Sobota dla fanów piki nożnej upłynęła pod znakiem finału Ligi Mistrzów. Ten niestety nie dostarczył kibicom niezapomnianych emocji oraz wrażeń. Na szczęście już dzień później na murawę wybiegli młodzieżowcy. W niedzielę odbyły się pierwsze mecze 1/8 finału, a jednym z nich było spotkanie Polaków z Włochami.
Niestety to nie naszych rodaków, ale Włochów będzie nam dane obejrzeć w ćwierćfinale. Nieskuteczna drużyna Jacka Magiery znów nie zdołała strzelić bramki i ostatecznie przegrała 0:1. Dla Polaków oznacza to oczywiście koniec mundialowych zmagań. Skupmy się jednak na spotkaniu rozgrywanym w Łodzi. Tam ekipa Nowej Zelandii walczyła o historyczny awans przeciwko reprezentacji Kolumbii. Do rozstrzygnięcia tego spotkania potrzebna była dogrywka oraz rzuty karne i kiedy wydawało się, że to gracze z Oceanii świętować będą pierwszy w historii awans do ćwierćfinału mistrzostw, stało się coś nieoczekiwanego.
Polacy żegnają się z turniejem
Na początek warto wspomnieć o tym, jak sytuacja wyglądała na boisku. A rzec trzeba, że bardzo przeciętnie – oprócz niewielkiej przewagi na początku spotkania Polacy całkowicie nie istnieli. Włosi byli chyba nieco zaskoczeni tym, że Polacy w ogóle radzą sobie z konstruowaniem akcji i oddawaniem celnych strzałów na bramkę. Koniec końców przeciwnicy szybko zaczęli nas traktować na poważnie i przejęli inicjatywę.
Dla naszych był to wyjątkowo pechowy mecz. Jeszcze przed końcem pierwszej połowy po przypadkowym zagraniu ręką sędzia Jesus Gil Manzano, który na co dzień prowadzi spotkania hiszpańskiej La Liga, podyktował rzut karny dla Włochów. Na bramkę, sprytnym uderzeniem podcinką, karnego zamienił Andrea Pinamonti. W drugiej części spotkania Polacy za wszelką cenę starali się wyrównać, lecz w bramce Italii świetnie spisywał się bramkarz Milanu Alessandro Plizzari.
https://twitter.com/BZabecki/status/1135235413172523009
– Piłkarze i ja jesteśmy bardzo rozczarowani, ale to było fantastyczne doświadczenie, i dla mnie, i dla nich. Spędziliśmy razem dużo czasu, wiele się nauczyliśmy. Życie na tej porażce się nie kończy – mówi Jacek Magiera.
Polacy, nie licząc meczu przeciwko Tahiti, nie zdołali strzelić ani jednej bramki. Możemy więc śmiało powiedzieć, że wyjście z grupy to i tak sukces naszej reprezentacji. W niedzielę Włosi oddali tylko jeden celny strzał – z jedenastego metra. Strzał na wagę ćwierćfinału. Bo nie wygrywa ten, kto więcej razy uderza, lecz ten, kto więcej razy trafia.
Szalone spotkanie w Łodzi
Cóż to był za mecz! W Łodzi Nowozelandczycy zmierzyli się z reprezentacją Kolumbii. Z jednej strony gracze, którzy po raz pierwszy w historii mają realne szanse na ćwierćfinał. Z drugiej – drużyna typowana do zajęcia wysokiego miejsca bądź nawet zwycięstwa w turnieju. Nie dziwi więc fakt, że to spotkanie dostarczyło nam naprawdę wielu emocji mimo skromnego wyniku.
W 11. minucie Kolumbijczycy objęli prowadzenie, a fantastycznym zagraniem popisał się Ivan Angulo, gracz Palmeiras. Angulo jest co prawda zawodnikiem tylko młodzieżowej drużyny brazylijskiego klubu, lecz sporo mówi się o podpisaniu nowego kontraktu i przesunięciu zawodnika do pierwszego zespołu. Plany Palmeiras wobec Ivana są jasne – ma to być zawodnik, który zostanie w klubie przez wiele, wiele lat. Jednak do gry o Kolumbijczyka dołączyły europejskie potęgi, takie jak chociażby Manchester City, więc zatrzymanie Angulo w Brazylii może okazać się niemożliwe.
Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 1:1, co oznaczało dogrywkę. Bohaterem graczy z Oceanii mógł zostać Michael Woud. W drugiej połowie popisał się kilkoma wspaniałymi interwencjami. W ciągu kolejnych 30 minut gry bramkarze obu drużyn mogli popisać się swoimi umiejętnościami. Ostatecznie to wspomniany Woud popisał się kluczową interwencją w samej końcówce dogrywki i na serię rzutów karnych wychodził niezwykle pewny siebie.
Pierwszy konkurs rzutów karnych w #SerceŁodzi ! Mega wieczór na głównej arenie #U20WC 😍 pic.twitter.com/FniAp2pXEx
— Widzew Łódź (@RTS_Widzew_Lodz) June 2, 2019
Co było widać od samego początku. Serię rzutów karnych rozpoczęli Kolumbijczycy. Woud zdołał obronić pierwszy strzał. A potem drugi. A potem trzeci. Niestety, podczas trzeciej serii nie pozostawił on nogi na linii bramkowej, co wedle nowych przepisów jest zakazane. Bramkarz ukarany został żółtą kartką, a Andres Perea drugi raz się nie pomylił. Od tego momentu Michael bronił bardzo zachowawczo, stracił pewność siebie, obawiając się kolejnej żółtej kartki.
W tym momencie Nowa Zelandia miała jeszcze przewagę nad rywalami. Wystarczyło, by wszyscy pozostali zawodnicy „All Whites” pokonali bramkarza Kolumbii. Gianni Stensness pomylił jednak piłkę nożną z rugby i wykopał piłkę wysoko ponad poprzeczką, tym samym wyrównując pojedynek. Ostatecznie Kolumbijczycy zwyciężyli 5:4 i to oni zagrają w ćwierćfinale.
Rozkład poniedziałku
-
Urugwaj – Ekwador (17.30, Arena Lublin)
Już w poniedziałek odbędą się kolejne mecze 1/8 finału. Rozpoczniemy spotkaniem pomiędzy Urugwajem, który do tej pory wygrał wszystkie mecze na mistrzostwach, a Ekwadorem. Mistrz Ameryki Południowej zajął w swojej grupie zaledwie trzecie miejsce i jest wielkim rozczarowaniem turnieju. Choć wcześniej typowany był jako pretendent do zwycięstwa, to zdecydowanie drużyna Urugwaju będzie faworytem tego starcia.
Co ciekawe, strefę CONMEBOL reprezentują na mundialu cztery zespoły, wszystkie z nich awansowały do fazy pucharowej mistrzostw. Jedna z nich będzie musiała pożegnać się z turniejem, ale wciąż możliwe jest, że do ćwierćfinału dostaną się trzy ekipy z Ameryki Południowej.
-
Ukraina – Panama (17.30, Stadion Miejski Tychy)
Drugim poniedziałkowym meczem będzie rywalizacja między Ukrainą a Panamą. Półfinaliści mistrzostw Europy do lat 19 zajęli pierwsze miejsce w swojej grupie i wydaje się, że formalnością jest ich występ w ćwierćfinale mistrzostw. Panamczycy pierwszy raz w historii awansowali do fazy pucharowej mistrzostw. Awans zapewnili sobie kosztem Portugalczyków, co okazało się pierwszą dużą sensacją turnieju.
-
Senegal – Nigeria (20.30, Stadion Widzewa Łódź)
Ostatnim meczem dzisiejszego dnia będzie kolejny bratobójczy pojedynek. O 20.30 naprzeciwko siebie staną Nigeryjczycy oraz Senegalczycy. Nigeria zapewniła sobie awans z trzeciego miejsca w grupie, wygrywając tylko ze słabym Katarem. Zdecydowanym faworytem jest drużyna Senegalu, zwycięzca „polskiej” grupy oraz jedyna drużyna, która na mistrzostwach nie straciła do tej pory ani jednej bramki. Mecz odbędzie się w Łodzi, na niezwykle przyjaznym dla zawodników obiekcie.