjechał Bayern Juppa Heynckesa i poległ niespodziewania 0:1, jedyną bramkę zdobył Valentin Stocker, obecnie piłkarz Herthy Berlin. W Monachium był srogi rewanż. Bayern, mając nad głową lekki toporek, grający pod zwiększoną presją z powodu porażki w pierwszych 90 minutach dwumeczu, rozbił w proch i pył zespół Heiko Vogela.

St. Jacob’s – stadion, na którym rozgrywano mecze w ramach Mistrzostw Europy w 2008 roku, to trudny teren. Szczególnie ciężko mają tam angielskie zespoły. Wspomniany wcześniej Manchester United na omawianej jesieni 2011 roku poległ w Bazylei (u siebie remisując), w zeszłej edycji Ligi Mistrzów na wyprawę do tego samego szwajcarskiego miasta udała się Chelsea i również poległa po bramce Mohammeda Salaha (później piłkarza Chelsea, teraz wypożyczonego do Fiorentiny). W tym sezonie na tym samym miejscu komplet punktów stracił Liverpool po trafieniu obecnego kapitana gospodarzy, wiekowego Marko Strellera.

Sytuacja Basel w krajowej lidze jest o niebo lepsza od tej, w której znajduje się zespół Lopetegiego. Oczywiście trzeba przy tym pamiętać, że liga szwajcarska mocno ustępuje swojemu portugalskiemu odpowiednikowi – w rankingu UEFA portugalskie rozgrywki są klasyfikowane na piątym miejscu na kontynencie, szwajcarskie zaś na 11. lokacie. Mistrzowie Szwajcarii także w bieżących rozgrywkach udowadniają swoją dominację na krajowym podwórku i przewodzą w tabeli mocną i pewną różnicą ośmiu punktów. W dodatku w ostatnich pięciu spotkaniach zdobyli pokaźną pulę 13 oczek na 15 możliwych, co jasno pokazuje, że pewnie zmierzają po obronę tytułu mistrzowskiego.

http://i60.tinypic.com/iolpcl.png

Aktualna tabela ligi szwajcarskiej

Charakterystyka zespołów

Do obrony tytułu, po odejściu do Spartaka Moskwa latem poprzedniego trenera „Czerwono-niebieskich” Murata Yakina, wyznaczono Paulo Sousę. Jego przeszłość piłkarska jest dość ciekawa na tle dzisiejszego spotkania, gdyż reprezentował barwy wielkiego rywala FC Porto, Benfiki Lizbona. W karierze trenerskiej osiągał różne rezultaty i tak samo różne są oceny i opinie wydawane i głoszone na jego temat. Gary Monk, będący na początku swojej ścieżki jako menedżer, miał okazję pracować z Portugalczykiem, będąc jeszcze piłkarzem Swansea, którą obecnie prowadzi, i nie wypowiadał się o pracy z nim w superlatywach. Sousa ponoć spóźniał się na treningi, nie pracował odpowiednio z drużyną nad aspektami przygotowania fizycznego i nie szanował najdłuższych stażem w klubie piłkarzy. Monk mówił, że czuł się tak, jakby trener ciągle szukał na niego haków. Nie brzmi to jak recepta na trenera doskonałego.

Tak samo źle poszło mu w innych drużynach z Wysp – QPR czy Leicester, które trenował średnio pół roku. Przełamanie przyszło nieco na uboczu wielkiej piłki, a konkretniej na Węgrzech. Objął tam na dwa lata drużynę Videotonu. Z tą, raczej nieznaną wśród europejskich kibiców, ekipą udało mu się awansować do fazy grupowej Ligi Europy. Jako że mecz decydujący o awansie do fazy grupowej odbywał się w jego 42. urodziny, to po spotkaniu powiedział, że to najpiękniejsze urodziny, jakie kiedykolwiek miał okazję świętować.

W Bazylei także zalicza dobry okres. Jak dotąd wygrał 65% wszystkich spotkań, jest liderem w lidze, a także udało mu się awansować do fazy pucharowej Ligi Mistrzów. Żyć nie umierać. Co prawda eksperci od szwajcarskiej piłki zadają sobie pytanie, na ile jest to wkład Portugalczyka, a na ile spuścizna po Yakinie, ale wiemy, że tak czy siak te zasługi pójdą na konto byłego piłkarza Benfiki.

Przechodząc od charakteryzacji trenera do charakteryzacji jego tworzywa, czyli drużyny, należy podkreślić, że Basel gra w popularnym w ostatnich latach na Starym Kontynencie ustawieniu 1-4-3-3. Nie jest to tradycja dla klubu z miasta położonego blisko granicy Szwajcarii z Francją i Niemcami. Za Murata Yakina mimo wszystko stosowano system 4-4-2, który ułatwiał zorganizowaną obronę. FC Basel, mimo trudnej grupy, nie grało stricte defensywnie. Wiadomo, że nie można jechać na Bernabeu i cały czas atakować, trzeba większość czasu bronić, ale Basel w żadnym grupowym spotkaniu nie robiło tego w taki sposób, jak np. Polska w niedawnym meczu z Niemcami czy Chelsea w znanych i pamiętnych bojach w LM z Barceloną.

Choć dwumecz z Realem został przez Szwajcarów sromotnie przegrany (0:5 i 0:1), to spotkania z angielskim Liverpoolem rozstrzygnęły się na korzyść Basel. Dowodem na filozofię gry było ostatnie spotkanie w fazie grupowej, przesądzające o tym, kto z niej awansuje, a komu zostanie nagroda pocieszenia w postaci Ligi Europy. Ekipa Sousy nie broniła się na Anfield, została do tej defensywy zepchnięta na ostatnie 10 minut spotkania, gdy Liverpool nabrał sporej pewności siebie (nieproporcjonalnej do prezentowanej wówczas formy). Od początku, mimo rangi spotkania, goście grali otwarty futbol, tak jakby nie mieli w głowach faktu, że to mecz o awans. Pokazują to liczby – 71% goli zdobytych przez Basel wpadło do siatki rywali z gry, ze stworzonych okazji, nie ze stałych fragmentów czy kontrataków. Tak samo jest z rodzajem podań – podopieczni Sousy grają głównie krótkimi zagraniami które stanowią 84% wszystkich. Dla porównania, w Barcelonie to niewiele mniej, bo 89% całości. Dlatego w dwumeczu z Porto nie należy się spodziewać samego reagowania na to, co uczyni przeciwnik. Basel będzie fragmentami także kreować wydarzenia boiskowe, co naturalnie sprawi, że spotkania będą atrakcyjniejsze.

http://i60.tinypic.com/23721.png

Średnia pozycja na boisku piłkarzy Basel w starciu z Liverpoolem na Anfield. Na grafice widać ofensywne usposobienie Xhaki, nieco cofniętego Freia, wyważonego El-Nessy’ego i ofensywnie nastawionego Zuffiego.  1-Vaclik, 34-Xhaka, 16-Schar, 17-Suchy, 19-Safari, 20-Frei, 33-El-Nenny, 7-Zuffi, 11-Gashi, 23-Gonzalez, 9- Streller. 

Jaki będzie skład personalny? W bramce najprawdopodobniej zobaczymy 25-letniego Czecha, Thomasa Vaclika, który bronił we wszystkich spotkaniach fazy grupowej, broniąc w sumie 26 strzałów piłkarzy rywali, co daje mu w tej kategorii trzecie miejsce, na równi z Igorem Akinfiejewem. W obronie zabraknie najważniejszego ogniwa, Fabiana Schara. Szwajcar jest jednym z najbardziej obiecujących stoperów na rynku w tym momencie, ale nie zagra w pierwszym meczu z Porto, ponieważ na Anfield otrzymał trzecią żółtą kartkę w rozgrywkach LM, co wyklucza go na jedno spotkanie.

Pewniakiem na lewej stronie obrony jest Behrang Safari, reprezentant Szwecji. Na drugiej stronie mogą się pojawić dwie opcje, a wybór Paulo Sousy będzie się ważył między tym, czy wybrać energiczność, uwarunkowania fizyczne i technikę w osobie Taulanta Xhaki, o którego pyta AC Milan, czy postawić na doświadczenie w osobie byłego piłkarza Liverpoolu, Philipa Degena. Ofensywne usposobienie Xhaki najlepiej oddaje fakt, iż zdarza mu się grać jako prawy pomocnik. Wydaje się, że na mecz domowy bardziej prawdopodobny jest wybór tego pierwszego. W role stoperów wcielą się etatowy partner Fabiana Schara, Marek Suchy, oraz piłkarz z olbrzymim doświadczeniem i liczbą gier na szczeblu europejskim, Walterem Samuel. Samuel od momentu przyjścia latem do Bazylei był szykowany do pierwszego składu w miejsca Suchego, ale na drodze stanęło kiepskie w ostatnich latach zdrowie Argentyńczyka. Suchy zaczął grać ponad miarę swoich normalnych umiejętności i po powrocie po kontuzji Samuel musiał czekać. Dlatego gdy wróci Schar, to najprawdopodobniej w miejsce byłego piłkarza Interu właśnie.

Przed linią obrony, w roli cofniętego środkowego pomocnika, a zarazem zabezpieczenie czwórki defensorów, wciela się Fabian Frei. Pomocnik Basel jest w ostatnich miesiącach w formie także strzeleckiej, o czym przekonały się Liverpool, któremu strzelił bramkę na Anfield, czy… reprezentacja Polski w towarzyskim meczu ze Szwajcarią na zakończenie zeszłego roku.

https://www.youtube.com/watch?v=fmLFcnhhEvM

Nieco wyżej od niego i bliżej linii bocznych, ale nadal w strefie środkowej zobaczymy ciekawy duet egipsko-szwajcarski w osobach Mohammeda El-Nenny’ego i Luci Zuffiego. El-Neny jest od porządkowania gry, nie podejmuje ryzyka, nie jest w jego naturze próbowanie prostopadłych zagrań czy przerzutów na drugą stronę boiska. Mózgiem jest Zuffi, piłkarz z największą liczbą prostopadłych podań w całym zespole. Lewonożny pomocnik kreuje akcje, reguluje tempo i jest dobrze wyszkolony technicznie, mimo że momentami wygląda dość niezgrabnie. Stylem gry przypomina nieco mniej zgrabnego Jacka Wilshere’a. Derlis Gonzalez oraz Shkelzen Gashi pełnią rolę skrzydłowych w tym nowoczesnym, zmodernizowanym wydaniu. Z tym, że warto podkreślić, że ten drugi został uznany za najlepszego piłkarza grającego w Szwajcarii za rok 2014 i jest najlepszym strzelcem drużyny. A to zwiastuje jedno – pojawienie się wkrótce w bardziej renomowanej lidze i bardziej prestiżowym zespole. Z ławki, zapewne nie tylko szkolnej, będzie wchodził zaledwie 17-nastoletni Breel Embolo, siódmy najmłodszy strzelec gola w LM.

Wisienką na torcie jest postać kapitana drużyny, Marco Strellera. Jest to 37-krotny reprezentant Szwajcarii, piłkarz, który zdobył dla Basel ponad sto goli i jest ikoną tego klubu. Poza trzema sezonami w Stuttgarcie i jednym w Koeln całą karierę spędził w Bazylei, dzięki czemu teraz może z dumą nosić opaskę kapitana. Trzeba jednak podkreślić, że Streller nie zdobywa już tylu goli (w fazie grupowej jedno trafienie), ale nadal jest ważnym elementem w grze i funkcjonowaniu drużyny. Z racji swojego wzrostu i warunków fizycznych jest trudny do przepchnięcia i bardzo dobrze gra plecami do bramki. To ułatwia rozgrywanie piłki na połowie przeciwnika, wtedy Streller robi za ściankę, od której można odbić piłkę, aby przyspieszyć akcję. Ostatnią ważną kwestią w sprawie Basel wartą odnotowania jest fakt, iż zespół miał dłuższą przerwę zimową, nie tak jak Porto. Ostatnim meczem w 2014 był wyjazd do Liverpoolu, a w tym roku kalendarzowym poza sparingami rozegrano dwa mecze ligi szwajcarskiej.

Porto również operuje systemem 1-4-3-3, które od niemal dekady jest w zasadzie tradycją na Estadio Do Dragao. Jest to odgórnie przyjęty model, który nie zmienia się w zależności od trenera, ale zawodników, którzy odchodzą (co – jak wiemy – zdarza się często w tym zespole). Ten szybko stara się ich zastąpić takimi o inteligencji boiskowej, charakterystyce i umiejętnościach pozwalających na funkcjonowanie w tym systemie gry. Pomimo to trener Lopetegui próbował w bieżącej kampanii testować ustawienie 1-4-4-2, ale nie spotkało się to z aprobatą fanów i szybko wrócono do pierwotnej taktyki.

Julen Lopotegui to trener dla polskich fanów nieco mniej znany, a jeżeli już ktoś go kojarzy, to pewnie bardziej ze względu na trudne nazwisko, które wymaga paru błędów przy wymowie, zanim na dobre poprawnie je zapamiętamy. Trener Porto to Hiszpan, 46- letni, z przeszłością piłkarską, a raczej bramkarską. Najwięcej spotkań rozegrał w barwach Rayo Vallecano, ale zaliczył też występ(y) w Realu Madryt i FC Barcelona.

Po przejściu na emeryturę zabrał się za trenerkę i jak wielu znanych hiszpańskich szkoleniowców zaczynał w Realu Madryt Castilla. Tam spędził sezon, zbierając pierwsze doświadczenia, po czym przeszedł do reprezentacji Hiszpanii do lat 19, później był za sterami tej do lat 20, jak i 21. Cztery lata spędzone z młodzieżowymi kadrami „La Furia Roja” zaowocowały w dwa mistrzostwa Europy – te zdobyte z kadrą U-19 i U-21. Pokład tej ostatniej opuścił 30 kwietnia poprzedniego roku, by już tydzień później zostać oficjalnie trenerem FC Porto.

Lupotegui od razu odcisnął swoje piętno na drużynie, sprowadzając do Portugalii siedmiu swoich rodaków, uzupełnionych o Vincenta Aboubakara, Bruno Martinsa Indiego oraz Yacine Brahimiego. Co najlepiej charakteryzuje obecną grę „Smoków”? Rubryka posiadania piłki – w fazie grupowej LM wynosiła ona średnio 62% na mecz, co jest dość wysokim wynikiem. A więc będzie to mecz dwóch drużyn, grających techniczny, ofensywny futbol, starających się kreować grę, a nie reagować na nią. To zapowiada nie lada gratkę, dla, wydaje się, najistotniejszego elementu całego dwumeczu, jak i każdego spotkania piłkarskiego, czyli kibiców.

W bramce po latach dominacji Heltona gra inny Brazylijczyk, Fabiano. Defensywa też jest złożona w większości z piłkarzy z Kraju Kawy. Szczególnie warto przyjrzeć się bokom obrony. A to dlatego, że według portalu Whoscored.com, regularnie analizującego i oceniającego każdego piłkarza, Danilo oraz Alex Sandro to dwaj z trzech najlepszych bocznych obrońców całej fazy grupowej. Zwyciężył jednak prawy obrońca grupowego rywala Porto, czyli nieśmiertelny Dario Srna. Choć trzeba zaznaczyć, że zapewne bliżej nieokreślony wpływ na taką ocenę miał fakt, iż grupa H była po prostu grupą najsłabszą, zaraz obok C (gdzie grało Monaco, Zenit, Benfica i Bayer) i o lepszą ocenę było łatwiej.

Ale liczby mimo wszystko nie kłamią. Boczni defensorzy „Smoków” wykreowali w sześciu spotkaniach grupowych, 17(!) okazji bramkowych, czyli niemal trzy na mecz. Nic dziwnego w tym, że plotki mówią o zainteresowaniu Barcelony w zastąpieniu Daniego Alvesa właśnie Danilo z Porto. Część kibiców zespołu Lupoteguia wskazuje właśnie jego jako najlepszego piłkarza obecnej kampanii. Podobieństwo do Alvesa jest też w tym, że Danilo jest lepszy w ataku niż w defensywie. Proszę się nie zdziwić, jeśli w trakcie spotkania po krótkiej kombinacyjnej akcji wbiegnie między stopera i lewego obrońcę rywali, aby wykorzystać swój mocny strzał. Przejdźmy do dalszej części tej formacji: na środku obrony pewne miejsce ma Maicon, występujący już parę sezonów na Estadio Do Dragao. To, kto będzie mu partnerował, jest mniej pewne – albo będzie to Holender Bruno Martins Indi, albo Hiszpan Marcano. Indi grał na stoperze przez większą część sezonu, tak samo w Lidze Mistrzów, jak i Lidze ZON Sagres, ale niedawno ustąpił miejsca Marcano, stąd wątpliwości.

Podobną rolę do tej Fabiana Freia z Basel odgrywa w Porto Casemiro. Wyżej od niego ustawieni są Hector Herrera i rodak trenera, Oliver Torres. Torres rozwija się z dnia na dzień, a jego zaletami są kreatywność i dokładność, precyzja. Ma w zasadzie wolną rolę, dzięki czemu schodzi zarówno do prawej, jak i do lewej strony, aby wspomóc w rozgrywaniu piłki w bocznych sektorach i stworzyć przewagę. Trudno zaś stwierdzić, czy boczni zawodnicy w trójce pierwszej linii są skrzydłowymi czy bocznymi napastnikami, w każdym razie są ustawieni dość blisko najlepszego strzelca zespołu Jacksona Martineza (25 goli w 29 spotkaniach, w tym pięć strzelonych w sześciu spotkaniach fazy grupowej Ligi Mistrzów), a są nimi Yacine Brahimi oraz Ricardo Quaresma.

Droga do fazy pucharowej

Porto przebrnęło przez dość wyrównaną, choć ostatecznie nie taką wymagającą grupę, jak się pierwotnie wydawało. A to dlatego, że rywalizujący w grupie H Baskowie z Bilbao kompletnie rozczarowali na jesieni nie tylko wynikami, ale także grą, stąd chociażby strata punktów na mroźnej Białorusi. Jako że BATE skończyło dokładnie tam, gdzie wszyscy przewidywali, czyli na ostatnim miejscu, a Athletic zawiódł, większość punktów możliwych do zdobycia siłą rzeczy padła łupem duetu Porto – Szachtar. Porto zdobyło ich 14, zespół z Doniecka (a raczej już Kijowa) zaś 9. Niepokojące dla fanów Porto może być to, że ich ukochany zespół nie gra najlepiej w starciu z drużynami o podobnym potencjale. W lidze, jak już wspomnieliśmy, jest bez zwycięstwa w starciach z lizbońskimi rywalami, tak samo było z Szachtarem, bo skończyło się na dwóch remisach (1:1 oraz 2:2 – oba zostały wyszarpane w doliczonym czasie gry spotkań).

http://i61.tinypic.com/2eoxk4w.png

Basel tak łatwo nie miał. Oba starcia z „Królewskimi” z Madrytu przegrał, nie strzelając nawet gola. Lepiej było z Łudogorcem, bo mimo przegranej w Sofii z mistrzem Bułgarii w rewanżu było to najwyższe zwycięstwo Szwajcarów całych rozgrywkach, czyli 4:0. To daje trzy punkty na dwumecz z sensacyjnym uczestnikiem LM. Najwięcej ekipa Paulo Sousy wywalczyła z Liverpoolem. Remis na Anfield został poprzedzony wygraną na St. Jakob’s i przeważa opinia, że właśnie bezpośrednimi starciami z pięciokrotnym zdobywcą najcenniejszego europejskiego trofeum klubowego Basel wywalczyło sobie uczestnictwo w kolejnej fazie.

http://i62.tinypic.com/a0vqqb.png

Ciekawostki statystyczne

FC Basel…

  • …wygrało pięć z siedmiu spotkań podczas przygotowań zimowych w hiszpańskiej Marbelli. Mierzyło się tam głównie z ekipami z Niemiec, ale również z Francji, Szwajcarii czy Ukrainy – FC Hégenheim (9-0), Karlsruher SC (2-2), Fortuna Düsseldorf (2-1), SC Freiburg (W2-0), FC Schaffhausen (W2-1), TSV Eintracht Braunschweig (L2-0), Dynamo Kijów(3:2)
  • …nigdy nie wygrało w Lidze Mistrzów z rywalem z Portugalii – cztery próby składają się na remis i trzy porażki.
  • …od startu zeszłego sezonu tylko dwa razy poległo na własnym boisku z rywalem w europejskich rozgrywkach. A trzeba pamiętać, że grało na wiosnę w Lidze Europy!
  • …nie przegrało od dziewięciu spotkań ligowych, wygrywając siedem z nich.
  • …jeszcze nigdy nie mierzyło się z Porto.

FC Porto…

  • …tylko raz w całej swojej historii grało w Bazylei. Było to w sezonie 1983/1984 w finale Pucharu Zdobywców Pucharu z Juventusem, a jedynego gola w spotkaniu strzelił piłkarz „Starej Damy” Zbigniew Boniek.
  • …jest jedną z trzech drużyn (obok Chelsea Londyn i Realu Madryt), która w tej edycji LM jeszcze nie doznało porażki. A trzeba pamiętać, że grało jeszcze eliminacje z Lille!
  • …zwyciężyło tylko raz w poprzednich 13 wyjazdach w ramach fazy pucharowej LM. Owo zwycięstwo miało miejsce parę ładnych lat temu, bo w 2004 roku w La Coruni z Deportivo.
  • …sześć razy miało szanse mierzyć się ze szwajcarskimi klubami. Tylko jedna próba zakończyła się niepowodzeniem w postaci porażki (1980 z Grasshopers Zurych).
  • …jeszcze nigdy nie mierzyło się z Basel.

http://i60.tinypic.com/2iaamhj.png

Typy bukmaherów

W oczach i opinii bukmacherów wszelkiej maści większe szanse na zwycięstwo w pierwszym spotkaniu mają Portugalczycy. Za złotówkę postawioną na zespół Lopeteguia, możemy wygrać dwa złote i trzydzieści pięć groszy. Jeśli zaś postawimy na Szwajcarów, to za złotówkę wygramy 3,40 zł. W kwestii awansu kursy są jeszcze bardziej nastawione na Porto i w przypadku wicemistrza Portugalii wahają się wokół 1.30 zł. Jeśli jednak chcemy postawić na Bazyleę, to kurs w tym przypadku wynosi niecałe trzy złote, około 2.80.

Najnowsze