Słabe otwarcie kolejki


9 sierpnia 2013 Słabe otwarcie kolejki

O ile wczoraj Śląsk Wrocław udowodnił, że w Polsce są zespoły potrafiące grać w piłkę, o tyle pierwszy mecz 4. kolejki ekstraklasy przypomniał nam, z jaką rzeczywistością musimy się mierzyć na co dzień. Po żenującym widowisku Podbeskidzie zremisowało z Zagłębiem Lubin 0:0.


Udostępnij na Udostępnij na

Damian Chmiel (Podbeskidzie) był wyróżniającą się postacią na boisku
Damian Chmiel (Podbeskidzie) był wyróżniającą się postacią na boisku (fot. Mikołaj Olszewski / iGol.pl)

Na początku spotkania piłka ewidentnie przeszkadzała piłkarzom, którzy przewracali się i potykali o własne nogi, tak jakby przed meczem zawodnicy obu drużyn uraczyli się śliwowicą. Pierwszą w miarę groźną akcję przeprowadzili piłkarze Adama Buczka. W 9. minucie Woźniak dostał ładną piłkę z głębi pola od Oleksego, ale Rybanski ładnie skrócił kąt i obronił strzał Serba. Poza tym na boisku wiało nudą. „Górale” próbowali atakować, Zagłębie próbowało kontrować – jednak z akcji obu zespołów niewiele wynikało. Dopiero w 28. minucie Podbeskidzie oddało strzał, który mógł sprawić Gliwie jakiekolwiek problemy – próbował Wodecki. Grę „Górali” starał się nakręcać Chmiel, jednak jego kolegom brakowało dokładności przy kolejnych akcjach i strzałach. Bardzo słabe zawody grał Rybanski – najpierw minął się z piłką po rzucie rożnym, co na bramkę powinien zamienić Rymaniak. Potem niegroźne dośrodkowanie Cotry z lewej strony przeszło bramkarzowi Podbeskidzia po palcach, obrońcy gospodarzy się pogubili, ale napastnicy Zagłębia nie potrafili oddać strzału na pustą bramkę. Z biegiem czasu akcje podopiecznych Czesława Michniewicza stawały się coraz składniejsze, groźnie strzelał m.in. Jagiełło, ale w pierwszej połowie bramek nie oglądaliśmy.

Początek drugiej połowy to dalsza część festiwalu niedokładności z coraz mocniej zarysowującą się przewagą gospodarzy. W 53. minucie powinien paść gol dla Podbeskidzia – agresywne dośrodkowanie Chmiela zakończyło się strzałem Paweli, który trafił prosto w Gliwę. W zespole lubinian nie istniał środek pola, trener Buczek próbował reagować – w 60. minucie na boisku zameldował się Papadopulos. Nie zmieniło to jednak obrazu gry. W swoim drugim meczu w ekstraklasie drugą z rzędu żółtą kartkę otrzymał Frank Adu Kwame, w 68. minucie w wyniku starcia z nim Abwo musiał opuścić plac gry. Kilka minut później groźnie uderzał Cotra, ale dobrą interwencją popisał się w końcu bramkarz gospodarzy. W drugiej połowie większość dośrodkowań kończyła w rękach bramkarzy. W ofensywie „Górali” wyróżniał się Jagiełło – młody skrzydłowy może stanowić kiedyś o sile zespołu Michniewicza. Gdyby po jego dośrodkowaniu Sloboda trafił w piłkę, Gliwa mógłby znaleźć się w tarapatach. Pod koniec meczu groźną kontrę Zagłębia zmarnował Cotra. Ostatnie minuty to rozpaczliwe strzały z dystansu gospodarzy, które nie przyniosły efektu.

Bardzo słaby mecz zakończył się podziałem punktów, który nie cieszy żadnej ze stron. Na pierwszy triumf w nowym sezonie piłkarze obu ekip będą musieli jeszcze poczekać.

Komentarze
Grzegorz Margulewicz (gość) - 11 lat temu

Się pomyliłem, zamiast Woźniaka strzelał Cotra,
stąd ten Serb na końcu zdania.

Odpowiedz
~kosior (gość) - 11 lat temu

Jaki budżet taka gra

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze