Już jutro piłkarze Śląska Wrocław będą mogli świętować awans do III rundy eliminacji Ligi Mistrzów. Muszą spełnić tylko jeden warunek – nie roztrwonić przewagi z pierwszego spotkania z Buducnostią.
Przed tygodniem podopieczni Oresta Lenczyka spokojnie wywieźli z Czarnogóry bardzo cenny rezultat w rywalizacji z klubem z Podgoricy. Łatwo z pewnością wrocławianom nie było, bo ku naszemu zaskoczeniu to gospodarze przez pierwsze 20 minut huraganowymi atakami ciągnęli na bramkę Kelemena. Wszystko to spełzło jednak na niczym, przez co czarnogórski klub ponownie, szósty już raz z rzędu, musiał pogodzić się z brakiem wygranej w europejskich pucharach na własnym obiekcie. – Kiedy zasługujesz na wiele, a nie dostajesz zupełnie nic, to boli najbardziej – skomentował rozżalony trener Dragicevic. A Śląsk jest zaś jak najbardziej zadowolony po pierwszym meczu, w którym praktycznie wykorzystał tylko dwa błędy rywala i zgarnął cenne zwycięstwo. Z pewnością wrocławianie stylem nie zaimponowali, ale z roli faworyta jak najbardziej się wywiązali. Bo przecież dwie bramki na wyjeździe to bardzo wiele, a w klubie na pewno nie płakano by nawet po remisie.
A o czym to Orest Lenczyk i jego piłkarze myśleli w zeszłym tygodniu? Ano o Polish Masters, którym żył cały Wrocław. W turnieju, w którym udział wzięły trzy czołowe kluby z Europy, nie mogło zabraknąć gospodarza wrocławskiego obiektu, a więc Śląska. „Wojskowi” zbyt wiele nie ugrali i zajęli ostatnie miejsce, ale nic wielkiego sobie z tego nie robią. Minimalna porażka z Bilbao to na pewno nie powód do wstydu, tak jak i mecz z Benficą, w którym to Śląsk potrafił odrobić dwubramkową stratę. Tak też powtarzano sobie we wrocławskim klubie – tragedii nie ma, a przynajmniej mogliśmy się czegoś nauczyć… Również szkoleniowiec „Wojskowych” zauważył dobrą grę swych podopiecznych: – Jeżeli w tym meczu forma zawodników będzie co najmniej taka jak w poprzednich dwóch spotkaniach, to dokładając umiejętności taktyczne, mam nadzieję, że zakończymy ten dwumecz zwycięsko. Jednak trener przestrzegł wszystkich przed popadaniem w pełny optymizm. – Jestem przekonany, że rywale przyjadą do nas wygrać, dlatego ostudzam hurraoptymizm tych, którzy są blisko mnie, z piłkarzami na czele. Na szczęście dla Lenczyka w czasie tych spotkań żaden z podstawowych piłkarzy nie ucierpiał, a w drugim meczu nawet grali tylko rezerwowi. – Na tę chwilę nie mamy kontuzji, wszyscy są brani pod uwagę przy ustalaniu składu – mówił na przedmeczowej konferencji Lenczyk.
Co z kolei w Podgoricy? Strach przed przyjazdem do Polski! I to nie przed możliwą kompromitacją ze Śląskiem, bo Buducnost już zapowiada walkę: – Nasze szanse znacznie zmalały, ale spróbujemy osiągnąć dobry wynik w rewanżu. Jeśli znów pokażemy taką grę jak u siebie, to wierzę, że tym razem zostaniemy za to nagrodzeni. Czarnogórcy boją się, że kibole Śląska mogą chcieć rewanżu na ich kibicach, którzy przyjęli w bardzo, bardzo niekulturalny sposób ekspedycję z Wrocławia. A jako argument prasa w Czarnogórze przypomina zamieszki we Wrocławiu podczas… Euro 2012. Co oczywiście jest kompletnym wyolbrzymieniem, bo jak dobrze wiemy, wtedy do zamieszek doszło pomiędzy gośćmi z Rosji a polskimi chuliganami, których trudno nazwać kibicami. Miejmy nadzieję, że nic jednak nie zakłóci tego piłkarskiego święta, jakim może okazać się dla Śląska ewentualny awans, a goście będą miło wspominać wyjazd do Polski…
dO BOOjU !!
zlapalem sie na zdjeciu