Plany awansu zamienione w lekki kryzys. Trzy ostatnie mecze – dwie porażki i remis. 21 punktów straty do liderującego Neuchatel Xamax… Servette FC rozczarowuje swoją postawą, a głośno mówi o tym prezydent klubu, któremu nie podoba się postawa zawodników. W takich okolicznościach drużyna z Genewy przystępowała do meczu na szczycie z trzecim w ligowej tabeli FC Schaffhausen.
IV i ostatnia runda szwajcarskiej Challenge League rozpoczęła się dla Servette FC tak jak końcówka trzeciej, czyli kiepsko. Zupełnie inaczej miał kończyć się piłkarski sezon w Genewie, w której wszyscy liczyli na radosny happy end i awans do Super League. Niestety dla kibiców „Les Grenats” takie rozwiązania zdarzają się tylko w bajkach.
Zespól prowadzony obecnie przez niedawnego asystenta byłego już pierwszego szkoleniowca – Meho Kodro – Bojana Dimicia spisuje się bardzo słabo. Strata do liderującej i pewnie zmierzającej po awans drużyny z Neuchatel urosła aż do 21 punktów, choć jeszcze nie tak dawno wszystko wydawało się do nadrobienia.
Servette powtórzyło błędy minionego sezonu, grając bardzo nierówno, nie potrafiąc odwracać losów łatwych pojedynków na własną stronę, a przez to systematycznie oddalało się od wyznaczonego celu – pierwszego, i jedynego, miejsca dającego promocję. „Granatowi” przez swoją indolencję zostali lata świetlne za uciekającym im przeciwnikiem.
Mecz z FC Schaffhausen jeszcze jakiś czas temu mógł być tym rozstrzygającym o awansie. Zespół z niemieckojęzycznego kantonu przez chwile nawet bił się z Servette o pierwsze miejsce, lecz dziś jest to mecz dwóch lepszych jakościowo zespołów w lidze, a w Genewie główne problemy są inne. Sprawdźmy.
Prezydent oczekuje zaangażowania
W lokalnej „Tribune de Geneve” przed meczem z FC Schaffhausen głos zabrał prezydent klubu z wielokulturowego miasta, który mimo rozczarowania w dalszym ciągu oczekuje od swoich zawodników zaangażowania i nienagannej postawy.
„Poszedłem spotkać się z zawodnikami, aby przypomnieć im o ich obowiązkach. Zawsze staram się wspierać pracowników, personel czy graczy i oczekuję reakcji oraz szacunku w stosunku do klubowej koszulki. Możemy mówić o mniejszych problemach, jak brak stałego trenera, ale to niczego nie usprawiedliwia. Oczekuję godnych postaw i chcę, by każdy dawał z siebie nie 50, ale 100 procent. To kwestia zawodowego sumienia”. – Didier Fischer, prezydent SFC przed meczem z Schaffhausen.
Zarządcy chodzi głownie o postawę starszych zawodników, którzy według niego przestali grać na miarę przedsezonowych oczekiwań. Fischer mówi też o potrzebie brania przez nich odpowiedzialności za drużynę, która składa się też z młodych graczy takich, jak: Imeri, Antynes czy Souare.
Nowy trener
W klubie trwa proces sondowania możliwości zatrudnienia nowego trenera. Bojan Dimić pełni tę funkcję tylko do końca sezonu, a potrzebny jest człowiek z doświadczeniem, mogący i będący w stanie poukładać zespół i zrealizować stawiane przed nim cele.
Po zmianie na ławce trenerskiej, kiedy Dimić zastąpił Kodro, wydawało się, że coś drgnęło. Servette wyszło spoza schematów, a w meczu z Winterthur pokazało namiastkę atrakcyjnej gry. Później jednak wszystko… wróciło do normy.
Le Pogam w Super League?
Klub prezydenta Fischera nie awansuje w tym sezonie, ale jeden z jego zawodników może. William Le Pogam, dobrze spisujący się boczny obrońca, według informacji mediów podejmie współpracę z Neuchatel Xamax. Zawodnikowi kończy się kontrakt, a negocjując z obecnym klubem, który przecież w kolejnym sezonie będzie chciał walczyć o awans, nie mógł liczyć na spodziewaną podwyżkę wynagrodzenia.
Tym oto sposobem Servette stracić może najlepszą trójkę ligi, a Xamax spodziewać się udanego wzmocnienia.
Po Genewie chodzą słuchy, że oprócz Neuchatel zainteresowanie tym piłkarzem wyrażają inne kluby najwyżej klasy rozgrywkowej, a także te francuskie z Ligue 1 i Ligue 2. Jeżeli Le Pogam rzeczywiście odejdzie, załatanie dziury po tak klasowym zawodniku nie będzie łatwe. W kadrze jest młody, wchodzący do drużyny Busset czy doświadczony Włoch De Ceglie… jednak obecnie to nie ten sam poziom.
Servette – Schaffhausen
Preludium do meczu była akcja marketingowa klubu mająca na celu podniesienie stadionowej frekwencji. Osoba kupująca bilet mogła liczyć na drugi gratis.
Opération billetterie 1+1 pour les réceptions de Schaffhouse et Xamax. https://t.co/vbCauuor1j
— Servette FC (@ServetteFC) April 16, 2018
Akcja biletowa wywołała jednak śmiech wśród kibiców, którzy z postawy swoich piłkarzy zadowoleni nie są. Na stadionie zjawiła się ich – dosłownie – grupka.
Nawet genewska grupa ultras – Section Grenat – świętująca w tym roku swoje 30-lecie zaprezentowała się mniej liczebnie niż zwykle.
Ze sportowego punktu widzenia Servette do spotkania przystępowało mocno osłabione, bo aż bez 11 zawodników:
• Boris Cespedes – kontuzja,
• Alexandre Alphonse – kontuzja,
• Mychell Chagas – kontuzja,
• Nathan – kontuzja,
• Paolo De Ceglie – kontuzja,
• William Le Pogam – kontuzja,
• Robin Busset – kontuzja,
• Dalibor Stevanović – zawieszony,
• Luca Gazzetta – dzień wcześniej zespół rezerw,
• Joao Castanheira – dzień wcześniej zespół rezerw,
• Leo Lecureux – dzień wcześniej zespół rezerw.
Słabe było też pierwsze 15 minut w wykonaniu podopiecznych Dimicia, którym ciągle zdarzały się błędy, błędy i jeszcze raz błędy. Jedynym jasnym punktem początkowej fazy w drużynie gospodarzy był występujący pierwszy raz od 1. minuty Timo Ribeiro.
„Les Grenats” ustabilizowali jednak swą grę i to przyniosło efekt w 26. minucie, kiedy po rzucie rożnym dośrodkowanie na bramkę zamienił Christopher Mfuyi; taki wynik utrzymał się do przerwy.
Druga cześć spotkania to dominacja absolutna gości, którym udało się zdobyć cztery bramki i ośmieszyć dzisiejszego rywala, który spadł na czwarte miejsce w tabeli – choć na tym etapie sezonu to już bez jakiegokolwiek znaczenia.
Servette FC – FC Schaffhausen 1:4 /Mfuyi 26′ – Tranquilli 53′, Sessolo 79′, Cicek 85′, Helbling 90+2’/
Zdjęcia: Kamil Tybor