Sensacja w Rzymie


Znakomity mecz obejrzeli kibice w Monachium, gdzie skazany na pożarcie CFR Cluj walczył o korzystny wynik do ostatniej minuty spotkania. Rumuni mieli ogromnego pecha, strzelili bowiem dwie samobójcze bramki. Do sensacji doszło w Rzymie, w którym słabo grająca Roma uległa szwajcarskiemu FC Basel.


Udostępnij na Udostępnij na

Bayern Monachium CFR Cluj 3:2 (2:1)

Pierwsze minuty to walka w środku pola i brak sytuacji podbramkowych. Niespodziewanie ekipa z Rumunii nie przestraszyła się utytułowanego rywala i starała się grać nie tylko uważnie z tyłu, lecz również w miarę możliwości odważnie atakować. Pierwszą groźną sytuację stworzył właśnie Cluj, kiedy to w 21. minucie dośrodkowanie Roberto De Zorbi zamykał Felice Piccolo, lecz nieznacznie przestrzelił. Siedem minut później zanosiło się na sensację. Kolejne dośrodkowanie De Zorbiego, przypominające poprzednią akcję, wykorzystał kapitan Cluj, Cadu, który strzałem głową dał prowadzenie ekipie z Rumunii. Jego radość nie trwała długo, już w 32. minucie był bowiem autorem bramki samobójczej. Po kiksie próbującego uderzać na bramkę Toniego Kroosa piłka odbiła się od niego i wpadła do bramki. Rumuni nadal przeżywali koszmar. Minęło sześć minut, a Bayern już prowadził, i to znów po golu samobójczym. Tym razem pechowym strzelcem okazał się Cristian Panin, w którego trafiła piłka po dośrodkowaniu z rzutu rożnego.

Druga połowa to także wyrównane spotkanie. Akcja za akcję i znakomita postawa gości z Rumunii. W pierwszych dwudziestu minutach klarownych sytuacji podbramkowych nie mieliśmy, ale chyba nikt na stadionie nie nudził się. Świetnym strzałem w 70. minucie popisał się Juan Emanuel Culio, lecz Butt świetną paradą wybił piłkę zmierzającą w okienko jego bramki. W 76. minucie wydawało się, że jest już po meczu. Panin tak niefortunnie próbował wybijać piłkę, że trafiła ona w Mario Gomeza i wpadła do bramki. Można powiedzieć, że Cluj strzelił 2,5 samobója w jednym meczu. To nie trafia się często… O dziwo ta sytuacja wcale nie podłamała gości, którzy grali cały czas agresywnie i walczyli o uzyskanie jak najkorzystniejszego wyniku w Monachium. Udało im się strzelić tylko jednego gola, w 86. minucie, autorstwa Culio, ale za postawę w tym spotkaniu należą im się wielkie brawa. Z taką grą mogą spokojnie myśleć o wyeliminowaniu z dalszych rozgrywek Romy.

AS Roma FC Basel 1:3 (1:2)

Scenariusz tego spotkania wydawał się prosty. Atak pozycyjny Romy i oczekiwanie na kontrę w wykonaniu Basel. Tak było od pierwszego gwizdka sędziego, ale pierwszy groźniejszy kontratak gości zakończył się golem. Jego autorem był już w 11. minucie Alexander Frei, który wykorzystał świetne zagranie Marco Strellera i strzelił bez namysłu z 14 metrów w prawy róg bramki Lobonta. Po dziewięciu minutach był już remis. Świetna wymiana piłki w środku pola pomiędzy pomocnikami z Rzymu i prostopadła piłka Francesco Tottiego do Marca Boriellego. Ten po wyjściu przed obrońców znalazł się sam na sam z golkiperem Basel i bez problemu wykorzystał sytuację. Wydawało się, że będzie podobnie jak w Monachium, gdzie faworyt już po kilku minutach zdołał wyjść na prowadzenie, ale nic z tych rzeczy. Roma miała więcej z gry, wykonywała serię rzutów rożnych, próbował uderzać David Pizarro. Do szatni z prowadzeniem schodzili jednak goście. Samuel Inkoom wykorzystał znakomite dośrodkowanie z lewej strony Xherdana Shaqiri i strzałem praktycznie na pustą bramkę dał prowadzenie ekipie ze Szwajcarii.

Po przerwie Roma oczywiście próbowała jak najszybciej wyrównać. Próbował Marco Boriello, a Rodrigo Taddei dwanaście minut po wznowieniu gry trafił w słupek. W 65. minucie świetnym kolejnym strzałem popisał się bardzo aktywny Boriello, lecz uderzenie znakomicie wybronił Franco Costanzo. Im bliżej końca meczu, tym większa nerwowość, coraz więcej błędów piłkarzy Romy i kontr gości. Jedna z nich, już w doliczonym czasie gry, przyniosła trzeciego gola dla Szwajcarów, a jego autorem był Adilson Cabral. Sensacja w Rzymie stała się faktem.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze