Po raz pierwszy od trzynastu lat nie tylko FC Barcelona w stolicy Katalonii będzie musiała martwić się o to, jak zoptymalizować formę fizyczną, aby gra co trzy dni nie odbiła się czkawką. Najpierw jednak drugi z barcelońskich klubów musi pomyślnie przejść kwalifikacje. Espanyol ma ambicje, aby na stałe zadomowić się w pucharowej rzeczywistości.
Nie ma się co oszukiwać – ciężko żyje się Espanyolowi. W mieście od zawsze musi uznawać lokalnego rywala, któremu urwanie co jakiś czas derbowych punktów wywołuje radość. Ostatnio ciężko było uznawać go za drużynę, która stanowi o sile hiszpańskiej ligi, raczej był to klub permanentnego środka tabeli. Patrząc na drogę, jaką nie tak dawno przeszło madryckie Atletico na Cornella El Prat, chcą wierzyć, że katalońskie porachunki w końcu nie muszą być z góry skazane na porażkę.
Trzy rzeczy, których spodziewamy się po Espanyolu w nadchodzącym sezonie
1) Rotowanie na początek
Od początku lipca stery Espanyolu przejął David Gallego, pracujący wcześniej w klubie przy drużynach młodzieżowych. Nie wiadomo ile czasu zajmie mu znalezienie optymalnej jedenastki i kto ostatecznie się w niej znajdzie. W pierwszych kilku kolejkach nowego sezonu możemy więc być zmuszeni przyjąć solidną dawkę rotacji, która będzie miała na celu wykrystalizować pierwszy garnitur Espanyolu. Do zespołu dołączyło kilku zawodników z rezerw i Gallego z pewnością będzie chciał ich wypróbować. Przedsezonowe sparingi, a także pierwsze mecze kwalifikacyjne Ligi Europy pozwalają mieć pozytywne odczucia co do formy drużyny i teraz tylko od szkoleniowca zależy, co zrobi z otrzymanym materiałem.
2) Lament po snajperze
Zdobywanie bramek w zeszłym sezonie spoczywało praktycznie w stu procentach na sprowadzonym latem Borsze Iglesiasie. Już zimą z pomocą przyszedł mu zarząd, wypożyczając z Benfiki Lizbona Facundo Ferreyrę. Argentyńczyk potrzebował jednak sporo czasu na aklimatyzację i koniec końców nie okazał się zbyt pomocny w wywalczeniu siódmego miejsca w lidze. Iglasiasa już w Espanyolu nie ma, więc cała uwaga skierowana będzie teraz właśnie na Ferreyrę. Zaznajomiony już z otoczeniem Ferreyra w przedsezonowych meczach więcej niż solidnie. W trzech spotkaniach sparingowych zdobył dwie bramki, do tego dorzucił trzy trafienia w kwalifikacyjnym dwumeczu przeciwko islandzkiemu Stjarnan. Trafił też w pierwszym meczu kolejnej rundy przeciwko Luzern. Jeśli współpraca obu napastników dalej będzie przebiegała tak gładko, kibice Espanyolu mogą być spokojni o siłę rażenia swojego ulubionego zespołu. Taka forma pozwala mieć nadzieję, że Argentyńczyk poradzi sobie z powierzonym mu zadaniem. Ciężko jednak oczekiwać, by brak Iglesiasa w ataku nie odbił się negatywnie na wynikach Papużek.
3) Nerwy do ostatniej kolejki
Niedoświadczony trener będzie musiał rzeźbić dokładnie w tej samej glinie, z którą pracował jego poprzednik. David Gallego z pewnością wspomoże się kilkoma graczami z drużyny rezerw, lecz to nie będzie łatwy sezon dla Espanyolu. Drużynę na pewno złapie zadyszka i wtedy szkoleniowiec będzie musiał się mocno napocić, by utrzymać zespół w walce o europejskie puchary. Jeśli zawczasu nie wypracuje sobie odpowiedniej przewagi, kibice „Papużek” znów będą musieli do ostatniej kolejki drżeć o to, czy będą mogli oglądać swoich ulubieńców nie tylko w weekendowe wieczory.
Transfery
David Gallego starał się raczej minimalizować koszty pozyskiwanych zawodników. Jedynym gotówkowym transferem było sprowadzenie z argentyńskiej ekstraklasy 22-letniego Matiasa Vargasa, za którego wyłożono 10,5 miliona euro. Na papierze największym wzmocnieniem wydaje się być zakontraktowanie Andera Iturraspe z Athleticu Bilbao. Bask ma już wyrobioną markę na hiszpańskich boiskach i może być realnym wzmocnieniem drużyny bijącej się na kilku frontach.
Za darmo pozyskano również z Leganes Andresa Prieto. Ciężko spodziewać się, by był to zawodnik przeznaczony do gry w pierwszym składzie, lecz mający już swoje lata Diego Lopez na pewno pozwoli młodszemu koledze kilka razy stanąć między słupkami.
Łataniem dziury w środku obrony postanowiono zając się na poważnie. Wypożyczono między innymi z Girony Bernardo Espinosę. Podstawowy stoper zespołu, który przed chwilą spadł z ligi, ma więc szansę zawalczyć o swój byt w najwyższej klasie rozgrywkowej. Drugim wzmocnieniem defensywy został Fernando Calero. 23-letni obrońca był w zeszłym sezonie mocnym punktem Realu Valladolid i jednym z najbardziej wyróżniających się obrońców w całej La Liga.
Reszta zawodników pozyskanych przez „Papużki” to gracze dołączeni do pierwszego zespołu z drużyny rezerw. Największe szanse na grę ma Adria Pedrosa. Nominalną pozycją wychowanka Espanyolu jest lewa obrona, lecz w przedsezonowych sparingach zdarzało mu się grać nieco wyżej, a nawet zdobyć bramkę. To tylko potwierdza, że 21-letni zawodnik może być bardzo przydatny w układance trenera Gallego.
No et perdis en directe la presentació de #VargasPerico al nostre canal de Youtube https://t.co/yHiEX7RyT2#RCDE | #Volem | #EspanyoldeBarcelona pic.twitter.com/kWytxtzyqP
— RCD Espanyol de Barcelona (@RCDEspanyol) July 17, 2019
Najwięcej szkody może wyrządzić Espanyolowi wspomniana sprzedać Borjy Iglesiasa do Betisu. Utrata najlepszego snajpera powinna mieć negatywny wpływ na skuteczność drużyny, co w dalszej perspektywie może zamknąć drużynie drzwi do europejskich pucharów w kolejnym sezonie. Do końca okienka pozostało jeszcze trochę czasu, więc można liczyć, że jakiś solidny snajper trafi na Cornella El Prat.
Kolejnym ciosem, po którym Espanyol będzie musiał utrzymać się na dwóch nogach jest utrata na rzecz Atletico Madryt Mario Hermosa. Środkowy obrońca był szefem defensywny „Papużek”, a zdarzała mu się być przydatnym również z przodu. Postanowił jednak zrobić krok naprzód i zdecydował się na przenosiny do Madrytu. Załatanie tej dziury było jednym z najważniejszych zadań nowego sztabu szkoleniowego i czas pokaże, jak ten egzamin zdało klubowe szefostwo.
Pozostali zawodnicy, którzy opuścili Cornella El Prat nie powinni być zbyt długo opłakiwani. Część z nich jak np. Aarón Martin czy Alvaro Vazquez w zostali wykupieni przez kluby, w których przebywali na wypożyczeniu w zeszłym sezonie. Dołączają do nich Óscar Duarte i Hernan Perez, który jednak nie odgrywali w poprzednich rozgrywkach ważnych ról, tak więc klub pożegnał się z nimi bez większych problemów.
https://twitter.com/mariohermoso5/status/1151833001929707520
Gwiazda zespołu
Powinna pojawić się tutaj twarz Borjy Iglesiasa, który jednak zmienił już barwy klubowe. Stawiamy zatem na Marca Rocę. Środkowym pomocnikiem mocno interesuje się Bayern Monachium, lecz Hiszpan na ten moment nadal jest graczem Espanyolu. 22-letni pomocnik był ważnym ogniwem w drużynie Papużek i jeśli nie odejdzie z klubu, jego pozycja będzie tylko rosła. Pokazał się ze świetnej strony na młodzieżowych Mistrzostwach Europy do lat 21, gdzie reprezentacja Hiszpanii sięgnęła po złoty medal.
Llegó el momento. De jugar. De luchar. De competir. De creer. De soñar. Y sobre todo, de ganar. Todos juntos podemos. ¡Vamos equipo @SeFutbol ! #U21EURO pic.twitter.com/Q8a0I0c304
— Marc Roca Junqué (@marcroca21) June 30, 2019
Najbardziej niedoceniany
Łatwo jest rozmawiać o napastnikach i skrzydłowych. Wielu jednak zapomina ile w każdej drużynie znaczy obrona. Tytuł najbardziej niedocenianego gracza Espanyolu składamy na rękawice Diego Lopeza. Galisyjczyk zaczyna trzeci sezon w niebiesko-białych barwach i wciąż nie ma zamiaru schodzić z bramki. Mimo że niebawem skończy 38 lat wciąż wygrywa rywalizację z młodszymi kolegami. W zeszłym sezonie rozegrał wszystkie ligowe mecze, niejednokrotnie ratując punkty drużynie. Doświadczenie zebrane w Realu Madryt sprawia, że nie trzęsą mu się nogi nawet przy najbardziej nerwowych końcówkach meczów. Sezon rozpoczął od rozegrania dwóch pełnych spotkań w Europie i pewnie na tym nie koniec.
Trener
David Gallego jest trenerem Espanyolu od niewiele ponad miesiąca. Wcześniej prowadził młodsze roczniki w barcelońskim klubie. Na ocenę czy drugiej drużynie ze stolicy Katalonii również udało się znaleźć swojego Guardiolę trzeba jeszcze chwilę poczekać. Do tej pory pod wodzą nowego szkoleniowca Espanyol rozegrał dwa meczę o stawkę i oba wygrał, więc pierwsze śliwki tym razem okazały się zjadliwe.
Gallego dopasował się do zespołu, którym zarządza zmieniając swoje ulubione ustawienie 1-4-2-3-1 na klasyczne 1-4-4-2. Z pewnością pod jego rządami będziemy mogli spodziewać się debiutów kilku młodzieńców, których zabierze ze sobą ze szkółki. Już teraz widać, że Adria Pedrosa będzie znaczył w jego drużynie więcej niż mogłoby się wydawać.
Pytania do eksperta
O Espanyolu porozmawialiśmy z dziennikarzem Przeglądu Sportowego, Jakubem Kręcidło
Piłkarz, którego Espanyol powinien sprzedać, to…
Espanyol nie powinien sprzedawać nikogo. Kadra jest dość szeroka i wyrównana, ale jeśli „Papużki” mają rywalizować na trzech frontach to będą potrzebowali każdego zawodnika. Jestem zresztą zdania, że drużynie nie zaszkodziłoby więcej jakości na skrzydłach. David Gallego nieszczególnie korzysta z typowych skrzydłowych, jednak na tej pozycji brakuje opcji.
Dlaczego ten sezon będzie inny niż poprzedni?
Przede wszystkim ze względu na fakt, że Espanyol gra w pucharach. „Papużki” mogą mocno wejść w rozgrywki, bo w dniu startu sezonu od ponad miesiąca będą w rytmie meczowym, czego nie można powiedzieć o którymkolwiek z rywali – granie o stawkę w el. LE to coś zupełnie innego niż International Champions Cup. Pozostaje pytanie, jak w dalszej części sezonu trenerowi uda się pogodzić grę w lidze z pucharami i czy będzie umiał odpowiednio rotować składem, z czym przed rokiem problemy mieli szkoleniowcy Sevilli. W przypadku barcelończyków nie zdziwiłaby mnie powtórka z poprzedniego sezonu Andaluzyjczyków – mocny start, zjazd i względny powrót do formy pod koniec rozgrywek.
Co może popsuć nadchodzący sezon?
Puchary, narastające zmęczenie i większe oczekiwania. Espanyol ma ciekawy skład, ale nie jest na tyle mocny, by można było uważać go za pewniaka do pucharów, tym bardziej, że w grupie pościgowej ciekawe transfery zrobił np. Real Sociedad, a nie można zapominać o Betisie lub Villarrealu.
Za co można cenić Davida Gallego?
Na to pytanie na razie trudno odpowiedzieć. Gallego pierwszy zespół prowadził ledwie w kilku meczach i nie zdążył się wykazać niczym szczególnym. Na pewno jest człowiekiem w pełni oddanym Espanyolowi. To jego wielki kibic i bez wątpienia będzie mu zależało na rozwoju ekipy. O jego stylu będzie można wypowiedzieć się dopiero po kilku tygodniach sezonu.
Piłkarz sfery marzeń, który pasowałby do „Los Periquitos” to?
Szkoda, że nie włączyli się do walki o Romelu Lukaku – ze swoimi warunkami i stylem gry przypominającym czołg idealnie pasowałby do roli następcy Borjy Iglesiasa.
Cele
Nie ma się co oszukiwać. Awans do europejskich pucharów to cel Espanyolu zarówno w lidze, jak i w…europejskich pucharach. Klub na pewno będzie chciał zajść jak najdalej w Lidze Europy, ale nie może zapominać o tym, że najważniejszymi rozgrywkami wciąż pozostają te ligowe. To maraton a nie sprint powinien być priorytetem dla „Papużek”. Miejsca 4-7 są w zasięgu zespołu i jeśli dobrze wejdą w sezon, później może być już tylko łatwiej.
Ciekawostka
Koszulkę z numerem 4 w historii klubu nosiło jedynie sześciu zawodników. Pierwszy raz trykot z tym numerem przywdział dopiero w 1996 roku Sebastian Herrera. Dziś należy on do Victora Sancheza.
Podstawowa jedenastka
Wyjściowy skład ostatecznie nie powinien za bardzo różnić się od tego, który oglądaliśmy w zeszłym sezonie. Bramki wciąż będzie strzec wiecznie młody Diego Lopez, wspierany przez czwórkę obrońców. Najważniejszą zmianą jest brak Mario Hermoso, za którego wskoczyć powinien wypożyczony z Girony Bernardo Espinosa. Na lewej obronie kosztem Didaca miejsce może zająć Adria Pedrosa przebojem wchodzącym do dorosłej drużyny „Los Periquitos”.
Przed formacją obronną swoje królestwo ma stworzyć Ander Iturraspe. Były gracz Athleticu będzie miał za zadanie zabezpieczyć środkowy obszar boiska. Do pomocy zostaną przypisani mu Sergi Darder i Marc Roca, po którym można spodziewać się naprawdę dobrego sezonu. O pomocnika bardzo mocno zabiega Bayern Monachium, lecz wciąż nie wiadomo, czy Hiszpan zdecyduje się na przeprowadzkę. W odwodzie zostają Esteban Granero i Victor Sanchez, który na brak minut z pewnością nie będą mogli narzekać.
Strzelaniem bramek ma się zająć głównie Facund Ferreyra. Wypożyczony z Benfiki napastnik będzie miał do pomocy nie tylko Melendo, ale sprowadzonego latem Matiasa Vargasa. W razie potrzeby z ławki mogą wejść Wu Lei oraz Matias Vargas, a nawet Piatti bądź Javi Puado. O braku różnorodności w ataku Gallego raczej nie będzie marudził na konferencjach prasowych.