Po ponad pięciu latach Widzew Łódź wrócił na zaplecze polskiej ekstraklasy. Nie jest to jednak powrót w wyśnionym stylu, a w oparach absurdu i skandalu, który wydarzył się tuż po ostatnim gwizdku sędziego w ostatnim meczu minionego sezonu. Łodzianie ostatecznie zrealizowali postawiony sobie cel, ale styl, w jakim to zrobili, był żenująco słaby. Nie może więc dziwić fakt, że po raz kolejny na al. Piłsudskiego 138 doszło do rewolucji – zgodnie z tradycją. Czy tym razem uda się przejść przez te rozgrywki bez kompromitacji i wstydu? Jakie są mocne i słabe strony Widzewa? Kto będzie kluczowym graczem w kadrze Dobiego? Odpowiedzi znajdziecie w naszym skarbie kibica.
Od momentu reaktywacji klubu z czerwono-biało-czerwonej strony Łodzi (2015) rok w rok dochodzi w nim do sporych zmian w kadrze. Trenersko-piłkarska karuzela kręci się w najlepsze i nie może się zatrzymać. To okienko nie było wyjątkiem. Mimo że udało się Widzewowi awansować i tym samym wydostać z przeklętej drugiej ligi, to lato w Łodzi jest niezwykle gorące.
Z ekipą pożegnał się Marcin Kaczmarek. Specjalista od awansów koniec końców wprowadził łódzką drużynę do Fortuna 1. Ligi, ale styl i słabe przygotowanie po restarcie ligi po pandemii rzuciły ogromny cień, który przesłonił to, jak pod jego wodzą prezentowali się piłkarze w pierwszej rundzie poprzedniego sezonu. Sympatycy, działacze oraz zawodnicy byli chyba zmęczeni Kaczmarkiem, który dobrze zaczął, ale źle skończył. Brak zaufania do jego osoby przekreślił ostatecznie jego szanse na pozostanie w Łodzi i powalczenie z „Czerwono-biało-czerwonymi” o awans do PKO BP Ekstraklasy.
Nowym szkoleniowcem przy Piłsudskiego został Enkeleid Dobi – 45-letni Albańczyk, który przez ostatnie trzy i pół roku zasiadał na ławce trenerskiej Górnika Polkowice, z którym awansował do drugiej ligi. Preferuje ofensywny styl gry, a swoim podopiecznym nakazuje angażować się w każdy mecz i w każdą jego sekundę. Jaki dokładnie jest, przeczytacie tutaj.
Widzew Łódź – przygotowania do sezonu
Przez pandemię koronawirusa piłkarski kalendarz skurczył się do granic możliwości. Kluby, trenerzy, piłkarze nie mają zbyt wiele czasu na przygotowanie się do nadchodzących rozgrywek. Jeśli chodzi o łodzian, to do treningów wrócili oni już 3 sierpnia. Wtedy też pierwsze zajęcia z drużyną przeprowadził Dobi, który musiał szybko przekazać piłkarzom swoją wizję gry. Drużyna Widzewa w premierowym mikrocyklu pod okiem albańskiego szkoleniowca trenowała w ośrodku szkoleniowym w parku 3 Maja.
Po rozegraniu kilku sparingów oraz meczu w 1/32 Totolotek Puchar Polski – o czym napisaliśmy poniżej – łodzianie wybrali się na kilkudniowy wyjazd do Opalenicy, gdzie w jednej z najlepiej przygotowanych baz piłkarskich w Polsce szlifowali formę do zbliżającego się wielkimi krokami początku pierwszoligowego sezonu i spotkania z Radomiakiem.
Tego lata Widzew rozegrał dwa sparingi, a także jedno oficjalne spotkanie. Wszystkie trzy mecze zakończyły się zwycięstwami podopiecznych Dobiego. Pierwszym sparingpartnerem po letniej przerwie była Pogoń Grodzisk Mazowiecki (chociaż pierwotnie miał być to KKS Kalisz, który na kilka dni przed starciem zrezygnował). Zespół z Łodzi nie miał najmniejszego problemu i rozbił trzecioligowego rywala aż 9:1. Różnica klas była zbyt duża. Kilka dni później widzewiacy zmierzyli się w 1/32 PP z Unią Skierniewice – triumfatorem PP na szczeblu regionalnym. Tym razem również nie mieli żadnych problemów. Widzew szybko ustawił sobie losy tego meczu, po niespełna 40 minutach gry było bowiem 3:0. W drugiej połowie łodzianie kontrowali przebieg meczu, a w samej końcówce – 81. minucie – wynik ustalił Krystian Nowak, który wreszcie wyleczył kontuzję.
Pierwszy dzień w Opalenicy za nami!🔥
Nowi zawodnicy umieli się "wkupić"😉, więc pora wracać do ciężkiej pracy!💪#Opalenica pic.twitter.com/AmVmVhrKr6— Widzew Łódź (@RTS_Widzew_Lodz) August 21, 2020
Na koniec kilkudniowego pobytu w Opalenicy przyszedł czas na rywalizację z GKS-em Tychy. Na stadionie w Grodzisku Wielkopolskim ponownie tego lata okazali się lepsi zawodnicy Widzewa. Spotkanie zakończyło się wynikiem 3:1, a bramki dla łodzian zdobywali Robak, Fundambu oraz Czubak. Natomiast gola honorowego dla ekipy z Tychów strzelił Kasprzyk.
Koniec dzisiejszego sparingu, wygrywamy z GKS-em Tychy 3:1! ⚽️🔥#WIDGKS pic.twitter.com/jeF0yL3XfH
— Widzew Łódź (@RTS_Widzew_Lodz) August 22, 2020
Transfery
Dzieje się. Tego lata w szatni Widzewa otworzono okna i postanowiono konkretnie wywietrzyć. Prezes Pajączek zaczęła od trenera Kaczmarka, zastępując go Dobim, ale to już wiecie. Jeśli chodzi o piłkarzy, to z kibicami z al. Piłsudskiego pożegnali się Hubert Wołąkiewcz, który na dobrą sprawę nic nie wniósł do łódzkiej drużyny (no może poza destabilizacją gry w obronie), Łukasz Turzyniecki, Christopher Mandiangu – jeździec bez głowy, który nadawał się jedynie na dżokera – a także Kornel Kordas. Ten boczny obrońca u Kaczmarka grał od początku do końca. Był zdecydowanie wyborem numer jeden. Należy jednak pamiętać, że był on tylko wypożyczony i wraz z końcem sezonu powrócił do Korony Kielce, która boryka się ze swoimi problemami i potrzebuje piłkarzy.
Ponadto z klubem pożegnali się Patryk Wolański – widzewiak z krwi i kości, któremu bycie tylko rezerwowym nie odpowiada. Jednak w tej chwili Wojciech Pawłowski jest o półkę wyżej. Włodarze Widzewa nie zdecydowali się przedłużyć z nim wygasającego kontraktu. Ambitny, waleczny i z charakterem. Myślę, że jeszcze kiedyś zobaczymy go między słupkami łódzkiego klubu.
Niedawno z łódzkiej szatni odeszli Rafał Wolsztyński oraz Adam Radwański. Ten pierwszy przeniósł się do Gdyni, gdzie od kilku miesięcy właścicielem jest jego menadżer – Jarosław Kołakowski. Drugi zaś przeszedł do Bruk-Betu Termaliki Nieciecza. 22-letni pomocnik był jednym z podstawowych zawodników Widzewa w minionej kampanii, jednak sytuacja, która miała miejsce po ostatnim gwizdku w starciu ze Zniczem Pruszków (piłkarz został trafiony w nos przez jednego z kibiców, którzy wbiegli na murawę), sprawiła, że odejście „Radwana” było tylko kwestią czasu. Mówiło się o tym od kilku tygodni, aż wreszcie wszystko doszło do skutku. W Niecieczy na pewno będzie miał jak u Pana Boga za piecem. Bez presji, bez kibiców i bez strachu.
Rafał, dziękujemy i życzymy powodzenia w nowym klubie!
Więcej:https://t.co/cjrHb39OHX pic.twitter.com/Mo3SgUKDRU
— Widzew Łódź (@RTS_Widzew_Lodz) August 20, 2020
Adam, dziękujemy i życzymy powodzenia w dalszej karierze! pic.twitter.com/SV86TPK8MW
— Widzew Łódź (@RTS_Widzew_Lodz) August 21, 2020
Natomiast jeśli chodzi o ruchy transferowe do klubu, tym, co warto podkreślić na początku, jest powrót Mateusza Michalskiego. Skrzydłowy, który przed rokiem zamienił Łódź na Radom, wraca do miejsca, w którym czuł się jak ryba w wodzie. To w „Sercu Łodzi” spędził najlepsze lata swojej dotychczasowej kariery i to właśnie tu spróbuje się odbudować. Chociaż był on podstawowym piłkarzem Radomiaka, to można odnieść wrażenie, że nie pokazał on tam nawet 50% możliwości, jakie posiada.
Dobi postanowił ściągnąć zawodnika, którego dobrze zna z pracy w poprzednim klubie. Postawił więc na 22-letniego Patryka Muchę. Nie jest to może niezwykle skuteczny pomocnik, ale potrafi on regulować tempo gry swojej drużyny i sporo widzi na boisku. Ponadto do Łodzi zawitali 27-letni Dominik Kun i 20-letni Petar Mikulić – obrońca, który do Polski przeniósł się z rezerw Dinama Zagrzeb. Jest wychowankiem Hajduka Split, który kilka lat temu grał w juniorskich reprezentacjach Chorwacji.
Mamy to!💪🖊️
Oczekiwanie się opłaciło. Petar Mikulić wsiadł dziś do autokaru, jako zawodnik Widzewa.🇦🇹 #WitamywKlubie!Czytaj więcej:
➡️https://t.co/ykWJwmxtJS pic.twitter.com/tkSGDmTvsP— Widzew Łódź (@RTS_Widzew_Lodz) August 20, 2020
Warto podkreślić, że włodarze „Czerwono-biało-czerwonych” ściągnęli jeszcze rówieśnika Mikulicia – Karola Czubaka. Napastnik był objawieniem poprzedniego sezonu drugiej ligi. Wyskoczył jak filip z konopi. W 31 ligowych meczach zdobył aż 18 goli. Ciekawe, czy większa presja zmotywuje go do jeszcze lepszego wyniku, czy wręcz przeciwnie, zaszkodzi?
Od nowej kampanii piłkarzem Widzewa będzie „kot z Kongo” – Merveille Fundambu. Kongijski skrzydłowy już od dłuższego czasu testowany był przez łódzką ekipę. W pierwszym sparingu pokazał się z genialnej strony. Gol i trzy asysty. W starciu z GKS-em Tych dołożył kolejne trafienie. Jest szybki, zwinny, posiada bardzo dobrą technikę użytkową, a co najważniejsze, nie jest tak chaotyczny jak Mandiangu. To zdecydowanie dobry ruch ze strony Widzewa. Może być z niego dużo pożytku.
Merveille, witamy w Sercu Łodzi! 🇦🇹💪
Więcej:https://t.co/SAGhp1D9Ld pic.twitter.com/pHULSxQJfN
— Widzew Łódź (@RTS_Widzew_Lodz) August 21, 2020
Atut
Hmm… jako atut chciałoby się wskazać mocną ofensywę, twardą obronę, charyzmatycznego trenera czy też grę przed własną publicznością. W przypadku Widzewa jednak trudno jest wskazać jeden konkretny atut, wszystko jest bowiem jedną wielką niewiadomą. Liczne roszady w kadrze i zmiana na ławce trenerskiej spowodowały, że trudno jest nam na cokolwiek postawić. Wydaje się, że chyba najmocniejszym atutem w nadchodzących rozgrywkach będą kibice i mecze domowe. Mimo ostatniego wybryku, który miał miejsce przy al. Piłsudskiego 138, to paradoksalnie fani będą najmocniejszą stroną Widzewa. Pytanie tylko, czy piłkarze wreszcie to wykorzystają i stworzą ze swojego obiektu prawdziwą twierdzę nie do zdobycia. Ale to temat na inną dyskusję.
Niewiadoma
Pytań jest wiele, a niewiadomych jeszcze więcej. Chyba najbardziej kibiców „Czerwono-biało-czerwonych” może zastanawiać to, jak sprawdzą się nowo pozyskani zawodnicy. Czy z marszu zaadaptują się w Łodzi? Czy poradzą sobie z presją? Czy z miejsca staną się kluczowymi kartami w talii Dobiego? Widzew od kilku już lat na papierze wygląda bardzo solidnie – skład ma na pewno na grę w ekstraklasie – ale rzeczywistość weryfikuje to w sposób brutalny.
Trzy rzeczy, które wydarzą się w tym sezonie
1) Marcin Robak zdobędzie minimum 15 goli
Marcin Robak jest jak wino. Im starszy, tym lepszy. Dla tego napastnika seryjne zdobywanie goli zaczęło się dopiero po trzydziestce. Za kilka miesięcy skończy 38 lat, ale zupełnie po nim tego nie widać. Jego ogromne doświadczenie i zaangażowanie w grę Widzewa są nieocenione. Prawdziwy lider, kapitan, który ma zmysł do znajdowania się w odpowiednim miejscu i czasie. Spokojnie zdobędzie 15 ligowych trafień, które mogą dać jego drużynie awans do PKO BP Ekstraklasy.
2) Widzew zdobędzie ponad 60 bramek
Patrząc na potencjał w ofensywnych formacjach, jakim dysponuje Enkeleid Dobi, oraz znając styl, jaki on preferuje, śmiało można założyć, że widzewiacy złamią barierę 60 goli w sezonie ligowym. Robak, Kita, Czubak, Fundambu i Michalski – większość, jeśli nie wszystkie pierwszoligowe ekipy chciałyby mieć taki napad. To musi się udać.
3) Widzew z awansem
Od momentu reaktywacji w Łodzi przed każdym kolejnym sezonem stawia się jeden cel – awans. Krok po kroku, a w zasadzie awans po awansie, do piłkarskiej elity w Polsce. Jak pokazała nam historia, różnie z tym bywało, ale wydaje się, że ta kampania będzie spokojniejsza od tych dwóch poprzednich. Widzew wreszcie wydostał się z drugoligowego szamba – rzecz jasna przy sporej pomocy GKS-u Katowice – i teraz presja samego awansu nie będzie tak duża, jak to miało miejsce ostatnio. To z kolei może tylko pomóc piłkarzom w awansie o jeszcze jeden szczebel w hierarchii. Mimo letniej rewolucji widzewiacy są faworytami, aby w przyszłym roku zagrać w najwyższej klasie rozgrywkowej. Muszą tylko uważać, żeby po raz kolejny nie zostać papierowym tygrysem.
Ciekawostka
Enkeleid Dobi jest pierwszym zagranicznym trenerem Widzewa od 2003 roku. Wówczas pracę jako szkoleniowiec łódzkiego zespołu zakończył Petr Nemec, który jeszcze nie tak dawno prowadził Wartę Poznań. Od 1948 roku natomiast jest to dopiero czwarty obcokrajowiec na ławce trenerskiej „Czerwono-biało-czerwonych”.