Serbia przez kontuzje nie pokazała swojej siły


Porażka z Brazylią nie oznacza, że Serbia nie będzie czarnym koniem mundialu

28 listopada 2022 Serbia przez kontuzje nie pokazała swojej siły
Pedja Milosavljevic/SIPA/PressFocus

Zwłaszcza potencjał ofensywny spowodował, że Serbia była często typowana jako czarny koń mistrzostw świata. Porażka w pierwszym meczu z Brazylią mogła jednak wzbudzić pewne wątpliwości. Selekcjoner Dragan Stojković słabą postawę w tym spotkaniu usprawiedliwia problemami z kontuzjami, dlatego dla "Orłów" rywalizacja dopiero się rozpoczyna.


Udostępnij na Udostępnij na

Oczekiwania wobec Serbii i Brazylii przed katarskim mundialem były spore. „Canarinhos” przystąpili do turnieju jako jeden z głównych faworytów do zwycięstwa. „Orły” z kolei były typowane na zespół, który może sprawić sporą sensację. Potencjalny czarny koń MŚ jednak zdecydowanie zawiódł. Serbia nie tylko przegrała z Brazylią, ale dodatkowo nie zaprezentowała niczego szczególnego w ofensywie, czyli swojej najmocniejszej formacji.

Kontuzje pokrzyżowały plany

Z drugiej strony „Canarinhos” nie wykorzystali pięty achillesowej „Orłów”. O ile Serbia ma do dyspozycji w ataku zawodników nawet światowego formatu, o tyle w obronie jest zgoła inaczej. Tymczasem Brazylia przez dłuższy czas miała problem ze sforsowaniem serbskiej defensywy.

Pierwsza połowa wyglądała w wykonaniu Serbów dobrze. Kontrolowali ataki Brazylii i widać było, że przez ich dobre ustawienie rywal się denerwował i nie mógł się przebić. Problemy zaczęły się po przerwie. Wtedy Serbowie nagle zaczęli dopuszczać rywali pod swoją bramkę. Brazylijczycy mieli wręcz autostradę do serbskiego pola karnego – podkreśla Przemysław Siemieniako, redaktor serwisu Piłkarskie Bałkany.

Nasz rozmówca zwraca za to uwagę na słabą postawę „Orłów” w ofensywie: – Z przodu Serbowie nie mogli zrobić wiele, bo Dusan Tadić i Sergej Milinković-Savić byli stale naciskani przez brazylijskich pomocników. Po bokach boiska Serbom zabrakło Filipa Kosticia. Gdyby on grał, mecz byłby zupełnie inny. Niestety nie mógł zagrać przez problemy zdrowotne. Aleksandar Mitrović grał z kolei tuż po wyleczeniu urazu i nie był sobą 

Kontuzje podstawowych zawodników rzeczywiście były dużym problemem serbskiej reprezentacji. Przyznał to zresztą sam selekcjoner. Poza tym przyczyn porażki z Brazylią (która według niego nie jest powodem do wstydu) upatrywał zarówno w klasie rywala, jak i w samej grze swoich podopiecznych. W tym między innymi w ich blisko 160 niecelnych podaniach.

Stojković nie zgodził się natomiast z opinią Thiago Silvy. Kapitan Brazylijczyków zasugerował, że Serbia nie przeprowadziła dokładnej analizy gry jego zespołu. Zdaniem serbskiego trenera nie jest to prawda, bo przy w pełni dysponowanych zawodnikach ofensywnych jego zespól napsułby krwi brazylijskiej obronie.

Sytuacja jest lepsza

Przed poniedziałkowym meczem z Kamerunem Stojković był jednak dużo bardziej optymistycznie nastawiony. Sytuacja kadrowa Serbii przed spotkaniem z Kameruńczykami jest więc lepsza niż kilka dni temu, choć wciąż daleka od idealnej. Serbski szkoleniowiec będzie mógł skorzystać między innymi ze wspomnianego Kosticia, który powrócił do treningów z resztą zespołu. Na dodatek zawodnik Juventusu ma znajdować się w dobrej dyspozycji fizycznej.

Stojković zapewnia, że dokładnie przeanalizował błędy prowadzonej przez siebie reprezentacji w meczu z Brazylią. Z tego powodu zapowiedział, że konieczne będą zmiany w zespole „Orłów”. Serbia najprawdopodobniej zagra w mocno ofensywnym stylu, aby za wszelką cenę pokonać Kameruńczyków. Od tego spotkania, przy niekorzystnym splocie wydarzeń, może bowiem zależeć ich dalsze uczestnictwo w turnieju.

Raczej nikt w Serbii nie dopuszcza do siebie czarnego scenariusza, w którym serbska kadra zostanie wyeliminowana z mistrzostw już po dwóch meczach. Przegrana z Brazylią nie podkopała więc morale w zespole „Orłów”. – Myślę, że to był zdecydowanie wypadek przy pracy i Serbia pokaże swoją prawdziwą twarz, bo atmosfera w kadrze jest świetna i wszyscy są skupieni na wygranej – uważa Siemieniako.

Serbia kontra FIFA

Mundialowi w Katarze jeszcze przed jego rozpoczęciem towarzyszyły liczne kontrowersje natury politycznej. Jak wiadomo, nie dało się od nich uciec także w czasie trwania turnieju. Swoje trzy grosze w tej kwestii dorzucili również sami Serbowie. Przy okazji meczu z Brazylią w ich szatni pojawiła się mianowicie flaga z konturami Kosowa odłączonego od Serbii w 2008 roku. Płótno wywołało oburzenie piłkarskiej federacji Kosowa, która złożyła skargę do FIFA. Na razie nie wiadomo, kiedy wniosek Kosowian zostanie rozpatrzony.

Być może to nie koniec kontrowersji związanych z osławionym bałkańskim tyglem narodowościowym. Swój ostatni mecz Serbia rozegra bowiem ze Szwajcarią. Jej gwiazdami są tymczasem Granit Xhaka i Xherdan Shaqiri, czyli zawodnicy chętnie manifestujący swoje kosowskie i zarazem albańskie pochodzenie. Pozostaje mieć nadzieję, że w najbliższych dniach będziemy jednak świadkami czysto sportowych emocji, a Serbia udowodni, dlaczego tak wielu upatrywało w niej czarnego konia turnieju.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze