W spotkaniu inaugurującym trzecią kolejkę niemieckiej Bundesligi TSG Hoffenheim bezbramkowo zremisowało na własnym stadionie z faworyzowanym Schalke Gelsenkirchen.
Spotkanie z animuszem rozpoczęli gospodarze. Już w czwartej minucie ładną akcję z prawej strony przeprowadził Andreas Beck, który podał ustawionemu w polu karnym Ibiseviciowi, ale ten znajdował się na spalonym.
Przewaga Hoffenheim rosła z minuty na minutę. W 15. minucie w sytuacji sam na sam z Manuelem Neuerem znalazł się Sejad Salihović, ale zdecydował się podać do partnera, którego uprzedzili obrońcy. Sześć minut później mieliśmy kontrowersyjną sytuację. W polu karnym sfaulowany został Vedad Ibisević, ale sędzia Michael Weiner zdecydował się podyktować rzut wolny, a nie karny.
Gracze gospodarzy cały czas dominowali, lecz zabrakło im wykończenia oraz zimnej krwi w decydujących sytuacjach i wynik do przerwy pozostał ten sam.
W drugiej części znowu inicjatywę przejęli podopieczni Ralfa Rangnicka. W 50. minucie powinno być jeden do zera, jednak wyśmienitego podania od Demba Ba nie wykorzystał Ibisević, który uderzył za lekko i piłkę bez problemu wyłapał Neuer.
Zawodnicy Schalke 04 próbowali stwarzać sobie sytuacje, ale niewiele z tego wychodziło. W 57. minucie z rzutu wolnego na bramkę Hildebranda uderzył Rafinha, jednak Niemiec bez problemu przeniósł piłkę nad poprzeczką.
Hoffenheim stwarzało co raz groźniejsze sytuacje. W 70. minucie bliski szczęścia był Ibisević, jednak jego strzał z rzutu wolnego powędrował tuż obok słupka.
Pomimo wielu prób i starań w końcówce wynik już nie uległ zmianie i mecz zakończył się bezbramkowym remisem. Podopieczni Felixa Magatha nie mieli pomysłu na grę i gdyby gospodarze wykańczali decydujące sytuacje mogłoby się skończyć pogromem drużyny z Gelsenkirchen.
Obie drużyny grały bardzo agresywnie, sędzia pokazał aż osiem żółtych kartek, w tym aż trzy dla obrońców Schalke 04. Taktyka obrana przez gości okazała się jednak skuteczna i zachowali oni fotel lidera.