Obecny sezon miał być dla Legii przełomowy. Rekordowe transfery, nowi piłkarze przy Łazienkowskiej mieli być fundamentem pod budowę silnej drużyny. Dość zawirowaną i nierówną rundę jesienną na łamach oficjalnej strony klubu podsumował Maciej Skorża.
Nieoczekiwanie, Legia bardzo szybko zmieniła swój wizerunek w oczach ekspertów, którzy po dość hucznych transferach mogli spodziewać się kompletnej przemiany zespołu. W pierwszej połowie rundy jesiennej taka wprawdzie była, jednak negatywna. Po ósmej kolejce legioniści mieli bowiem zaledwie dziewięć punktów!
– Rundę jesienną będę długo pamiętał. Pierwszy raz w mojej karierze prowadzona przeze mnie drużyna wpadła w taki dołek, ale umiała się z niego podnieść. Popełniłem błąd, ponieważ nowych zawodników obdarzyłem zbyt dużym zaufaniem. Poza tym na starcie graliśmy zbyt odważnie w defensywie. Jednak poprawiliśmy mankamenty, a w efekcie wylądowaliśmy na trzecim miejscu z małą stratą do lidera. Cieszę się, że zawodnicy okazali profesjonalizm. Mam nadzieję, że to będziemy kontynuować wiosną – mówił Maciej Skorża, twórca ostatnich sukcesów Wisły Kraków.
Były asystent Pawła Janasa do Warszawy przyszedł w czerwcu. Warunki do pracy ma komfortowe – Legia cieszy się nowym stadionem, powrotem kibiców na trybuny oraz nowymi, zagranicznymi zawodnikami, na których w letnim okienku transferowym wydano ok. 2 mln euro. Mimo tego szkoleniowiec klubu ze stolicy uważa, że konieczne są dalsze wzmocnienia.
– Nie mam żadnych wątpliwości, że warunkiem postępu są wzmocnienia, szczególnie w ofensywie. Potrzebujemy dopływu nowej krwi, ludzi kreujących i wykańczających akcje. Poza tym przy kontuzji Dicksona Choto są problemy z obroną. Mam nadzieję, że pozyskamy realne wzmocnienia. Jeżeli tak się stanie, to będzie impuls do walki o tytuł mistrzowski. Bruno Mezenga i Alejandro Cabral zostaną z nami i liczę, że wkomponują się w zespół.
Po fatalnym starcie Legia przebudziła się i rzutem na taśmę awansowała na podium rozgrywek. Rozpędzony, niepokonany od czterech spotkań zespół w końcówce na ziemię sprowadziła krakowska Wisła, która u siebie rozgromiła odwiecznego rywala 4:0.
– W przegranych meczach traciliśmy wiele goli i często druga bramka podcinała nam skrzydła. To był nasz minus. Taki zespół jak Legia nie powinien przegrywać 0:4.
Mieliśmy duże wahania formy, potrafiliśmy wygrać trzy wyjazdy z rzędu, a później męczyliśmy się z Górnikiem Zabrze. Spodziewaliśmy się, że czeka nas stosunkowo łatwe zadanie, ale zabrzanie zdobyli bramkę i napsuli sporo krwi. Paradoksalnie, łatwiej grało się nam na wyjazdach, ale na własnym boisku rywal częściej atakował, my mieliśmy okazje do wyprowadzenia szybkiego ataku. Przy Łazienkowskiej przeciwnicy bronili się. Najlepiej w tej rundzie oceniam spotkanie z Jagiellonią Białystok, ponieważ lider chciał grać otwarty futbol – dodał trener stołecznej drużyny.
Panie trenerze-przyznaję,że na początku byłem
przeciwny pańskiemu pobytowi w LEGII,ale na
dziś...trzymam kciuki za Pana i życzę
powodzenia;)
Walczyć trenować-WARSZAWA musi panować!!!