W hicie 17. kolejki Ligue 1 AJ Auxerre zremisowało z Olympique Marsylia 1:1. W zespole AJA 90 minut rozegrał Polak, Dariusz Dudka.
W ostatnich tygodniach zespół prowadzony przez Jeana Fernandeza stał się swoistą kliniką medyczną, gospodarze musieli radzić sobie bez wielu zawodników z Ireneuszem Jeleniem i Benoitem Pedrettim na czele. Goście z prowincji podbudowani wtorkową wygraną z Chelsea przyjechali na Stade d’Abbe Deschamps po komplet punktów.
Już od pierwszego gwizdka Fredy’ego Fautrela „Les Phoceens” ruszyli do ataku. Początek spotkania układa się fatalnie dla Auxerre, które zamknięte na własnej połowie nie miało nic do powiedzenia przy utrzymującej się przy piłce ekipie z Marsylii. Starania OM zaowocowały już w 8. minucie. Brandao perfekcyjnie dośrodkował futbolówkę Remy’emu, który dał prowadzenie aktualnemu mistrzowi Francji.
Mimo straconej bramki Auxerre nie zmienili nic w swojej grze i tylko dzięki katastrofie, jaka spotkała podopiecznych Didiera Deschampsa, nie przegrali tego meczu. Mowa tu o dwóch kontuzjach w szeregach OM. Najpierw w 19. minucie boisko musiał opuścić Cisse, a chwilę potem urazu doznał Brazylijczyk Brandao. Zamieszanie w grze próbował wykorzystać znakomicie wyszkolony Mathieu Valbuena, ale jego przewrotkę główką obronił Dariusz Dudka.
Ostatni kwadrans pierwszej połowy należał do Auxerre. W 37. minucie Birsa zagrał na wolne pole do Juliena Quercii, który został złapany w kleszcze przez dwóch defensorów Marsylii i stracił równowagę tuż przy linii pola karnego. W tej sytuacji pierwsze dwa błędy popełnił antybohater spotkania, Fredy Fautrel. Wskazał na „jedenastkę” i wyrzucił z boiska Stephana Mbię. Do piłki podszedł Valter Birsa i pewnie wykorzystał prezent od sędziego. Piłkarze Jeana Fernandeza nabrali wiatru w żagle i uwierzyli w wygraną. Pierwsza połowa dobiegła końca.
Druga część gry przypomniała piłkarskie szachy. Od czasu do czasu zagrożenie stwarzali piłkarze OM, którzy znakomicie bili stałe fragmenty gry i gdyby nie refleks Sorina w bramce Auxerre fani z prowincji mieliby wiele powodów do radości.
W ostatnich minutach zespoły podzieliły się na dwa obozy. Jeden pod bramką AJA, zaś drugi przy polu karnym Steva Mandandy. Do głosu często dochodził wprowadzony z ławki rezerwowych Frederic Sammaritano, którego często faulowali defensorzy z Marsylii. Końcówka meczu należała zaś do… sędziego. Fredy Fautrel podejmował masę niezrozumiałych decyzji. Największą wpadkę zaliczył pokazując żółty kartonik faulowanemu w obrębie pola karnego Le Tallecowi. Wynik do końcowego gwizdka nie uległ zmianie i dwaj francuscy uczestnicy Ligi Mistrzów podzielili się punktami na Stade d’Abbe Deschamps.
Skrzywdzona przez sędziego Marsylia straciła kolejne punkty do Lille i Paris Saint-Germain. Co z tego, że OM wygrywa z Chelsea, skoro nie potrafi pokonać Auxerre czy Nicei.
Żal mi sędziego!!! Kto go spłodził???