Oglądając jego grę, nie było czuć, że jest debiutantem. Sebastian Walukiewicz wniósł olbrzymi spokój w grę defensywną naszej reprezentacji, będąc lepszym nawet od Kamila Glika. 20-latek pokazał tym samym, że można na nim polegać i spowodował duży ból głowy u selekcjonera. W końcu mamy na tej pozycji dobrego zmiennika, który zapewne zrobi wszystko, by wskoczyć do pierwszego składu na dobre.
Jeden z naszych najlepszych zawodników. Takie słowa padają o występie Sebastiana Walukiewicza przeciwko Włochom. Nie są one ani trochę przesadzone, gdyż zawodnik Cagliari pokazał we wczorajszym spotkaniu, że znacząco rozwinął się na włoskich boiskach. Na wyróżnienie zasługuje szczególnie pierwsza odsłona spotkania, gdy jego pewność siebie wzbudzała wielki podziw.
Były momenty, gdy Sebastian Walukiewicz pokazywał boiskową bezczelność, przerzucając piłkę nad rywalem, będąc w obrębie własnego pola karnego. Co ważne, w tych momentach nie było nawet obawy o stratę piłki. Widzieliśmy u niego to, z czego najbardziej go znamy. Duże opanowanie z piłką przy nodze, pewność siebie w dryblingu i podniesioną głowę. To pozwalało mu na dobre rozgrywanie piłki, a tego właśnie musimy oczekiwać od naszych obrońców. Warto zaznaczyć, że poza samym rozegraniem oczywiście bardzo dobrze potrafił ustawiać się w defensywie. Momentami także świetnie asekurował Bartosza Bereszyńskiego, gdy ten niepotrzebnie zapędzał się do przodu.
Wspaniałe kilka minut Walukiewicza, duży spokój, drybling, rozegranie i łatanie dziury Bereszyńskiego, co ważne skuteczne.
— Tomek Hatta (@Fyordung) October 11, 2020
Poza naszymi mediami obojętnie obok tego występu nie mogły przejść także włoskie media. Bardzo dobrze oceniła go m.in „La Gazetta dello Sport„: „Młody obrońca ładnie rośnie pod słońcem Cagliari. Pozwolił sobie na kilka technicznych zagrań zamiast wybijania, choć miał problemy. Był pewniejszy od Kamila Glika”.
Na uwagę zasługuje też fakt, że Walukiewicz wykonał wczoraj najwięcej podań ze wszystkich naszych zawodników. Było ich 49, z czego 79,6% dokładnych. Patrząc na to, z kim graliśmy, taki wynik należy uznawać za bardzo dobry.
Rozsądne wprowadzenie i odrobina szczęścia
Łączenie Sebastiana Walukiewicza z reprezentacją Polski zaczęło się już jakiś czas temu. Jego transfer do Cagliari, w którym z czasem wywalczył sobie pierwszy skład, wlał duże nadzieje, że będzie on z czasem naszą ważną postacią. Selekcjoner Jerzy Brzęczek słusznie poczekał z pierwszym powołaniem, dając czas wychowankowi MKP Gorzów Wielkopolski na zadomowienie się w pierwszym składzie w klubie. Gdy już tak się stało, otrzymaliśmy w pełni ukształtowanego 20-letniego obrońcę, który znacznie poprawił grę w defensywie.
Jeszcze w trakcie pierwszego zgrupowania selekcjoner nie postanowił dać mu szansy, ale na drugim można rzec, że był do tego zmuszony. Z racji pauzy za kartki Jana Bednarka trzeba było wyłonić partnera Kamila Glika na bardzo ważne spotkanie z Włochami. Już sam fakt, że to Walukiewicz, a nie Bochniewicz rozegrał pierwsze 45 minut w spotkaniu z Finlandią, dawał do myślenia. Oczywiście na boisku zawodnik Cagliari potwierdził, że może wnieść dużo dobrego w grę defensywną. Wybór stał się zatem prosty.
Fakt, że Sebastian Walukiewicz nie pękł przed Włochami, nie powinien dziwić nikogo. Skoro na co dzień występuje na boiskach Serie A, to przecież piłkarze grający w drużynie rywala nie mogli wywrzeć na nim żadnego wrażenia. Dobrze przecież wiemy, że naszemu zawodnikowi nie uginały się nogi w starciach z Cristiano Ronaldo czy Ciro Immobilem. Wspomniana pewność siebie z piłką przy nodze? To też obserwatorzy Serie A bardzo dobrze znają, gdyż wielokrotnie Walukiewicz potrafi wyjść z piłką wyżej i pomagać partnerom w rozegraniu. Uwielbiamy moment, gdy zawodnik potrafi przenieść styl gry z klubu na reprezentację.
Walukiewicz jest tym, kim kiedyś miałem nadzieję, że będzie Salamon.
Piękny obrońca może z niego być, niech podgląda z bliska Godina, a za rok-dwa windą do czołówki Serie A.
— Michał Borkowski (@mbork88) October 11, 2020
Zyskaliśmy świetnego zmiennika
Za kadencji Jerzego Brzęczka przyzwyczailiśmy się do tego, że stalową dwójkę defensorów tworzą Kamil Glik i Jan Bednarek. Rzadko kiedy próbowani byli inni zawodnicy, a gdy już się to zdarzało, nie prezentowali odpowiedniego poziomu. Mowa tu o Marcinie Kamińskim i Michale Pazdanie. Regułą było też to, że mieliśmy wykrystalizowaną dwójkę zmienników, czyli Artura Jędrzejczyka i Thiago Cionka. Zdecydowanie brakowało w tej formacji jakiejś młodej krwi, bo z czasem trudno było liczyć na mającego coraz gorszą formę zawodnika Legii czy spadkowicza z Serie A.
Wymuszona zmiana tym razem przyniosła jednak pożądany efekt. Trudno stwierdzić, ile minut otrzymałby Walukiewicz w spotkaniu z Finlandią, jeśli nie miałoby to drugiego dna. Na szczęście jednak wszystko wyszło bardzo pozytywnie i mamy pełne przekonanie, że w sytuacji absencji któregoś z podstawowych stoperów ze spokojem zasiądziemy do meczu, wiedząc, że zastąpi go równie dobry zmiennik. A może 20-latek nie złoży broni i wywalczy sobie podstawowy skład? Zważając na fakt nienaruszalnego Kamila Glika, to Jan Bednarek nie może teraz spać spokojnie. Nas cieszy rywalizacja, bo o to właśnie chodzi, jeśli chcemy oglądać coraz lepszą reprezentację.