Słowacja znalazła się na dnie


Reprezentacja Słowacji kompromituje się z każdym kolejnym występem

25 września 2022 Słowacja znalazła się na dnie
sport.aktuality.sk

Na papierze wszystko wydawało się proste. Słowacja rywalizując z Azerbejdżanem, Białorusią i Kazachstanem, miała po jednej edycji przerwy od razu powrócić do dywizji B Ligi Narodów. Okazało się jednak, że kryzys słowackiego futbolu jest poważniejszy, niż dotychczas przypuszczano.


Udostępnij na Udostępnij na

Nawet ewentualna wysoka wygrana z Białorusią nie poprawi notowań reprezentacji Słowacji u jej kibiców. Nasi południowi sąsiedzi nie tylko bowiem spędzą kolejną edycję LN w dywizji C, ale dodatkowo mają za sobą trzy kompromitacje. Tylko w ten sposób można określić dwie porażki z Kazachstanem oraz przegraną na własnym terenie z Azerbejdżanem.

Debiutant na trenerskiej ławce

Czwartkowy mecz z Azerami w Trnawie był jednocześnie debiutem nowego selekcjonera Słowaków. Francesco Calzona rozpoczął więc nowy rozdział swojej kariery zawodowej w najgorszy możliwy sposób. Azerbejdżan jest zaliczany do grona najsłabszych reprezentacji w Europie, dlatego wygrana z nim jest obowiązkiem dla zespołu pokroju Słowacji. Nawet jeśli znajduje się on w dużym kryzysie.

Włoski trener nie mógł tym samym liczyć na żadną taryfę ulgową ze strony słowackich komentatorów. Zwłaszcza że od początku jego osobie towarzyszą spore kontrowersje. Calzona dotychczas nie prowadził bowiem samodzielnie nawet żadnego klubowego zespołu. Jak dotąd pełnił co najwyżej funkcję asystenta, ostatnio pracując w SSC Napoli w sztabie Luciano Spallettiego.

Możliwość podjęcia pracy na własny rachunek nie spowodowała, że Calzona w pełni poświęcił się drużynie. Po podpisaniu kontraktu pod koniec sierpnia, a także po ogłoszeniu powołań w połowie września, szkoleniowiec powrócił do swojej ojczyzny. Ponownie pojawił się na Słowacji tuż przed meczem z Azerbejdżanem, a wcześniej nie obejrzał chociażby żadnego meczu ligi słowackiej. Nie przeszkodziło mu to jednak w powołaniu z niej kilku zawodników.

Jak na razie największym atutem nowego selekcjonera Słowacji jest jego znajomość z Markiem Hamsikiem. Były kapitan słowackiej kadry nie ukrywa, że zna go z czasów gry dla Napoli i polecił go prezesowi Słowackiego Związku Piłki Nożnej, Janowi Kovacikowi. Zdaniem Hamsika kadra potrzebowała nowego impulsu w postaci zagranicznego trenera, a dodatkowo Włoch jest „maniakiem piłki nożnej” dbającym o każdy szczegół.

Przebudowywana Słowacja

Przed wrogo nastawioną opinią publiczną Calzonę bronią nie tylko Hamsik i działacze słowackiej federacji. Pozytywnie o nowym szkoleniowcu wypowiadają się piłkarze. Matus Bero po meczu z Azerbejdżanem stwierdził, że „potrzebny jest czas, którego kibice nam nie dają”. Dodatkowo słowaccy kadrowicze starali się upatrywać nadziei na przyszłość w lepszej grze w drugiej połowie spotkania z Azerami.

Trzeba przyznać, że nie są to jedynie szukane na siłę usprawiedliwienia słabej postawy w LN. Słowacja rzeczywiście potrzebuje nieco czasu, bo znajduje się w przebudowie. Tylko w ciągu ostatnich miesięcy z gry w kadrze zrezygnowali wspomniany Hamsik i Vladimir Weiss junior. Obaj przez kilkanaście lat stanowili o sile słowackiej reprezentacji, tak więc nie będzie ich łatwo zastąpić.

W spotkaniu z Azerbejdżanem nie zagrali również inni dotychczas podstawowi zawodnicy. Peter Pekarik i Patrik Hrosovsky zasiedli na ławce rezerwowych, natomiast w ogóle powołania na wrześniowe mecze w LN nie otrzymał Denis Vavro. Ogółem w ostatnim meczu Słowacji zadebiutowało czterech piłkarzy (w tym Kristian Vallo z Wisły Płock), zaś w szerokiej kadrze znalazło się aż siedmiu zawodników występujących na co dzień w słowackiej Fortuna Lidze.

Znalezienie odpowiednich zawodników będzie zresztą sporym wyzwaniem dla Calzony. Już jego poprzednik Stefan Tarković miał duży problem chociażby z obsadzeniem pozycji wysuniętego napastnika. Warto zresztą podkreślić, że cała formacja ofensywna Słowaków od dawna jest krytykowana za brak odpowiedniej jakości. Na domiar złego na horyzoncie nie pojawił się w ostatnim czasie żaden wielki talent.

Bez twardej ręki

Słowaccy zawodnicy nie od dzisiaj są znani ze swojego „zabawowego” trybu życia i ogólnych problemów z dyscypliną. Od dłuższego czasu za naszą południową granicą mówiło się więc, że reprezentację powinien przejąć nie tylko selekcjoner zagraniczny, trener niebędący Słowakiem lub Czechem, ale na dodatek człowiek rządzący silną ręką.

Ze słów Calzony wynika, że nie jest on zwolennikiem takiego sposobu prowadzenia zespołu. Jak sam stwierdził, „nie byłby szczęśliwy, gdyby musiał zachowywać się jak generał”, dlatego preferuje „pełną współpracę”. Z drugiej strony nowy selekcjoner Słowacji oczekuje od piłkarzy, aby w czasie zgrupowań nie poświęcali się niczemu innemu poza drużyną narodową.

Jaki kierunek pod wodzą Włocha obiorą Słowacy? Calzona postrzegany jest przede wszystkim jako specjalista od gry defensywnej, ale sam uważa, że to tylko łatka przypięta mu we Włoszech. Oczekuje więc ofensywnej gry, w którą mają być zaangażowani wszyscy zawodnicy. Słowakom pozostaje jedynie wierzyć, że to nie są jedynie PR-owe zagrywki.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze