Sebastian Musiolik: „Zdecydowanie trudniej gra się przy pustych trybunach” (WYWIAD)


Zawodnik Rakowa Częstochowa podzielił się swoimi odczuciami po pierwszym meczu w nowych realiach

1 czerwca 2020 Sebastian Musiolik: „Zdecydowanie trudniej gra się przy pustych trybunach” (WYWIAD)
Paweł Andrachiewicz / PressFocus

Ekstraklasowe drużyny w końcu wróciły do gry. Oczywiście w nieco odmiennych warunkach niż przed pandemią, ale na razie trzeba się przyzwyczaić, że wszystko wygląda trochę inaczej. A co konkretnie jest odmienne? Sebastian Musiolik – napastnik Rakowa Częstochowa, opowiedział o swoich wrażeniach po powrocie do gry oraz o spostrzeżeniach zarówno z boiska, jak i spoza niego. Wspomniał o przygotowaniu fizycznym po tak długim rozbracie z piłką, a także o celach drużyny z Częstochowy na resztę sezonu.


Udostępnij na Udostępnij na

Sebastian, jakie to uczucie po ponad dwóch miesiącach zagrać wreszcie mecz? Odliczaliście już dni?

Od momentu, kiedy dowiedzieliśmy się o przerwaniu sezonu i możliwości zakończenia go, każdy z nas czekał na jakąkolwiek informację. Nawet te o wznowieniu rozgrywek powodowały u nas wielką radość. Odliczając dni, na pewno zdecydowanie łatwiej nam się trenowało. Trochę szkoda okoliczności, bo rzeczywiście dziwnie grać przy pustych trybunach, ale brakowało nam tego. Myślę, że nie tylko nam.

Pod względem motorycznym zarówno Ty, jak i cały zespół wyglądaliście naprawdę solidnie. W meczu ze Śląskiem ponad połowa drużyny Rakowa przebiegła ponad 10 km. Dobrze przepracowaliście ten miniokres przygotowawczy, byliście na dwóch obozach. Jak Tobie się grało, nogi niosły?

Jasne. To nas cechuje. Jesteśmy dobrze przygotowaną drużyną, bardzo świadomą. Każdy z nas skrupulatnie wykonywał indywidualnie swoją pracę. Nawet gdy były momenty, w których czuliśmy się bardzo zmęczeni, wiedzieliśmy, że na pierwszy mecz będziemy przygotowani idealnie, i tak też było.

Oglądając mecz, wydawać się mogło, że ta nadzwyczaj długa przerwa nie zrobiła na Was większego wrażenia. Także pod względem taktycznym oglądaliśmy stary, dobry Raków, zamykający przeciwnika na jego połowie, stosujący pressing, który wymuszał popełnienie błędu. Jednak z Wrocławia wywieźliście tylko jeden, ale cenny punkt.

To prawda. Byliśmy dobrze zorganizowani i zasłużyliśmy na zwycięstwo. Wiedzieliśmy, że strzelimy tę bramkę, tylko musimy być konsekwentni, i tak się zresztą stało. Bardzo możemy żałować straty dwóch punktów, bo tak to trzeba nazwać przez okoliczności, które się wydarzyły. Ale na to już mamy niewielki wpływ.

Rozgrywki co prawda powróciły, lecz nie wygląda to tak jak wcześniej. Jakie są Twoje pierwsze odczucia po rozegraniu meczu w nowej rzeczywistości?

Tak jak wcześniej mówiłem, bardzo szkoda tego, bo pamiętam, jak kibice na każdym meczu, czy to na wyjeździe czy „u siebie”, bardzo nas wspierali. Tego może brakować, lecz gdy wychodzi się na boisko, to nie myśli się o tym aż tak bardzo, choć otoczka meczów w ekstraklasie jest szalenie ważna i bez niej ten produkt naprawdę dużo traci. Ale zdajemy sobie sprawę, że tak musi być. Mam nadzieję, że jeszcze w tym sezonie to się zmieni.

Wiemy o braku kibiców, maseczkach, daleko posuniętej ostrożności w różnych aspektach. Jak wszystko wygląda z perspektywy piłkarza, czym jeszcze różni się to od czasów sprzed pandemii?

Szczerze, to zdecydowana większość czynności związanych z meczem uległa zmianie. Kibice, o których wspominałem, ale same procedury przed meczem, po i w trakcie są trochę dziwne. Chodzi oczywiście o maseczki na ławce rezerwowych czy schodzenie do szatni w odpowiedniej kolejności, a także kilka innych. Może rzeczywiście jest to ważne. Nie wiem, nie mnie oceniać.

A czy Wy jako zawodnicy Rakowa macie nałożone jakieś specjalne zakazy, ograniczenia czy tylko te, którymi są ogólnie objęte wszystkie kluby?

Od początku pandemii zachowujemy się bardzo odpowiedzialnie, ale wiadomo, nie można tracić w tym wszystkim głowy. Do wszystkich zaleceń stosujemy się i efektem tego był brak jakichkolwiek zarażeń w naszej drużynie. Oby tak pozostało.

Wróćmy na chwilę do kibiców. Na pewno przez całą karierę nie miałeś zbyt wiele okazji, aby grać przy pustych trybunach. Bardzo to przeszkadza czy może w jakiś sposób jednak pomaga?

W moim przypadku, gdy grałem w niższych ligach, często zdarzało się, że kibiców było znacznie mniej. Zawsze będę zdania, że zdecydowanie trudniej gra się przy pustych trybunach aniżeli pełnych. Praktycznie w niczym to nie pomaga, może tylko w komunikacji na boisku.

Na szczęście, jak od niedawna wiadomo, z dniem 19 czerwca kibice wracają. Oczywiście w, nazwijmy to, okrojonym składzie, ale może będzie to chociaż namiastka tego, do czego byliśmy przyzwyczajeni?

Jasne. Tak samo jak czekaliśmy na pierwszy mecz, tak teraz będziemy wyczekiwać na powrót kibiców. Oni bez nas wytrzymali nieco dłużej, jak widać, my bez nich także nie potrafimy żyć (śmiech).

Jeśli chodzi o topowe ligi Europy, wystartowały już jakiś czas temu rozgrywki w Niemczech. Zdarzy Ci się obejrzeć Bundesligę?

Pewnie, oglądałem kilka meczów. Zresztą zawsze, jeśli mam okazję, oglądam inne ligi. Tym bardziej teraz, kiedy ten głód był zdecydowanie większy.

Co sądzisz o testowanych, właśnie na przykład u naszych zachodnich sąsiadów, odgłosach imitujących trybuny? Myślisz, że to dobry zamysł, czy jednak nic nie jest w stanie zastąpić dopingu kibiców?

Świetna sprawa. Nie spodziewałem się, że tak dobrze to będzie wyglądało. Podkład kibicowski był idealny i zdecydowanie lepiej ogląda się mecze w takich okolicznościach.

Mimo wcześniejszych przygotowań, np. tych przed startem rundy wiosennej, przez przymusową przerwę wszyscy startowaliście z praktycznie tego samego poziomu. Trzeba było budować formę od nowa?

Myślę, że bardziej musieliśmy pracować nad tym, żeby nie zatracić tego, co wypracowaliśmy zimą. Na pewno zostało to spełnione. Ważne jest także, aby przygotować organizm na ten natłok spotkań, który będzie nas czekał. Tutaj w 100% ufamy sztabowi szkoleniowemu, że będziemy gotowi.

W spotkaniu ze Śląskiem widzieliśmy Cię cofającego się po piłkę, biegającego w głębi pola czy walczącego w powietrzu. Wcześniej występowałeś często jako jedyny napastnik, ustawiony typowo na „szpicy”. Gdy Raków zagrał na dwóch snajperów, byłeś tym bardziej cofniętym, wychodzącym po piłkę. W którym ustawieniu Tobie gra się lepiej, swobodniej?

W tym meczu graliśmy na dwóch napastników, razem z Felicio. Mamy dwa ustawienia, w których wszyscy, w mojej opinii, czujemy się bardzo dobrze. Tak też było wczoraj. Trudno byłoby mi wybrać to, w którym rzeczywiście czułbym się lepiej. Muszę przyznać, że z Felicio na boisku ogólnie gra mi się łatwiej. Jest wysokiej klasy napastnikiem, więc można się od niego dużo nauczyć.

Rozumiem, że nie składacie broni w walce o górną ósemkę?

Nie ma szans. Myślę, że każdy obiektywny kibic widzi nas w tej ósemce. My też to czujemy, ale tyle nie wystarczy. Sami musimy wyszarpać to na boisku.

Zatem czego życzyć Sebastianowi Musiolikowi i Rakowowi Częstochowa na nadchodzącą część ligowych zmagań?

Przede wszystkim zdrowia i dobrej dyspozycji, bo gdy te elementy będą, to na pewno damy dużo radości naszym kibicom.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze