Śląsk ponownie wiceliderem!


7 kwietnia 2012 Śląsk ponownie wiceliderem!

Po zwycięstwie Legii nad Ruchem wrocławianie musieli wygrać z GKS-em Bełchatów, aby nadal liczyć się w walce o mistrzostwo kraju. Gospodarze sobotniego meczu cel osiągnęli, a jedynego gola w spotkaniu 25. kolejki zdobył Cristian Omar Diaz, pokonując Sapelę z rzutu karnego.


Udostępnij na Udostępnij na

Groźnie w obozie gospodarzy zrobiło się już w 3. minucie, gdy wbiegającego w pole karne Nowaka sfaulował były kolega z zespołu – Pietrasiak. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Baran, jednak strzał nie należał do zbyt wymagających, a Kelemen nie miał większych problemów z obroną tego uderzenia. Chwilę później ponownie w polu karnym pokazał się Nowak – napastnik GKS-u Bełchatów wyszedł sam na sam ze słowackim bramkarzem Śląska, ale ponownie zawodnik gospodarzy nie dał się pokonać.

Cristian Omar Diaz zdobył jedynego gola w meczu
Cristian Omar Diaz zdobył jedynego gola w meczu (fot. Grzegorz Rutkowski / iGol.pl)

Odpowiedzą wrocławian był strzał ze skraju pola karnego w wykonaniu Mili, który starał się zaskoczyć zasłoniętego Sapelę, ale golkiper przyjezdnych był na posterunku. Pomimo przewagi w posiadaniu piłki podopieczni Oresta Lenczyka nie potrafili stworzyć poważnego zagrożenia pod bramką bełchatowian. Po 20 minutach tę opinię starał się przełamać Dudek, który zdecydował się na strzał zza pola karnego, ale piłka powędrowała wprost w ręce Sapeli.

Tradycyjnie niemal już dla ekipy gospodarzy najgroźniejsza sytuacja nadeszła po dośrodkowaniu Mili: dobrze główkował Celeban, ale golkiper GKS-u stanął na wysokości zadania i efektownie obronił ten strzał.

Po zmianie stron trener Lenczyk zdecydował się na wprowadzenie Soboty, który miał odmienić losy tego spotkania na korzyść gospodarzy. Filigranowy skrzydłowy Śląska mógł otworzyć wynik spotkania kilka minut po wejściu, gdy oddał niesygnalizowany strzał z dystansu, ale bełchatowian przed utratą bramki uratował Sapela. Goście odpowiedzieli natychmiastowym kontratakiem, gdy lewą stroną ruszył Kosowski i w końcowej fazie dośrodkował piłkę do wbiegającego Maka. Młody gracz GKS-u o centymetry minął się z piłką, próbując przeciąć podanie na piątym metrze.

Na boisku żadna z drużyn nie kwapiła się, by zmienić wynik, a trener Lenczyk spróbował kolejnej zmiany, gdy za Stevanovicia na boisko wbiegł Ćwielong. Świeże skrzydła miały rozruszać formację defensywną gości, jednak jedynym osiągnięciem popularnego „Pepe” była żółta kartka po dziesięciu minutach gry. Do wrocławian uśmiechnęło się szczęście na niecałe dziesięć minut przed zakończeniem spotkania. Popek faulował w polu karnym, a do wapna podszedł Diaz i precyzyjnym strzałem pokonał Sapelę. Wprowadzony chwilę wcześniej Argentyńczyk zanotował więc świetne wejście, wpisując się na listę strzelców.

W doliczonym czasie gry Ćwielong skorzystał z okazji do kontrataku, ruszył lewą flanką, a swój rajd zakończył dośrodkowaniem w pole karne. Adresatem podania był Gikiewicz, który jednak minimalnie się pomylił. Śląsk ostatecznie wygrał spotkanie 1:0.

Komentarze
~Grecoc (gość) - 13 lat temu

Śląsk pewnie byłby lepszy gdyby nie to całe
zamieszanie finansowe jakie dzieje sie wokół klubu
ale i tak są nadal w grze. A co do Bełchatowa to
gdyby trenował jakiś lepszy trener (np.Mroczkowski)
to z pewnością by się bili o mistrzostwo ponieważ
mają zdolną młodzież i doświadczonych piłkarzy
a z Kieresiem do końca moga być nie pewni
pozostania w ekstraklasie

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze