Siema, Polsko: „Biało-czerwoni” na piątkę, Senegal liderem grupy A


Podsumowujemy najważniejsze wydarzenia kolejnego dnia młodzieżowych mistrzostw w Polsce

27 maja 2019 Siema, Polsko: „Biało-czerwoni” na piątkę, Senegal liderem grupy A
Krzysztof Dzierżawa / PressFocus

Po nieudanej inauguracji młodzieżowych MŚ reprezentacja Polski znalazła się w niezbyt komfortowym położeniu. W drugiej kolejce mecz z Tahiti należało po prostu wygrać. I to w dobrym stylu. Zaskoczenia nie było i podopieczni Jacka Magiery stanęli na wysokości zadania. Z naszej perspektywy to najważniejszy aspekt minionego dnia podczas mundialu do lat 20. O tym, co działo się w niedzielę na polskich arenach, w naszym codziennym podsumowaniu wydarzeń z poprzedniej doby.


Udostępnij na Udostępnij na

Kibice zgromadzeni na obiektach w Gdyni, Lublinie, Bydgoszczy i Łodzi ujrzeli łącznie jedenaście goli. Najwięcej z nich padło łupem „Biało-czerwonych”, co oczywiście nie może dziwić, biorąc pod uwagę możliwości naszego ostatniego rywala.

Piłka nadal w grze

To było łatwe i przyjemne zwycięstwo polskiego zespołu. Po porażce z Kolumbią na starcie mistrzostw trudno było o optymizm. Podczas czwartkowej rywalizacji w naszej drużynie nie funkcjonowało nic. Młodzieżowy zespół prowadzony prze Magierę ani razu nie potrafił stworzyć zagrożenia pod kolumbijską bramką.

W niedzielę innego scenariusza niż rehabilitacja za porażkę w pierwszej kolejce fazy grupowej nie brano pod uwagę. Ograniczone zdolności Tahitańczyków jasno wskazywały, jakiego rezultatu należy się spodziewać. Bramki Bednarczyka, Zylli, Benedyczaka oraz dwa trafienia Steczyka rozwiały wszelkie wątpliwości. Sympatyczni młodzi przybysze z Oceanii okazali się tłem dla Polaków.

Piłka wciąż pozostaje w grze. Awans Polski do kolejnej fazy turnieju wciąż pozostaje otwartą sprawą. Warunek jest tylko jeden. Należy rozprawić się z drużyną z Senegalu. Oczywiście chcąc liczyć jedynie na siebie, a nie na dar od losu w postaci odpowiednio wysokiego miejsca wśród drużyn zajmujących trzecie miejsca w swoich grupach. Z niecierpliwością wyczekujemy środowego meczu.

Rzut karny razy dwa

Zanim do walki na stadionie Widzewa Łódź przystąpili Polacy, poznaliśmy lidera naszej grupy. Bezpośredni bój o lokatę numer jeden stoczyły reprezentacji Senegalu i Kolumbii, z którego zwycięsko wyszła z niego ekipa z Czarnego Lądu. Senegalczycy pod każdym względem przewyższali swojego przeciwnika.

Pierwsze istotne dla wyniku zdarzenie miało miejsce w 33. minucie. Kolumbijczyk Anderson Arroyo Cordoba naruszył boiskowe przepisy we własnym polu karnym i po wideoweryfikacji sędzia Michael Olivier wskazał na rzut karny. „Jedenastkę” pewnie wyegzekwował Ibrahima Niane i zapewnił swoje drużynie prowadzenie.

Afrykańczycy nie mieli większych problemów z panowaniem nad sytuacją na boisku. Już do przerwy mogli prowadzić dwoma bramkami, lecz uderzenie z rzutu wolnego z 39. minuty wybronił bramkarz reprezentacji Kolumbii. Koniec końców Senegal potwierdził swoją wyższość nad przeciwnikiem. Aby tego dokonać, potrzebował kolejnej „jedenastki”. Szansę na kolejnego gola z rzutu karnego sprezentował im Andres Reyes. Na listę strzelców tym razem wpisał się Dion Lopy. Senegal w dość łatwy sposób pokazał, że to właśnie ta reprezentacja najbardziej zasługuje na zajęcie pierwszej lokaty w grupie A.

Meksykańska marność

Młodzieżowy światowy czempionat rozgrywany na polskich boiskach zupełnie nie układa się po myśli reprezentacji Meksyku. Ekipa z Ameryki Północnej po drugiej porażce, tym razem z Japonią, znalazła się w bardzo niekomfortowej sytuacji. Z zerowym dorobkiem punktowym zamyka ona grupę B i już niedługo czeka ją mecz o wszystko. Potencjalne zwycięstwo może dać Meksykowi trzecie miejsce, co oczywiście wcale nie musi oznaczać awansu do fazy pucharowej.

Można było przypuszczać, że Meksykanie od samego początku ruszą do przodu w poszukiwaniu bramki otwierającej wynik spotkania. I byli bardzo blisko wdrożenia swojego planu w życie, lecz strzał Jose Maciasa został ostatecznie zablokowany przez jednego z obrońców drużyny przeciwnej. Niewykorzystana sytuacja zemściła się na nich bardzo boleśnie i w 21. minucie na stadionie w Gdyni cieszyć się mogli Azjaci. Futbolówkę do bramki przeciwnika posłał Taisei Miyashiro i od tego momentu to Japonia zyskała kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami, a w pierwszej połowie zdołała jeszcze raz pokonać meksykańskiego golkipera, lecz arbiter zasygnalizował pozycję spaloną.

Po zmianie stron Japończycy dokonali tego już zgodnie z przepisami. A nawet dwukrotnie, co tylko potwierdziło ich zdecydowanie lepszą dyspozycję w porównaniu z meksykańską drużyną. Wynik na 2:0 podwyższył Kyosuke Tagawa, a następnie swoje drugie trafienie dołożył Miyashiro. Bez wątpienia przy nieco większej skuteczności Japończyków końcowy rezultat mógł być jeszcze bardziej bolesny dla „El Tri”.

Klątwa „jedenastek” Ekwadoru

Na chwilę Japonia stała się liderem swojej grupy. Mogła na dłużej, gdyby nie… klątwa rzutów karnych młodych Ekwadorczyków. W pierwszej połowie meczu Ekwador – Włochy szansy z jedenastu metrów nie wykorzystał Leonardo Campana, którego strzał obronił bramkarz włoskiej młodzieżówki. To drugi rzut karny zmarnowany przez ekwadorskich piłkarzy na tym turnieju, w poprzednim meczu zremisowanym z Japonią swojej szansy nie wykorzystał bowiem Jordan Rezabala.

Ekwador przyjechał do Polski jako obecny mistrz Ameryki Południowej do lat dwudziestu. Nie chcę ujmować niczego tej drużynie, gdyż przeciwko Włochom zaprezentowała się korzystnie, ale jej sukces na własnym kontynencie wynikał przede wszystkim ze słabości młodych ekip z Argentyny i Brazylii. Mistrzowie własnego, latynoskiego podwórka na polskiej ziemi znaleźli się obecnie pod ścianą. Po dwóch kolejkach mają na swoim koncie zaledwie jeden punkt i niewykluczone, że lada chwila będą zmuszeni do pakowania bagaży.

https://twitter.com/BZabecki/status/1132706840867942403

A Włosi? Skromne 1:0 zapewniło im co najmniej drugie miejsce w grupie. Sam styl nie może jednak nikogo zachwycać. Wystarczy napisać, że wczorajsze zwycięstwo nad Ekwadorem zapewnił im jeden jedyny celny strzał na bramkę przeciwnika w wykonaniu Andrei Pinamontiego. Więcej nie trzeba dodawać.

Co nas czeka w poniedziałek?

Drugą serię gier rozegrają ekipy znajdujące się w grupach C i D. Dzisiejsze zmagania odbędą się o dwóch porach: o godzinie 18:00 oraz 20:30. Na początek Honduras zmierzy się z Urugwajem oraz Katar z Ukrainą, natomiast wieczorem Norwegia podejmie Nową Zelandię, a USA Nigerię. Mecze zostaną rozegrane na stadionach w Lublinie, Tychach, Łodzi oraz Bielsku-Białej.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze