Skarb kibica Premier League: Chelsea FC – Lampard w obliczu wyzwania


Przed ekipą „The Blues” wyjątkowo niepewny sezon

7 sierpnia 2019 Skarb kibica Premier League: Chelsea FC – Lampard w obliczu wyzwania

Normalność i stabilizacja w ostatnich sezonach to pojęcia abstrakcyjne dla klubu ze Stamford Bridge. Za sprawą ciągłych zmian na stanowisku menedżera klubu pozycja Chelsea wśród najlepszych angielskich drużyn została mocno zachwiana. Tym razem misja zarządzania sytuacją kryzysową została powierzona klubowej legendzie Frankowi Lampardowi. Tak naprawdę nikt nie wie, czego obecnie można spodziewać się po „The Blues”.


Udostępnij na Udostępnij na

Tak trudnego czasu dla klubu za rządów Romana Abramowicza jeszcze nie było. Współpraca z Maurizio Sarrim nie wypaliła. Co może nieco dziwić, gdyż triumf w Lidze Europy oraz miejsce na najniższym stopniu podium na krajowym podwórku to absolutne maksimum, jakie mógł wycisnąć Włoch. Abstrahując jednak od tego zamkniętego już rozdziału, widzimy, że problemy Chelsea nawarstwiają się z każdym kolejnym krokiem. Zakaz transferowy, odejście Edena Hazarda, a także wielka niewiadoma w postaci zwerbowanego na ławkę trenerską Lamparda – trudno chyba o bardziej patową i niejasną sytuację.

Trzy rzeczy, których spodziewamy się po Chelsea w nadchodzącym sezonie:

1. Jedna wielka niewiadoma

Paradoksem Chelsea przed startem nowego sezonu jest fakt, że należy oczekiwać… tak naprawdę nie do końca wiadomo czego. Nowe rozdanie sygnowane nazwiskiem Lamparda może stać się zarówno bardzo pozytywnym posunięciem, jak i całkowitą klęską. Wraz z upływem kolejnych tygodni podczas kampanii 2019/2020 staniemy się mądrzejsi.

2. Szansa dla młodych

Nowy porządek wprowadzany przez Franka Lamparda może być okazją dla młodych zawodników, aby zaistnieć w pierwszym zespole. Do tablicy można wywołać takich zawodników, jak: Mason Mount, Tammy Abraham i Ruben Loftus-Cheek. Jak wiadomo, potrzeba matką wynalazków, lecz w tym przypadku obdarowanie kredytem zaufania zdolnych piłkarzy wcale nie musi być przykrą koniecznością, którą wymusza m.in. zakaz transferowy, lecz konkretną i przemyślaną strategią.

3. Identyfikacja z idolami

Poprzedni włoscy menedżerowie Chelsea niekoniecznie darzeni byli sympatią przez swoich podopiecznych. Choć dostarczyli klubowi trofeów – mistrzostwo Anglii oraz Ligę Europy – szatnia nie szła za nimi w ogień. Pod tym względem Lampard już na starcie posiada pewną przewagę. Nie ma takiej możliwości, aby jako legenda klubu nie cieszył się szacunkiem. A warto dodać, że po zakończeniu piłkarskiej kariery na Stamford Bridge w roli dyrektora sportowego wrócił również Petr Cech, mentorem piłkarzy zostanie natomiast Claude Makelele. Identyfikacja z zespołem zarówno dla piłkarzy, jak i kibiców będzie stać na najwyższym poziomie.

Transfery

Transferowa banicja spadła na klub niczym grom z jasnego nieba. Jakby było mało, odejście Hazarda, o którym spekulowano od dawna, w końcu stało się faktem. Następcą Belga ma zostać zakontraktowany już zimą Christian Pulisić. Niewykluczone, że stanie się wręcz najważniejszym ogniwem w grze ofensywnej. Inna sprawa, jak poradzi sobie ze stawianymi przed nim oczekiwaniami. Finalny etap jego pobytu w Borussii Dortmund raczej trudno uznać za udany. Jeśli chodzi o głośniejsze nazwiska, zdecydowano się również oczywiście na definitywny transfer Mateo Kovacicia z Realu Madryt, który wcześniej przebywał w klubie na zasadzie wypożyczenia.

Na Stamford Bridge powróciło również kilku zawodników, którzy na przebywali poza klubem w ramach wypożyczeń do innych zespołów, m.in. Tiemoué Bakayoko, Mario Pašalić, Kourt Zouma i Michy Bathshuayi. Ich przydatność pozostaje jednak niewiadomą.

Podstawowa jedenastka

 

Menedżer Frank Lampard eksperymentował z taktyką podczas okresu przygotowawczego. Pod wodzą Maurizio Sarriego nie można było na to liczyć. Wydaje się, że Anglik postawi na formację 4-2-3-1. Na szpicy szansę powinien otrzymać Tammy Abraham. Natomiast miejsce Edena Hazarda zajmie oczywiście Christian Pulisić.

Niewiadomą pozostaje obsada środka formacji obronnej. O ile pewniakiem pozostaje David Luiz, o tyle kwestia jego partnera wciąż wydaje się nierozstrzygnięta. Lampard ma oczywiście w kim wybierać. Chrapkę na grę z całą pewnością posiada powracający do zespołu Kourt Zouma. Mówiąc o rywalizacji w defensywie, nie można zapominać, że takowa nastąpi także po jej lewej stronie. Z racji tego, że Alonso mocno obniżył loty i nie należał do ulubieńców poprzedniego szkoleniowca, tutaj dajemy szansę Emersonowi.

Gorąca bitwa odbędzie się również o pozycję numer 10. Młodość daje jednak pewną przewagę Masonowi Mountowi nad Rossem Barkleyem. Spory komfort Lampard posiada w środku pola. Kante, Kovacić i Jorginho w każdej chwili mogą wzajemnie się uzupełniać w procesie rotacji.

O swoją pozycję nie powinni martwić się: Kepa, Azpilicueta, Luiz, Pedro oraz wspomniany wyżej Pulisić.

Gwiazda zespołu

Znalezienie następcy Edena Hazarda będzie trudnym zadaniem. Tak naprawdę każdy nowy zawodnik formacji ofensywnej otrzyma możliwość wcielenia się w rolę nowego lidera zespołu. To dla nich świetna okazja, aby przestali polegać na najlepszym zawodniku w drużynie i samemu chwycić za ster. Kandydatów do przejęcia schedy po Belgu może być kilku. Zimą przede wszystkim do gry powróci Ruben Loftus-Cheek, który był przecież najlepszym graczem Chelsea w ostatnich miesiącach. Może to właśnie Anglik stanie się nowym liderem? Oczywiście może nie będzie to żaden z nich. Być może zespół po prostu stanie się jednym dużym kolektywem, który stanowiąc jedność, będzie w stanie zrekompensować stratę najważniejszego piłkarza występującego na Stamford Bridge w ostatnich latach.

Najbardziej niedoceniany

Trudno wskazać jednego zawodnika z tej kategorii. Do głowy przychodzi kilka nazwisk. Chociażby Antonio Rüdiger, który jest synonimem solidności i w ostatnich dwóch sezonach wyrósł na zdecydowanie najlepszego obrońcę „The Blues”. Oczywiście nie należy zapominać o zawodniku, który z łatką niedocenianego skutecznie walczy przez całą swoją karierę. To Olivier Giroud, czyli napastnik na pewno niekompletny, ale bardzo pożyteczny. Dla Chelsea jeszcze niejeden raz okaże się bardzo istotny. Tak, jak robił to wcześniej w barwach Arsenalu. Mamy przecież do czynienia z królem strzelców ostatniej edycji Ligi Europy.

 Trener

Osoba Franka Lamparda w roli trenera okazała się miłą niespodzianką w poprzednim sezonie. Udział w play-offach na poziomie Championship z prowadzonym przez niego Derby County uznano za spory sukces. Całokształtu nie zmienia fakt, iż ostatecznie nie udało się wywalczyć przepustki do Premier League. Lampard jako menedżer i tak do niej trafił. W kryzysowej dla Chelsea sytuacji ikona „The Blues” okazała się optymalnym wyborem.

Pomysł z jego zatrudnieniem uchodzi za godny pochwały. Po ciągłych rotacjach na stanowisku menedżera postawiono na postać z własnego podwórka. Krok mocno ryzykowny, który można określić jako pójście w nieznane. Idealnie odzwierciedla to sytuację panującą obecnie na Stamford Bridge. Ale kto wie, czy to nie początek większego, ciekawego projektu, mogącego przynieść efekty w przyszłości? Element tożsamości odgrywa tutaj kluczową rolę. Po nie do końca szczęśliwym związku z Maurizio Sarrim w klubie będą mieli z kim się identyfikować. Wątpliwości można mieć jedynie co do cierpliwości Romana Abramowicza w przypadku braku namacalnych efektów pracy Lamparda. A jak wiadomo, u Rosjanina różnie z tym bywa.

Pytania do eksperta

Na pytania zgodził się odpowiedzieć Kuba Karpiński z portalu ChelseaPoland.com:

1) Piłkarz, którego klub powinien sprzedać, to…

Chelsea przede wszystkim musi sprzedać bądź wysłać na wypożyczenie któregoś z piłkarzy bez statusu homegrown, ponieważ w kadrze jest obecnie ich nadwyżka. Do Premier League można zgłosić jedynie 17 zawodników wychowanych za granicą, a obecnie w pierwszej drużynie takich graczy jest 19. Dwóch nie będzie więc mogło grać, toteż zatrzymanie ich w klubie i płacenie im pensji mija się z sensem. Pozwolenie na odejście mieli dostać już Tiémoué Bakayoko, którego wypożyczyć chce Galatasaray, a także Davide Zappacosta, którego miejsce po kontuzji zająć ma Reece James. Już od roku drogę wolną do odejścia z klubu ma Danny Drinkwater. Zarząd z pewnością liczy, że w ostatnich godzinach okna transferowego uda się pozbyć również mistrza Anglii z Leicester City. Rozpoczynający się sezon powinien też być ostatnią szansą dla Michy’ego Batshuayiego. Trudno zrozumieć, dlaczego Belga nie sprzedano po udanym wypożyczeniu do Borussii Dortmund w sezonie 2017/2018. W Valencii i Crystal Palace nie potrafił już wskoczyć na podobny poziom. Zostaje w klubie chyba tylko dlatego, że tego lata nie dało się go dobrze sprzedać i co ważniejsze, zastąpić. Dla Belga to jest „teraz albo nigdy”.

2) Dlaczego ten sezon będzie dla Chelsea inny od poprzedniego?

Sezon 2019/2020 będzie bardzo się różnił nie tylko od poprzedniego, lecz także być może od wszystkich poprzednich w erze Romana Abramowicza. Już dawno w klubie pomiędzy sezonami nie pozmieniało się tak dużo. Rewolucja została z pewnością w dużej mierze podyktowana zakazem rejestrowania piłkarzy nałożonym przez UEFA. To dlatego trzeba było znaleźć trenera gotowego pracować z takim materiałem, jaki ma, i wykorzystać do maksimum potencjał piłkarzy z akademii i z wypożyczeń. Zobaczymy więc na pewno szanse dla młodych piłkarzy, o czym świadczą już mecze sparingowe. Pozmieniało się też w gabinetach, bo klub sprowadził swoich ludzi, czyli byłych piłkarzy, dobrze znających Chelsea i warunki pracy na Stamford Bridge. A wszystko po to, by w zaistniałych okolicznościach nie tylko jak najmniej stracić, ale może nawet zyskać na zmianie wizji prowadzenia całego przedsięwzięcia. Tym razem nikt się nie oszukuje, że „The Blues” w tym sezonie podbiją Anglię czy Europę. Nie tylko nie było jak się wzmocnić, ale również konkurencja, która w poprzednich rozgrywkach była za mocna, nie przespała lata i z pewnością wróci jeszcze silniejsza. Dystans do potentatów da się zmniejszyć, ale nastąpi to tylko dzięki objęciu mądrej, dobrze zaplanowanej strategii i sumiennej realizacji projektu. Ten sezon rozpoczyna tę przebudowę i na pewno ciekawie będzie się obserwowało, w jakim tempie i z jaką skutecznością będzie ona przebiegała.

3) Za co trzeba cenić trenera Franka Lamparda?

Mówiąc pragmatycznie, to nie można przejść obojętnie obok tego, jak blisko Lampard był wywalczenia awansu do Premier League już w swoim pierwszym roku na ławce trenerskiej, mając do dyspozycji drużynę będącą mieszanką ciekawej młodzieży wypożyczonej z Premier League i weteranów Championship. Jego Derby County grało w wielu meczach nie tylko skuteczny, lecz także efektowny i ofensywny futbol. Anglik nie bał się stawiać na młodzież i nie inaczej jest w Chelsea. Już teraz zaakcentował, jak bardzo wierzy w swoje młode talenty, walcząc o nowe kontrakty dla nich, dając szanse w sparingach i obiecując role w zespole. Oczywiście, że zatrudnienie szkoleniowca z tak małym doświadczeniem to ryzyko. W zaistniałych okolicznościach to po prostu nie mógł być jednak nikt inny. Lampard będzie miał nie tylko duże pole manewru i miejsce na eksperymenty. Co więcej, nie zastaje Chelsea drewnianej, ale zastaje ją z wieloma dobrymi nawykami, których piłkarzy nauczył w poprzednim sezonie Maurizio Sarri. Może to ironiczne, ale w sparingach momentami można było odnieść wrażenie, że piłkarze Lamparda grają tak, jak włoski szkoleniowiec chciał, żeby grali, ale nigdy do końca nie potrafił im tego wpoić. Widać próby gry od tyłu na jeden kontakt i bardzo dobrze wyglądający wysoki pressing. Gorzej jest jak na razie z obroną. Jest bardzo chaotyczna, ale przecież nie od razu Rzym zbudowano. Przed pierwszymi sparingami znaków zapytania na temat zasadności sięgnięcia po Lamparda było mnóstwo. Teraz jest ich już znacznie mniej, choć wciąż zapewne sporo, bo najważniejsze odpowiedzi przyniesie dopiero sezon właściwy.

4) Nadchodzący sezon może popsuć…

Wyczerpanie się efektu nowej miotły. Każda zmiana trenera siłą rzeczy musi działać na drużynę motywująco, bo z nowym szefem przychodzą nowe zasady. Nadzieja na dobry wynik w nowym sezonie płynie głównie z entuzjazmu, jaki szczególnie młodzi piłkarze przejawiają w kontekście pracy z Frankiem Lampardem. Każdy z nich czuje, że ma czystą kartę i że wreszcie pojawia się realna szansa, by zaistnieć. Im dalej jednak w głąb sezonu, tym w drużynie zacznie się klarować wyjściowa jedenastka i rezerwowi będą grali mniej. Kolejnym problemem może okazać się to, jak silna jest nie tylko czołówka, lecz także jej zaplecze. Liverpool i Manchester City z pewnością prędzej czy później znacznie odskoczą i zacznie się walka o miejsca od trzeciego w dół. Każdy rywal Chelsea w walce o czołową czwórkę ostatecznie się wzmocnił, mimo że jeszcze kilka tygodni temu ani Tottenham, ani Arsenal, ani Manchester United nie szalały na rynku. Mało tego, imponują wzmocnienia Evertonu, Leicester City, Wolverhampton czy West Hamu United. Nawet jeśli sforsowanie TOP 6 również w tym sezonie okaże się dla tych ekip zbyt wysokimi progami, to ich siła sprawia, że rozgrywki będą trudniejsze niż kiedykolwiek. Dlatego też bardzo ważne jest, by „nowa” Chelsea dobrze w nie weszła i nie narobiła sobie na starcie tyłów. A łatwo nie będzie. Na dzień dobry trzeba pojechać na Old Trafford i zmierzyć się z Liverpoolem w meczu o Superpuchar Europy. Lampard i spółka od razu zostaną rzuceni na głęboką wodę.

5) Piłkarz sfery marzeń, którego powinien pozyskać klub, to…

Młody, utalentowany i gotowy zostać „dziewiątką” na lata napastnik. Minęło już siedem lat, odkąd z klubu odszedł Didier Drogba, i można się zastanawiać, czy reprezentant WKS został kiedykolwiek zastąpiony. Wielu może powiedzieć: „Halo, przecież Diego Costa!”, ale nawet urodzony w Brazylii Hiszpan nie zagrzał w Chelsea miejsca na dłużej, miewając spadki formy, sprawiając problemy wychowawcze i tak naprawdę od swojego pierwszego sezonu w Anglii szukając powrotu do Madrytu. Chciałoby się wierzyć, że kimś, kto uzdrowi atak „The Blues”, będzie Tammy Abraham, ale to wciąż dość zuchwałe życzenie, bo nawet w przedsezonowych sparingach wychowanek pokazał, że w Premier League nie będzie tak łatwo jak na jej zapleczu. Martwiła jego nieskuteczność i dłuższe fragmenty meczów, w których przepadał. Tak jak na światowym rynku snajperów coraz trudniej o zaufanych zawodników będących w zasięgu, tak nowy napastnik Evertonu Moise Kean wygląda na kogoś, kto jest materiałem na gwiazdę światowego formatu. Można się zastanawiać, czy gdyby nie zakaz transferowy, to czy Chelsea by tego lata o niego nie walczyła. Wyobrażam sobie jednak scenariusz, według którego reprezentant Włoch weźmie Premier League szturmem i za rok zarząd „The Toffees” będzie przebierał w ofertach za niego. Potencjał ma olbrzymi, warunki fizyczne kapitalne, technikę też na świetnym poziomie. Kto wie, czy to nie on będzie przyszłego lata odpowiedzią na problemy londyńczyków w ofensywie. Co więcej, za rok do obsadzenia będzie też na pewno lewa obrona, bo roszady na tej pozycji zaszłyby już tego lata, gdyby można było sprzedać i zastąpić Marcosa Alonso. Świetnym kandydatem wydaje się Ben Chilwell z Leicester City.

Cel zespołu

Zachowanie miejsca w Lidze Mistrzów. Przed Frankiem Lampardem naprawdę niełatwe zadanie, aby kampania 2019/2020 zakończyła się pomyślnie. Główni rywale do obsady pozycji gwarantującej start w elitarnych rozgrywkach, głównie Arsenal i Manchester United, przed inauguracją rozgrywek znajdują się w lepszej sytuacji. Chociażby ze względu na aktywność na rynku transferowym. Faktyczne możliwości Chelsea będą kształtować się wraz z biegiem sezonu. Jest to oczywiście cel możliwy do zrealizowanie, ale ewentualna porażka również znajdzie swoje uzasadnienie.

Ciekawostka

Przystępując do ostatniego, zwycięskiego finału Ligi Europy przeciwko Arsenalowi, Chelsea nie wystawiła w wyjściowym składzie ani jednego zawodnika ze swojego kraju. Był to pierwszy taki przypadek w decydującym meczu europejskiego pucharu od 2010 roku.

Komentarze
Deathknell (gość) - 5 lat temu

Ciekawy artykuł

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze